To jedna z ciekawszych rozmów, jakie przeprowadziłem do tej pory dla tygodnika Sieci.
Dziennikarz Rafał Woś, ten enfant terrible polskiej lewicowej publicystyki, w wywiadzie opublikowanym w nowym numerze tygodnika wyjaśnił, jak stawiał czoła ideologicznemu totalitaryzmowi w lewicowo-liberalnych redakcjach.
Człowiek wyrzucony z „Polityki”, Gazety.pl, a ostatnio z „Tygodnika Powszechnego” z powodu swego pisania, opowiedział mi o problemach, jakie miał, gdy nie mieścił się w ideowym kanonie tych redakcji.
CZYTAJ TAKŻE Dlaczego nie dziwi wyrzucenie Wosia z „Tygodnika Powszechnego”
Powiedział mi, teraz, w razie zerwania współpracy między nim a „Tygodnikiem Powszechnym”, powtórzyła się ta sama sytuacja od wcześniej.
„Stało się to samo, co w poprzednich redakcjach. Po prostu redakcje, w których pracowałem nie były w stanie poradzić sobie z dysonansem poznawczym wynikającym z różnorodności opinii, które wnosiłem do ich świata”.
Woś wyjaśnił dalej przyczyny tego stanu umysłu w liberalnych środowiskach.
„Po zwycięstwie PiS w 2015 liberałom zaczął się walić świat. W efekcie przestrzeń wolnej myśli w mediach liberalnych zaczęła się dramatycznie zacieśniać. A inaczej myślący byli podawani różnym rodzajom presji, a na końcu eliminacji. Są tacy którzy się temu podporządkowali i więcej nie kontestują, a są tacy, którzy opuścili redakcję. I w jednym i w drugim przypadku efekt jest taki, że w tych redakcjach jest dziś mniej wolnej myśl i ożywczego fermentu niż kiedyś. A czytelnik, słuchacz albo widz nie dostanie już innej opowieści niż obowiązująca antypisowska nagonka”.
Perspektywa Wosia jest ważna, bo daje nam wgląd w stan polskiej sceny medialnej i deficyt takich wartości jakimi są wolność opinii czy intelektualna odwaga do kwestionowania różnych politycznych dogmatów. Te wartości powinny być dla nas ważne, bez względu na to, jakie wartości polityczne czy światopoglądowe reprezentujemy. Oczywiście wspomniany deficyt do pewnego stopnia istnieje w konserwatywnych mediach. Rafał Woś jest jednak jednym z nielicznych z polskiej lewicy, który nie boi się powiedzieć, że „cesarz jest nagi” i że wolności opinii najbardziej brakuje w liberalnych mediach, tych samych, którzy nieustannie deklarują ją jako swoją główną zasadę .
„Pamiętam dźwięki zgrzytania zębów i otwierania kieszonkowych scyzoryków, gdy mówiłem głośno na kolegiach w „Polityce” albo „Tygodniku Powszechnym”, że od prawicy można się uczyć stawiania po stronie słabszego - na przykład ofiar transformacji. Albo tolerancji na inne poglądy. Jeden z moich dawnych przełożonych napisał nawet kiedyś, że z powodu tego co mówię wielu jest w redakcji takich, którzy chcieliby mnie zepchnąć ze schodów”.
Polecam cały wywiad z Rafałem Wosiem w nowym numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/568907-rafal-wos-o-dyktacie-antypisowskiej-nagonki