Zarząd Agory ujawnił m.in. szczegóły wewnętrznych rozmów między Jarosławem Kurskim i Jerzym Wójcikiem a spółką, mimo zapowiedzi, że nie będzie tego robił - to reakcja na list naczelnych „GW”, w który stwierdzono, że zarząd spółki otrzymuje od nich wotum nieufności. Głos w sprawie ponownie zabrała redakcja „Wyborczej”. Jarosław Kurki i Jerzy Wójcik stwierdzili, że działania zarządu to „czarny PR”. Z kolei Adam Michnik dodał, że to sięganie „po chwyty z czarnej propagandy” z Marca 1968 r.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Odpowiedź na pismo zarządu Agory
Przypomnijmy, że w odpowiedzi na list naczelnych „GW” zarząd Agory poinformował, że sytuacja „nie jest sporem o wartości i niezależność redakcji. To spór personalny, a jego osią są sukcesja, władza, pieniądze i oczekiwanie zwiększonych przywilejów dla wybranych osób”.
Co więcej, spółka ujawniła także, że „w czasie pandemii Jarosław Kurski i Jerzy Wójcik zwrócili się do zarządu z propozycją nowych warunków pracy – wyłącznie dla siebie samych. Ich oczekiwania obejmowały m.in. 12-miesięczne okresy wypowiedzenia, dodatkowe 12-miesięczne odprawy, dodatkowe urlopy zdrowotne, samochody i pełną opiekę medyczną dla rodzin”.
Na informacje zarządu zareagowali Jarosław Kurski i Jerzy Wójcik, którzy stwierdzili, że nie będą „zaglądać do kontraktów, premii i wynagrodzeń” zarządu, dodając, że oni sami pracują na „zwykłych etatach, ze zwykłym okresem wypowiedzenia. Nie na kontraktach menedżerskich”.
Przygnębiające, że Zarząd Agory chwyta się dezinformacji i insynuacji, aby nas obrzucić błotem, podważyć autorytet i podzielić nasz Zespół. Czy następnym celem Zarządu będzie Adam Michnik, który nie wziął nawet jednej akcji Agory?
— napisali Kurski i Wójcik.
„Chwyty z czarnej propagandy z Marca 1968 r.”
Do sprawy odniósł się także naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik. W swoim tekście bronił Kurskiego i Wójcika, twierdząc, że spółka ich „opluwa”, a „czytelnik i słuchacz mają wiedzieć przede wszystkim, że adwersarz jest łajdakiem i kanalią, pazerną na pieniądze”.
Zastanawiam się: dlaczego autorzy manifestu Bartosza Hojki i innych sięgają po chwyty z czarnej propagandy znane mi dobrze z Marca 1968 r., z kampanii antysolidarnościowych w epoce stanu wojennego, z seansów nienawiści organizowanych w mediach związanych z obozem politycznym Jarosława Kaczyńskiego. To przecież metody podłe
— przekonywał Michnik.
Wszystkiemu winne… PiS?
Oczywiście Michnik nie mógł sobie darować powiązania całej sprawy z Prawem i Sprawiedliwością. Jak stwierdził, jest „przekonany, że w kręgach PiS trwają modły, by Bartosz Hojka i inni się nie przeziębili, bowiem lepszych dla siebie niszczycieli ‘Gazety Wyborczej’ łatwo nie znajdą”.
Odnosząc się z kolei do ujawnienia przez zarząd jego słów, że chodzi o „pieniądze”, Michnik oświadczył, że to „przykład kłamstw i manipulacji tego manifestu”.
Mówiłem bowiem, że to niszczycielom „Wyborczej” chodzi o pieniądze, bowiem nie interesuje ich dobro „Wyborczej”, lecz wyłącznie wyniki finansowe, czyli dobro akcji Agory - czyli chodzi im o pieniądze. Natomiast Jarkowi Kurskiemu i Jurkowi Wójcikowi chodzi o dobro „Wyborczej”, o jej tożsamość, misję i rozwój. Dobra kondycja moralna i materialna „Wyborczej” to zasługa zespołu i właśnie Jarka Kurskiego oraz Jurka Wójcika
— stwierdził naczelny „Wyborczej”.
I nie będzie zgody na to, by o losie „Wyborczej” decydowali ludzie o kompetencjach i kwalifikacjach moralnych autorów manifestu
— napisał na łamach „Wyborczej” Adam Michnik.
wkt/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/575617-michnik-odpowiada-agorze-chwyty-z-marca-1968-r