„Nie jest łatwo, kiedy trzeba przyznać rację rządzącym. Mówię w swoim imieniu, ale także SDP, ponieważ my od początku nie apelowaliśmy o to, żeby wszyscy mieli dostęp do granicy, bo braliśmy pod uwagę względy bezpieczeństwa” – powiedziała w „Salonie Dziennikarskim” dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP Jolanta Hajdasz. Podkreśliła, że teraz jest ten czas, aby dziennikarze mogli być obecni na granicy polsko-białoruskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
4 listopada zarząd SDP wypowiedział się jednoznacznie, mówiąc o dopuszczeniu akredytowanych dziennikarzy, którzy mają potwierdzone profesjonalne zajmowanie się tym zawodem i udokumentowane to, dla jakich redakcji pracują. Musimy uświadomić sobie, że dziennikarzem może być każdy, to otwarty zawód. Każdy, kto założy sobie portal i zgłosi to do sądu już jest pełnoprawnym dziennikarzem
– dodała Hajdasz.
Dziennikarze na granicy?
Mec. Marek Markiewicz wskazał, że wcześniej wpuściłby dziennikarzy „do obozów, w których przebywają ci, których zatrzymano”.
Do Strykowa, gdzie zatrzymano dwa autobusy. Jestem ciekaw, co dzieje się z tymi ludźmi. Oni mają to głęboko w nosie. Chcąc pojechać tam, żeby zobaczyć albo ilustrację hasła: „Nikt nie zasłużył na śmierć w lesie” albo hasła, jak świetnie działają nasze służby
– ocenił mec. Markiewicz.
Żyjemy w kraju, w którym media wybierają prezydenta USA i teraz się zorientowały, że mamy do czynienia z czynem bandyckim na skalę światową. To, co nazwał Stoltenberg – nikczemnym operowaniem ludźmi. Proszę pokazać mi teksty na świecie czy w Polsce, które pokazują ten moralny wymiar, który stawia nas wszystkich pod ścianą, czy pomagać biednym ludziom w lesie, czy stać przeciwko temu, żeby jakaś siła polityczna traktowała ludzi jak bydło, zarabiając na tym
– dodał mec. Marek Markiewicz.
Wątpliwości co do obecności dziennikarzy przy polsko-białoruskiej granicy wyraził też Stanisław Janecki.
Pojawiały się teksty, materiały radiowe, relacje, które były wyraźnie skorelowane z tym atakiem. Nawet jeśli ktoś uważa, że to było słuszne z powodów humanitarnych, to one obiektywnie służyły agresorowi. Traktowały Polskę nie jako kraj, który broni granicy zewnętrznej UE, jako zagrożony kraj NATO, wobec którego trzeba być solidarnym, tylko jako kraj bezdusznych i bezwzględnych służb, które terroryzują, ale wręcz torturą tych biedny ludzi w lesie
– podkreślił publicysta.
To jest dokładnie to samo, co robiła propaganda komunistyczna w Polsce w 1939 roku, kiedy 17 września był sowiecki atak. To należy traktować jako część zasobów napastników, a nie kraju, który się broni
– dodał.
Odnosząc się do kwestii narracji agresora w mediach, Janecki ocenił, że niewiele możemy z tym zrobić, ponieważ jest to część walki o władzę w Polsce.
Uznano, że ten kryzys, mimo zagrożenia, można wykorzystać do osłabienia władzy. Media w dużej części współpracują z opozycją, to zostało to wykorzystane także w walce o władz w Polsce
– powiedział Stanisław Janecki.
Mecenas Markiewicz dodał, że trzeba jasno mówić o tym, że czym innym jest zamknięcie granicy, by nie przekraczali jej ludzie sprowadzeni tam za pieniądze, a czym innym jest pomaganie ludziom, którzy są w potrzebie.
Niedługo będziemy mieli ciekawy plebiscyt w odpowiedzi na zbiórkę na rzecz migrantów. Czy ona jest stosowna czy nie, nie powinniśmy się bać zadać o to pytania, czy dobrze jest to organizować. Może dobrze jest organizować kantory po naszej stronie, by ci ludzie, którzy mają pieniądze na życie w Niemczech, kupili sobie jedzenie
– mówił prawnik.
Powtórka z Wietnamu?
Zdaniem Piotra Semki, „mamy do czynienia z sytuacją, w której potrzeba inteligencji moralnej”.
Całą doktryną wojny hybrydowej jest wykorzystywanie najlepszych tradycji demokracji przeciwko nim samym. Zabrakło tu głosu Kościoła, który powinien powiedzieć, że jedną kwestią jest los ludzi, którzy są w lasach. Trzeba przypomnieć, że imigranci złamali prawo, że ktoś, kto może być człowiekiem, który stracił majątek w Iraku, może być łatwo pchnięty z kamieniem w ręku w kierunku polskich żołnierzy. Dwoistość wymaga tłumaczenia. Doskonałym tłumaczem niełatwych dylematów moralnych był prymas Wyszyński, który sformułował tezę o porządku miłości, że trzeba kierować się odpowiedzialnością, nie tylko miłosierdziem
– mówił Semka.
Teraz mamy do czynienia z szaleństwem elit, show tworzonym przez aktorów i celebrytów. To wszystko przypomina Wietnam. Wtedy w USA po raz pierwszy duża część elit życzyła źle swojemu państwu
– wskazał Semka.
Potrzebne zainteresowanie Zachodu
Zdaniem Jolanty Hajdasz nadeszła pora, aby na polsko-białoruskiej granicy znaleźli się akredytowani dziennikarze.
Potrzebujemy wzbudzić zainteresowanie zagranicznej opinii publicznej. Do tej pory mamy sytuację taką, że bez problemu takie stacje jak CNN mogą relacjonować ten konflikt od strony białoruskiej, a brakuje przekazu od nas. Sytuacja jest opanowana na tyle od strony radzenia sobie z tym agresywnym tłumem, że trzeba dopowiadać tę historię, podtrzymać zainteresowanie, by temat był obecny także w mediach zagranicznych, by polska racja stanu, nasz punkt widzenia, przewijał się wszędzie
– powiedziała Hajdasz.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/574828-hajdasz-juz-czas-by-dziennikarze-znalezli-sie-na-granicy