Niemiecki naukowiec Klaus Bachmann stwierdził na łamach „Gazety Wyborczej”, że „na granicy białoruskiej mamy co najwyżej serię drobnych incydentów”, a Polska powinna ustąpić Łukaszence, bo to lepsze wyjście, niż za jakiś czas mielibyśmy ustępować Putinowi. Co ciekawe, artykuł został zilustrowany zdjęciem z… Ceuty. To wszystko nie przeszło niezauważone przez internautów.
CZYTAJ TAKŻE:
Swój wywód Bachmann zaczął od przypomnienia działań włoskiego rządu w 2013 roku, kiedy „na Morzu Śródziemnym w pobliżu włoskiej wyspy Lampedusa przewrócił się statek pełen uchodźców”.
Rząd włoski wówczas nie obwinił Libii o wojnę hybrydową i nie ogłosił stanu wyjątkowego
— napisał Niemiec dodając, że Włosi zaprosili media, a UE pod naciskiem uruchomiła „operację ratunkową”.
Przypomniał też sytuację między Grecją a Turcją czy z Hiszpanii, za każdym razem dodając, że nie było oskarżeń o wojnę hybrydową ani wprowadzania stanu wyjątkowego. Powołał się też na dane Frontexu i organizacji pozarządowych dodając, że „na dnie Morza Śródziemnego kryje się cmentarzysko wielkości średniego miasta europejskiego”.
Polska a Ceuta
Bachmann odnosząc się do sytuacji Polski stwierdził, że „nie sposób weryfikować” komunikatów Straży Granicznej dot. prób nielegalnego przekroczenia granicy. Zwrócił uwagę, że ze słów rządzących wynika, że „po drugiej stronie polsko-białoruskiej granicy koczuje obecnie ‘od trzech do czterech tysięcy’ migrantów”. Dane te porównał z danymi z Hiszpanii.
18 maja tego roku w samej tylko Ceucie liczba migrantów nacierających na płot wynosiła 6 tys. W jeden dzień
— oświadczył dodając, że na granicy nie ma żadnego kryzysu humanitarnego ani wojny hybrydowej.
To, co reżim Łukaszenki urządza na granicy polskiej, jest co najwyżej serią drobnych incydentów
— stwierdził Niemiec dodając, ze podobnie działała Turcja czy Libia, udostępniając swój teren imigrantom „jako bazę wypadową do Europy”.
Problem w Polsce polega na tym, że relatywnie mały problem urasta do rangi zagrożenia państwa, gdyż to państwo jest tak osłabione, że każde kichnięcie Łukaszenki wydaje mu się trzęsieniem ziemi
— przekonywał Bachmann.
Jak rozwiązać problem?
W jego ocenie jest kilka sposobów na rozwiązanie tej sytuacji. Jednym z nich jest… ustępowanie Łukaszence. Powołując się na Niemcy płacące Turcji czy działania Hiszpanii wobec Maroka, autor stwierdził, że Polska powinna przystąpić do negocjacji, a powodem podjęcia takich działań jest - w ocenie Bachmanna - również to, że „reżim w Mińsku trzyma bowiem polskich zakładników”.
Bachmann napisał, że Polski rząd nie podejmie takich działań, ponieważ „straciłby twarz w oczach własnych zwolenników, gdyby zaczął negocjować”.
Na razie na Kremlu patrzą krzywo na awantury Łukaszenki, ale jeśli Rosja decyduje się na wejście do gry i otworzy uchodźcom z Afganistanu swoje szlaki do Europy, to i tak nic innego nie zostaje niż ustępstwa. Tylko wtedy nie Warszawa ustąpi Mińskowi, lecz Paryż i Berlin – Moskwie, i to raczej bez udziału Warszawy
— przekonywał.
Kolejnym sposobem na rozwiązanie konfliktu może być… eskalacja, bo „gdyby Polska miała sprawną dyplomację, to uchodźcy dowiedzieliby się już w swoich krajach z mediów, z internetu, a nawet z billboardów i telewizji, że szanse uzyskania ochrony w Polsce są marne”. Jak wskazał, „problemem” jest także to, że Polska „nie ma zbyt wielu przyjaciół w Brukseli”, przez co nie może reagować sankcjami.
Trzecim wyjściem, według Bachmanna, jest przystosowanie się do sytuacji. Tutaj autor przywołał przykład Niemiec, które dostosowały swoje prawo i procedury tak, aby imigranci albo mogli od razu pracować, albo zostać deportowani.
Sytuacja w Kuźnicy może się wydawać groźna, ale też jest do rozwiązania zgodnie z prawem i nawet zgodnie z intencją rządu, aby przyjmować i osiedlać w Polsce jak najmniej imigrantów
— ocenił Bachmann.
Mur na granicy
Bachmann kręci też nosem na kwestię umocnienia szczelności granicy polsko-białoruskiej poprzez budowę muru. W jego ocenie granica musi być chroniona, ale „mur to widowiskowy, ale pozorny symbol siły państwa”.
Granicę chronić trzeba, ale to znaczy, że trzeba wiedzieć, kto i dlaczego ją przekracza, i wyłapywać tych, którzy to robią nielegalnie. (…) Mury, płoty i zasieki utrudniają migrację, ale migranci nie znikają, wybierają po prostu łatwiejszą drogę
— napisał.
Na tym jednak nie koniec. Bachmann wśród skutków budowy muru na granicy wyliczył m.in. „profesjonalizację przemytników”, w których ręce będą wpadali młodzi migranci, zadłużając się, aby dostać się do Europy. Ogrodzenie na granicy „podnosi koszty i marże dla przemytników, co przyciąga coraz bardziej profesjonalne i bezwzględne organizacje przestępcze”, a na granicy, zamiast imigrantów, będą w końcu wysłannicy kartel;i narkotykowych.
władzy w swoich rękach, ile PiS: ma pod kontrolą prezydenta, Trybunał Konstytucyjny, parlament, wojsko, policję, całą dyplomację. A mimo to musi ogłaszać stan wyjątkowy, bo nie potrafi poradzić sobie z napływem relatywnie małej liczby imigrantów – i nadal sobie nie radzi
— drwił Niemiec.
Co więcej, w jego ocenie „Straż Graniczna, wojsko i terytorialsi na Podlasiu nie bronią Polaków przed napastnikami, bo dotąd żaden uchodźca nie napadł jeszcze na sklep albo na mieszkańca Podlasia”. Jak stwierdził, funkcjonariusze bronią się przed dodatkową pracą urzędową oraz bronią MSWiA „przed koniecznością deportowania większej liczby obcokrajowców i dyplomatów przed koniecznością negocjacji z krajami pochodzenia migrantów”.
Internauci komentują
Teks zamieszczony na łamach „Gazety Wyborczej” nie przeszedł niezauważony w mediach społecznościowych. Użytkownicy Twittera wskazali między innymi na absurdalność fotografii ilustrującej artykuł Bachmanna oraz na to, jaki niesie za sobą przekaz.
Teraz dopiero do mnie dotarło, że ta woda na granicy polsko-białoruskiej, to morze łez.
Przez chwilę myślałem, że to „fake” i ktoś foto z Ceuty wkleił w tweet’a dla skompromitowania „Wyborczej”. W samym tekście jest już o wypadkach z Hiszpanii - niby trudno się przyczepić. Czy rzeczywiście? Tytuł plus foto idą w świat: „Na granicy białoruskiej…”.
Opozycja: Dlaczego rząd nie poprosi UE o pomoc? Też opozycja:
Przypomnijmy, że pan Bachmann nie pierwszy raz popisał się przenikliwością analizy geopolitycznej.
To pierwsza w historii „seria drobnych incydentów”, która wywołała dwa telefony kanclerz Niemiec do prezydenta Rosji w dwa dni, reakcję NATO i europejskich członków RB ONZ, a już jutro nowe sankcje UE.
wkt/wyborcza.pl/TT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/573992-bezczelnosc-bachmann-w-gw-na-granicy-sa-drobne-incydenty