Komentatorzy skoków w TVP nie tylko kochają skoki i skoczków, ale przede wszystkim kochają Polskę.
Kadra skoczków nie chce być materiałem propagandowym dla TVN! Wolą przegraną niż rolę idiotów w antypolskim ścieku!
— napisał na Twitterze Krzysztof Wyszkowski, jeden z ojców polskiej wolności od komunizmu, obecnie członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Sam żartowałem na Twitterze (po pierwszych w tym sezonie konkursach pucharu świata w Niżnym Tagile): „Skoki w TVN i już przegrywamy”. Sprawa przeniesienia skoków narciarskich do TVN to zjawisko znacznie wykraczające poza prostą zamianę nadawcy.
O przejęciu skoków przez TVN tak mówił Edward Miszczak, dyrektor programowy stacji: „To historyczna zmiana w naszej ofercie programowej. Ucieszą się z niej widzowie naszego głównego kanału i wszyscy fani skoków w Polsce. Damy z siebie wszystko, by zobaczyli tę kultową dyscyplinę w niespotykanej dotąd odsłonie”. Jeszcze wrócimy do tego, jak stacja TVN daje z siebie wszystko i dlaczego to się nie może zakończyć sukcesem.
Na odmowę udzielenia sublicencji zareagowała Telewizja Polska:
Discovery posiada prawa do skoków od 2015 roku i dotychczas udzielała zgodnie z honorowym zapewnieniem sublicencji Telewizji Polskiej.
Ale udzielać przestała. W komunikacie TVP tak to wyjaśniono: „Trudno nie wiązać tej decyzji z próbą wpisania sportu w spór polityczny wokół stacji TVN i używania skoków narciarskich jako swoistego zakładnika w tym sporze. (…) Dbając o polski sport oraz interes społeczny apelujemy do grupy Discovery o wyłączenie sportu z trwającego sporu politycznego i podjęcie negocjacji w dobrej wierze, aby nie niszczyć tego, co Telewizja Polska przez wiele ostatnich lat budowała i pozwolić dalej milionom Polaków na przeżywanie wspólnych sportowych emocji”.
Prawdziwi sportowcy nigdy nie wolą przegrywać, nawet gdyby mieli być wmontowani w jakieś pozasportowe rozgrywki. Ale też oczywiście nie chcieliby odgrywać roli „idiotów”, nie tylko w jakimś „ścieku”. Faktem jest, że w Niżnym Tagile dobrze nie było, gdy chodzi o osiągnięcia polskich skoczków. Ale dobrze nie było też w TVN, który poza główną anteną transmituje skoki także na swojej platformie Player (poza tym można skoki oglądać w Eurosporcie, należącym do Discovery).
Edward Miszczak potraktował skoki narciarskie jak zwykłą dyscyplinę sportu, a właściwie część świata rozrywki. A skoro robi tak dyrektor programowy stacji, można to uznać za miarodajne dla całej grupy TVN. I tu jest pies pogrzebany. TVN i jego ludzie zdają się kompletnie nie rozumieć wyjątkowej roli skoków narciarskich w polskim społeczeństwie. Nie rozumieją specyficznej estetyki wypracowanej wokół skoków (przede wszystkim przez TVP, ale i przez organizatorów konkursów w Polsce). Nie rozumieją licznych funkcji pozasportowych wypełnianych przez skoki i skoczków.
W TVN nie rozumieją, że skoki do estetyki stacji i jej pojmowania społecznych oraz kulturowych funkcji tej dyscypliny mają się jak pięść do nosa. Nie rozumieją, kim są polscy skoczkowie, z jakiego regionu się wywodzą, jakim etosem się kierują, dlaczego są osobami głęboko wierzącymi, jakie wartości są dla nich niewymienialne na nic, w tym na pieniądze (nawet duże). Nie rozumieją społecznego i kulturowego fenomenu najpierw Adama Małysza, potem Kamila Stocha, a następnie całej grupy z Dawidem Kubackim i Piotrem Żyłą na czele.
Każdy, kto kiedykolwiek był na konkursie pucharu świata, od czasu, gdy Adam Małysz wywindował tę dyscyplinę do statusu „narodowej”, bardzo łatwo zauważy, że w TVN skoki to jest całkiem obce ciało. Przede wszystkim kulturowo. Same konkursy w Polsce, ich polskie elementy podczas zawodów za granicą, a przede wszystkim ich oprawa i pokazywanie w TVP to kwestia, którą można uznać za bardzo wartościowy patent. To zjawisko i widowisko jednocześnie ludowe, wspólnotowe, patriotyczne, szlachetne, popkulturowe i symboliczne. W TVN właściwie to wszystko jest czymś obcym i sztucznym.
W TVN dominuje aksjologiczny synkretyzm. W dodatku powierzchowny. Tam dominuje też estetyka telewizyjnych widowisk dla „młodych, wykształconych i z dużego miasta”, czyli w praktyce dla nikogo (podobnie jest zresztą w polskich tzw. komediach romantycznych, często przez TVN współprodukowanych). Bo ani nie chodzi o młodych, ani o wykształconych, ani o wielkomiejskość. Chodzi o specyficzne wyobrażenie tych cech, typowe dla nuworyszy, przede wszystkim kulturowych.
TVP znalazła złoty środek między ludowością a szlachetnością przekazu ze skoków. I wpłynęła na stworzenie wokół skoków dużej wspólnoty, dla której ważne są nie tylko wyniki sportowe, choć ona są oczywiście bardzo istotne. Wpływ na to miały też osoby skoki komentujące, mające za sobą nie tylko bogaty dorobek dziennikarski, ale będące też wybitnymi telewizyjnymi osobowościami: Włodzimierz Szaranowicz, Krzysztof Miklas, Przemysław Babiarz czy Stanisław Snopek.
TVP stworzyła wokół skoków taką estetykę, z którą mógł się identyfikować każdy Polak: zarówno rolnik czy robotnik, jak i profesor uniwersytetu. I w nią wpasowali się komentatorzy, którzy nie tylko kochają skoki i skoczków, ale przede wszystkim kochają Polskę. Nikogo ta estetyka nie dyskryminowała, a jednocześnie czyniła ze skoków święto, festiwal dumy narodowej. W TVN to wygląda tak, jakby przekaz był kierowany tylko do mieszkańców warszawskiego Wilanowa. A komentarz jest taki, jakby chodziło o dowolną dyscyplinę – od pingponga po curling i golfa.
TVN zachłannie rzucił się na skoki narciarskie sądząc, że powtórzy sukces TVP, a przede wszystkim „dokopie” Telewizji Polskiej. Problemem jest to, że ta stacja fenomenu i specyfiku skoków w Polsce nie rozumie i nie zrozumie. To jest zupełnie inna wrażliwość, inna kultura, to są inne wartości, inna estetyka. Z tą stacją nie da się stworzyć podobnej wspólnoty, jaka istniała, gdy skoki transmitowała TVP. Próżny trud.
Prędzej TVN się skokami znudzi, niż zrobi z nich tak wielkie wydarzenie, jakie zrobiła Telewizja Polska. Bo już widać, że to nie dla nich, choćby nie wiem jak się starali. Zresztą te starania pokazują, że idzie to w przeciwnym kierunku niż powinno, żeby podtrzymać kulturowy, społeczny i estetyczny fenomen, jakim skoki są od co najmniej 20 lat. Polacy nie zapomną, czym skoki były, jak były pokazywane, co w polskim społeczeństwie wywołały. A TVN z wielu względów nie jest w stanie do tego nawiązać. To się też niestety przekłada na samych sportowców, których wielkość rosła wraz z wielkością tej dyscypliny i zjawisk temu towarzyszących, w tym transmisji w TVP. W TVN to jest niby ten sam sport, ale jednak całkiem inny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/575116-skoki-narciarskie-pasuja-do-tvn-jak-piesc-do-nosa