„Jestem zrozpaczona, że dożyłam dnia, kiedy zarząd spółki Agora odrzuca swoje najważniejsze, pierwotne zobowiązanie” – pisze Krystyna Zachwatowicz-Wajda na łamach „Gazety Wyborczej”.
Wdowa po Andrzeju Wajdzie ubolewa nad konfliktem na linii Agora – „Gazeta Wyborcza”. Przypomina, że to w jej domu podpisano dokument powołujący spółkę.
Nigdy nie zapomnę dnia, gdy w naszym żoliborskim domu, 10 kwietnia 1989 roku, na stole - który stoi teraz w redakcji „Gazety Wyborczej” - Zbyszek Bujak, Aleksander Paszyński i Andrzej Wajda podpisali dokument powołujący spółkę AGORA
– czytamy w tekście Zachwatowicz-Wajdy.
Minęły 32 lata i okazuje się, że spółka Agora nie pamięta, dlaczego właściwie została wtedy powołana. A powołana została w jednym celu: dla wydawania „GAZETY WYBORCZEJ”
– dodaje żona śp. Andrzeja Wajdy.
Zrozpaczona sytuacją
Krystyna Zachwatowicz-Wajda przekonuje, że jest „zrozpaczona” sytuacją wokół jej ulubionej gazety.
Jestem zrozpaczona, że dożyłam dnia, kiedy zarząd spółki Agora odrzuca swoje najważniejsze, pierwotne zobowiązanie, i to w czasie tak trudnym dla pisma. Nasza „Wyborcza” musi teraz borykać się z wieloma trudnościami
– czytamy.
Zwraca też uwagę, że „w zarządzie Agory zasiadają ludzie, którzy PRL-u nie mogą pamiętać”.
Ale przecież chyba znają najnowszą naszą historię i widzą, do czego zmierza obecna władza. A zmierza do całkowitej kontroli naszego życia
– pisze Zachwatowicz-Wajda.
Mly/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/576214-zona-sp-a-wajdy-o-sytuacji-wokol-gw-jestem-zrozpaczona