Pomimo wysiłków Michnika spór z Agorą na dalszą metę jest dla niego przegrany, nawet jeśli obie strony dojdą w końcu do jakiegoś kompromisu. Pokazuje on bowiem, że zaklęcia Michnika nie robią większego wrażenia na generacji relatywnie młodych korporacyjnych wilczków zarządzających Agorą, że w gruncie rzeczy mają oni gdzieś jego „walkę z reżimem”, jeśli nie przynosi ona wysokich dochodów. Konrad Kołodziejski analizuje na łamach „Sieci” przebieg sporu między redakcją Gazety Wyborczej a jej wydawcą – Agorą.
Publicysta „Sieci” zwraca uwagę, że kłopoty dziennika zaczęły się wraz ze spadkiem czytelnictwa prasy i zacietrzewieniem w ideologicznej walce z przeciwnikami po stronie PiS, szczególnie po 2015 r.
To wówczas rozpoczęła się szalona kanonada ataków na nowy rząd, jego wyborców oraz wartości, które są im bliskie. „Wyborcza”, na której łamach doszło wcześniej do zmiany generacyjnej […], przestała nawet udawać, że po inteligencku dzieli włos na czworo, i zaczęła histerycznie nakręcać nawalankę polityczną w Polsce. Jednak kolejne „bomby” wymierzone w rządzących nie wywołały antypisowskiej rewolucji, co jeszcze bardziej frustrowało pracowników redakcji na Czerskiej i wyraźnie skłaniało ich do przekraczania kolejnych granic. Czasy się zmieniły i artykuły „Wyborczej” nie były już w stanie obalić władzy. […] Według najnowszych danych średnie rozpowszechnianie płatne razem „Gazety Wyborczej” wynosiło we wrześniu niecałe 54 tys. egzemplarzy i spadło – miesiąc do miesiąca – aż o 13 proc. A jeszcze kilkanaście lat temu Agora sprzedawała 400 tys. i więcej. Tak wielkiego spadku nie tłumaczy wyłącznie kryzys na rynku
– pisze Kołodziejski i zauważa, że w takiej sytuacji próba ingerencji wydawcy w pracę redakcji przestaje dziwić.
Dziennikarz zauważa, że niezależnie od przebiegu tego sporu i ewentualnego porozumienia, Adam Michnik i Jarosław Kurski wraz z całą redakcją stają na pozycji przegranej. Agorę reprezentują bowiem ludzie, którzy w mniejszym stopniu patrzą na misję „Gazety Wyborczej” i jej walkę ideologiczną niż na wysokie dochody.
[…] Wolą inwestować w bardziej zyskowne przedsięwzięcia, choćby i w fast food, bo finansując nieskuteczne i niedochodowe wojny Michnika, będą działać na szkodę spółki. Michnik z kolei nie potrafi tego zrozumieć, czymże jest bowiem jakaś spółka, jeśli w grę wchodzi walka z „reżimem”? Nie chce też przyjąć do wiadomości, że jego gazeta nie rozdaje już kart w grze, przynajmniej w takim stopniu, jak to było kiedyś.
Konrad Kołodziejski zastawia się, czy:
[…] to oznacza koniec „Wyborczej”? Pewnie nie. Pokazuje jednak na pewno, że nadmierne zacietrzewienie może doprowadzić do zupełnego odklejenia od rzeczywistości i stać się problemem zarówno dla potencjalnych odbiorców, jak i dla wydawcy. Jak powiedzieliby buddyści – zła karma kiedyś powraca.
Więcej na ten temat w nowym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 6 grudnia br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/577522-sieci-klotnia-w-rodzinie-spor-przegrany-dla-michnika