Wczorajsza emisja dokumentu w TVP przedstawiającego nocne spotkanie Adama Michnika z Wojciechem Jaruzelskim, wzbudziła wiele komentarzy i emocji, w których zwracano przede wszystkim uwagę na ogromną zażyłość łączącą naczelnego „Wyborczej” z generałem, co oczywiście przekładało się na linię polityczną przyjętą przez środowisko Michnika w stosunku do twórców stanu wojennego.
Mnie jednak uderzyły dwa inne – nieco pomijane – aspekty tego spotkania. Po pierwsze niesłychana wręcz pycha Adama Michnika, który czuje się na tyle wszechwładny, że – jak wynika z dokumentu – bez zapowiedzi przybywa w rocznicę stanu wojennego do willi dyktatora, aby tam, w obecności kamer, obściskiwać się z nim i wyznawać mu miłość.
Druga kwestia to fenomen samego Michnika. Na dokumencie widzimy prawdopodobnie nie całkiem trzeźwego człowieka, który plecie z wielką egzaltacją niebywałe farmazony, w przekonaniu, że wypowiada jakieś odkrywcze, ważne myśli.
Z petem w ręku i whisky w kieszeni
Wiele osób znających Michnika wielokrotnie zwracało uwagę na jego wielki dar zjednywania sobie ludzi, i oplątywania ich sobie wokół palca dzięki zasypywaniu ich komplementami. Tu Michnik zachowuje się według tego opisywanego wzorca, przy czym nie jest to jakaś nadzwyczajna ekwilibrystyka. Naczelny „Wyborczej” z petem między palcami rzuca się na szyję Jaruzelskiemu i plecie mu, że go kocha. Należy zakładać, że w przypadku innych osób musiało to wyglądać podobnie. Trudno więc pojąć, jak na taki numer nabierali się profesorowie, artyści, dziennikarze czy pisarze. Jak to możliwe, że ich próżność można było połechtać w tak niewyszukany sposób? Z petem w ręku i z butelką whisky w kieszeni.
Być może można wytłumaczyć to wysoką pozycją, jaką Michnik zajmował – i do pewnego stopnia do dziś zajmuje – wśród dużej części intelektualnych elit. Zapewne pocałunek Michnika, nawet ściskającego peta między palcami, był dla nich wyróżnieniem, niczym przychylne poklepanie władcy po ramieniu lennika.
Oczywiście Michnik – niezależnie od tego, jak go dziś oceniamy – jest człowiekiem o dużym dorobku i zasługach w przeszłości. Ale mimo to, oglądając zaloty Michnika, ciężko zrozumieć, w jaki sposób taki człowiek, w gruncie rzeczy nudny i egzaltowany, zdołał zdobyć tak wielki wpływ na innych ludzi. Jeśli to o kimś źle świadczy, to jednak nie o Michniku, lecz o jego wyznawcach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/577566-jak-to-mozliwe-ze-michnik-uwiodl-kiedys-tysiace-polakow