Przyznam, że najnowsza publikacja tandemu Czuchnowski-Kublik wprawiła mnie w pewne zakłopotanie. Nie przyszło mi do głowy, że faktycznie coś „ujawnili” ws. badań laboratoryjnych we Włoszech w ramach śledztwa smoleńskiego, bo nie mają o tym zielonego pojęcia. Najpierw wydawało mi się, że mamy do czynienia z kolejną manipulacją gazety Michnika. Ale gdy przeczytałem całość uważnie, doszedłem do wniosku, że chyba jest inne wyjaśnienie. U zatrudnionych przy Czerskiej musimy mieć do czynienia z pewnymi deficytami ograniczającymi elementarne zdolności poznawcze. A zatem z nieintencjonalnym robieniem czytelników w bambuko.
Wspomniany duet ogłosił:
„Wyborcza” ujawnia: włoskie laboratorium szuka trotylu na fotelach, których nie było w Smoleńsku
Tekst zaczyna się tak:
Ślady trotylu, które włoskie laboratorium miało znaleźć na fotelach z tupolewa rozbitego w Smoleńsku w 2010 r., mogą pochodzić z próbek foteli, których w momencie katastrofy nie było w samolocie. Taki materiał do badań wysłała do Rzymu polska prokuratura.
Nie, głuptaski, nie mogą. I nie pochodzą. Powtórzę: ślady materiałów wybuchowych znaleziono na próbkach pobranych z elementów rozbitego samolotu. Dla jasności: po rozbiciu. Skąd więc te rewelacje u paru cyngli ze szczujni Michnika? Powołują się na postanowienie prokuratury z listopada 2019 r., w którym śledczy rzeczywiście zwracają się o zbadanie próbek z zapasowych foteli. Jest to jednak kolejne postanowienie w ramach tej współpracy. O wcześniejszych nie wspominają. A powinni wiedzieć – wszak uważnie czytają tygodnik „Sieci” i portal wPolityce.pl – że już w 2017 r. (!) rzymskie laboratorium otrzymało pierwsze próbki. W kolejnych partiach przekazywano ślady pobrane z foteli rozbitego samolotu, innych części maszyny, gleby na miejscu katastrofy i ciał ofiar po ekshumacjach. Próbki z zapasowych foteli dojechały do Włoch na końcu.
Po co? Aby ustalić, czy mogły znajdować się na nich materiały wybuchowe, które nanieśli żołnierze powracający z Afganistanu. Taką teorię snuto już wiele lat temu, obok dywagacji nad śladami materiałów wybuchowych zawartych w paście do butów czy kiełbasie – tak, tak, prokuratura wojskowa i takie wyjaśnienia suflowała. Prokuratura krajowa chce, by wreszcie wszystkie teorie – nawet najbardziej absurdalne – zostały zweryfikowane. Tak to należy robić.
Może po prostu w „GW” zapomnieli dodać, że materiał do badań nie został wysłany dopiero pod koniec 2019 r.? Przecież wiedzą, że wraz z Marcinem Wikłą odwiedziliśmy laboratorium karabinierów w 2017 r., gdy pierwsze próbki już się tam znajdowały.
Dopuszczam wiele możliwości wyjaśnienia tej kuriozalnej publikacji. Pomyłkę wykluczam, mówimy o zbyt drobiazgowych dziennikarzach śledczych, którzy odpowiedzialne podchodzą do swojej pracy. Nigdy nie uwierzę też, że takie artykuły mają na celu manipulowanie czytelnikami „GW”, że jej redaktorzy robią to z premedytacją. Musi więc chodzić o jakieś ograniczenia umysłowe, które uniemożliwiają połączenie prostych faktów w sprawie, którą wnikliwie (rzekomo) śledzą od lat. W końcu w niejednym miejscu swego najnowszego dzieła autorzy się kompromitują. Okazuje się bowiem, że nie potrafią nawet czytać ze zrozumieniem, na co wskazuje ten fragment ich publikacji:
Tygodnik „Sieci”, który opublikował teraz informacje o tym, że karabinierzy potwierdzają obecność trotylu, powołuje się na płk. Adolfo Gregoriego. To wiceszef laboratorium w Rzymie, ale oficer nie jest cytowany wprost.
Hm… cytaty z włoskiego oficera są wyraźnie oznaczone jako archiwalne i w żadnym fragmencie nie dotyczą wyników badań.
Wojciechu-żołnierzu, i Ty, dzielna Agnieszko, jeśli wskażecie w naszym artykule sprzed tygodnia miejsce, w którym powołujemy się na płk. Adolfo Gregoriego jako źródło informacji o znalezieniu śladów trotylu, niniejszym obiecuję, że przez następne 10 lat będę Wam za darmo robił korektę (zarówno merytoryczną, jak i językową) wszystkich Waszych publikacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/547003-moze-przy-czerskiej-nie-oklamuja-czytelnikow-z-premedytacja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.