„Nie jestem zdziwiony, że ta stacja emituje tego typu programy. Jest wierna swojej linii programowej” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl red. Wojciech Reszczyński, wieloletni dziennikarz radiowy i publicysta komentując zaproszenie do programu „1981. Rozmowy o stanie wojennym” na antenie TVN Jerzego Urbana.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Oburzające! TVN ruszył z programem „1981. Rozmowy o stanie wojennym”. Pierwszym gościem… Jerzy Urban
wPolityce.pl: TVN wyemitował nowy program pt.: „1981. Rozmowy o stanie wojennym”. Pierwszym gościem był Jerzy Urban, były rzecznik prasowy komunistycznego rządu Wojciecha Jaruzelskiego. W jakich kategoriach odczytywać tego typu politykę programową?
Wojciech Reszczyński: Polityka programowa TVN jest konsekwentnie ta sama. Stacja ta jest antypolska i antypaństwowa, zawsze gdy rządzi prawica, ale zawsze pozostaje tworem postkomunistycznym, gdyż była tworzona przez komunistyczne służby. Taka jest geneza tej stacji. Nazwisk jej założycieli nie muszę chyba wymieniać. Jeden - powiązany z organami służby bezpieczeństwa, nieżyjący. A drugi - propagandzista chwalony przez Urbana jako wybitny aktywista, organizator, ideolog. Nie jestem więc zdziwiony, że ta stacja emituje tego typu programy. Jest wierna swojej linii programowej.
Najgorsze jest jednak to, że ona ma kapitał amerykański, a nadaje tak jakby dyrekcja nie była w USA ale w Moskwie. Amerykanie są naszymi sojusznikami, a ich „największa amerykańska inwestycja” - powiedział to p.o. ambasadora USA w Warszawie - jest antypolska. To się ze sobą jawnie kłóci: z jednej strony mamy amerykańskie wojska, zakupiony sprzęt amerykański, pomoc militarną, a z drugiej strony „największą amerykańską inwestycję”, która uczestniczy w propagandowym spektaklu razem z Łukaszenką i Putinem.
Co do Urbana, to przypomnę tylko śp. prof. Ryszarda Bendera, który po 14 latach wygrał w sądzie proces wytoczony mu przez Urbana za określenie „Goebbels stanu wojennego”. To wielka sprawa, dlatego że to było i jest właściwe określenie funkcji, jaką wtedy pełnił Urban i dzisiaj można używać tego określenia bez specjalnych lęków, chociaż… nigdy nie wiadomo, gdyż sędziowie są niezawiśli, a to znaczy, że inny sędzia może orzec inaczej. To logiczne, że „Goebbels stanu wojennego” został zaproszony i on będzie opowiadał o stanie wojennym z punktu widzenia Goebbelsa tego stanu, czyli szefa od propagandy, który wybielał Jaruzelskiego i stan wojenny, i czynił to na każdej konferencji prasowej z wielką satysfakcją.
Czy to oznacza dramatyczną próbę podtrzymania upadającej komunistycznej narracji o stanie wojennym? O wydarzeniach tamtego okresu wiemy w końcu coraz więcej. Fakty historyczne są jednoznaczne. Wygląda to zatem, jak próba zaklinania rzeczywistości. Jak Pan to ocenia?
Nie wiem, co on tam mówi, nie wiem czy to jest dramatyczna próba, ale na pewno bardzo cyniczna. Mogę się założyć, że chwali Jaruzelskiego, dlatego że kiedyś, w jednym z wywiadów nie krył tego, że dzięki Jaruzelskiemu dostąpił w swoim życiu najwyższego uznania i zaszczytu zostając ministrem. Będzie go więc na pewno chwalił za to, że dopuścił go do składu Rady Ministrów PRL i będzie wychwalał stan wojenny i to w jaki sposób Jaruzelski rozprawił się z „solidaruchami”.
Są dokumenty, są wiarygodne wypowiedzi, są historyczne fakty, ale to nie przeszkadza drugiej stronie twierdzić, że Jaruzelski uratował Polskę przed sowiecką ingerencją i jest wielu ludzi, którzy będą tę wersję powielać, powtarzać. Decyduje indywidualna wiara w konkretną narrację. Ja w tę narrację mogłem wierzyć, jak powstała Solidarność, gdy tuż przy naszej granicy Sowieci prowadzili duże manewry wojskowe. Wówczas było to prawdopodobne. ,
Jak ocenia Pan ujawnione taśmy Michnika, na których widać jego uściski z gen. Jaruzelskim?
Mam pewien trop. Michnik opozycjonista nigdy nie przestał reprezentować swojego naturalnego komunistycznego środowiska, a te dzieliło się na dwa nurty opisane przez Witolda Jedlickiego w 1966 roku w jego słynnym artykule „Chamy i Żydy”. Jedlicki sam był pochodzenia żydowskiego - zresztą zmarł w Jerozolimie. Te dwa nurty „Chamy i Żydy” przez lata PRL-u potrafiły zaciekle ze sobą walczyć, o większe wpływy, o władzę w państwie. Nazywano ich też „puławianie” i „natolińczycy”. „Puławianie” zbierali się przy ul. Puławskiej w Warszawie i to były środowiska żydowskie, a w pałacyku w Natolinie - środowiska nieżydowskie, tak zwane „Chamy”, także raczej robotnicy, chłopi, tak zwana klasa robotniczo-chłopska oraz inteligencja pracująca. Obie grupy komunistów miały swoje związki z sowiecką agenturą i zabiegały o poparcie Moskwy. Nie walczyły między sobą tylko wtedy, gdy do głosu, upominając się o swoje prawa, dochodziło polskie społeczeństwo. Wówczas zagrożeni potrafili sobie wybaczać winy.
Michnik wiadomo jaką reprezentował frakcję, a Jaruzelski? Człowiek daleki od środowiska starych komunistów, wykształcony w katolickiej szkole księży Marianów, pochodzenie ziemiańskie herbu Ślepowron, prawie szlachcic, ojciec - zarządca przedwojennego majątku, rodzina religijna i patriotyczna. W 1939 uciekają na Wschód, na Litwę, a w 1941 roku Sowieci gnają rodzinę Jaruzelskich na Syberię, karczować tajgę. Kiedy umiera mu ojciec 19-letni Jaruzelski staje się jedynym opiekunem rodziny. Wstępuje do sowieckiego wojska, potem 1 Armia Wojska Polskiego, powojenna kariera wojskowego politruka aż do stanowiska generała już w 1956 roku, dalej premiera rządu, I Sekretarza KC PZPR, szefa WRON. Wprowadza stan wojenny, internuje tysiące ludzi, dla kamuflażu także kilku swoich partyjnych towarzyszy. Jaruzelski - to jakby dodatkowy prezent dla środowiska Michnika, człowiek ze złamanym w Rosji kręgosłupem, nowy typ powojennego polskiego komunisty i dlatego można go kochać i całować. To swój człowiek, Polak pozbawiony polskości, nowy radziecki człowiek, tym samym szansa na inną komunistyczną Polskę, bez patriotyzmu i katolicyzmu. Kiedy Jaruzelskiemu umiera matka syn nie idzie w kondukcie pogrzebowym ale po cywilnemu, z tyłu, chodnikiem, tak żeby mieszkańcy Lublina nie zauważyli jego obecności.
Michnik, jego komunistyczna rodzina: matka, ojciec, brat, wujkowie Ozjasza i jego naturalne komunistyczne zaprzyjaźnione środowisko powiększa się o nowy powojenny narybek, o Polaków przerobionych na sowiecką modłę, bo takim stał się Jaruzelski, z którym można się bratać i całować. Nazywając go „patriotą”, mówiąc że „gdyby nie on, to by nic nie było” dodatkowo go upokarza. Pokazuje upadek Jaruzelskiego, tej Polski którą w młodości miał w swoim sercu. Michnik mówi, jak dawniej car Aleksander II Romanow mówił Polakom - „żadnych marzeń panowie”. Absolutnie nie bronię Jaruzelskiego, ale żal mi go jako zniszczonego człowieka, nad którym triumf sprawuje cyniczny Michnik - niby „opozycjonista”, niby kochający swojego „oprawcę”.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/577996-nasz-wywiadreszczynski-tvn-jest-antypolska-i-antypanstwowa