Redakcja „Gazety Wyborczej” wydała oświadczenie po dzisiejszym wejściu policji do mieszkania jednego z dziennikarzy „GW”. Czytamy w nim, że interwencja policji „uderza w fundamentalne w demokracji prawo do tajemnicy dziennikarskiej”. Na oświadczenie „GW” odpowiedział Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Policja w mieszkaniu dziennikarza „GW”. Zabezpieczono jego komputer. Mowa o „groźbach karalnych pod adresem posłów”
„GW” robi z siebie męczenników
Zdaniem „GW” interwencja policji, to próba „zastraszenia dziennikarzy ‘Wyborczej’”.
Co więcej, nie ma żadnej gwarancji, że służby partyjnego państwa PiS nie zainstalują na komputerze Piotra materiałów, które miałyby go skompromitować. Niedawno cała Polska zobaczyła manipulacje ws. migrantów za pomocą słynnych, wydłubanych z internetu zdjęć m.in. „uchodźcy z krową”. Tę propagandową ohydę autoryzował osobiście szef MSWiA i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński
—czytamy.
Dalej czytamy o tym, że „GW” jest rzekomo „od lat obiektem ataków prawnych i propagandowych ze strony pisowskiej władzy, jej agend i organów”.
Celem tego rodzaju ataków jest wywołanie tzw. efektu mrożącego, czyli autocenzury. Chodzi o zastraszanie i zmuszenie wolnych mediów do rezygnacji z krytykowania i kontrolowania rządzących i ludzi z nimi związanych
—kontynuuje „GW”.
„Policjanci wykonują swoją pracę”
Oświadczenie „GW” zostało opublikowane również w języku angielskim. Na Twitterze odpowiedział na nie Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Żaryn podkreślił w swoim wpisie, że Polska Policja bada sprawę gróźb karalnych wysyłanych do jednego z posłów PiS. Adres IP miał doprowadzić policję do mieszkania dziennikarza „GW”.
Trwa śledztwo. Policjanci wykonują swoją pracę
—podkreślił Żaryn.
Komentarze internautów
Całą sprawę komentują również internauci.
Pracownik Gazety Wyborczej wysyłający groźby karalne pod adresem posła to jest akurat bardzo prawdopodobna historia.
Policja w mieszkaniu funkcjonariusza Gazety wyborczej. Jak czytam słowa oburzenia, to na wymioty mnie zbiera. Piszący te brednie nie mają w ogóle pojęcia o czym piszą. Z chwilą ujawnienia IP, służby natychmiast przystępują do akcji, aby piszący nie mógł zniszczyć dysku.
W świetle prawa fakt bycia dziennikarzem nie ma żadnego znaczenia w sprawie z Zielonej Góry. Facet oświadcza, że w laptopie są materiały objęte tajemnicą dziennikarską. Ok, policja zabiera, zabezpiecza, a o wykorzystaniu laptopa w śledztwie dotyczacym gróźb decyduje sąd.
Kodeks postępowania karnego jest czytelny, prosty i daje jasną odpowiedź co zrobić w tym przypadku.
Nadużywanie pojęcia „tajemnica dziennikarska” to zmora III RP. Pracownikom mediów wydaje się, że mogą się nią zasłonić w każdym przypadku. I na przykład taki fotoreporter może wozić w futerale narkotyki. Nie wolno zaglądać i już.
A tutaj polskie prawo reguluje co zrobić z laptopem pana z Zielonej Góry.
kk/Wyborcza.pl/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/568546-gw-wydaje-oswiadczenie-jest-odpowiedz-internautow