Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uwzględnił wniosek RPO Adama Bodnara o wstrzymanie wykonania decyzji Prezesa UOKiK ws. przejęcia przez Orlen spółki Polska Press. O wspomnianym postanowieniu wczoraj poinformował sam Bodnar - dopiero dziś pojawił się komunikat sądu w tej sprawie. „Wszystko to brzmi dosyć kuriozalnie. Cały czas nie znamy treści postanowienia sądu, ani jego uzasadnienia” - komentuje sprawę w rozmowie z portalem wPolityce.pl Joanna Lichocka, posłanka PiS.
CZYTAJ TAKŻE:
„To jest jakieś kompletne niezrozumienie”
Już samo wystąpienie RPO w sprawie tej transakcji jest działaniem poza kompetencjami pana Rzecznika. W mojej opinii ta aktywność jest motywowana jakimiś interesami, które reprezentuje pan Bodnar. Jestem bardzo zdziwiona, że RPO uważa, iż jeśli niemiecki koncern sprzedaje polskiemu przedsiębiorstwu media regionalne, to zagraża wolności słowa. To jest jakieś kompletne niezrozumienie, czym jest wolność słowa
— zaznacza Joanna Lichocka.
Wydaje się, że Adam Bodnar uważa, iż media w Polsce po prostu powinny należeć do niemieckiego kapitału i wtedy jest spokojny o wolność słowa. W związku z tym pewnie gdyby spółka Polska Press została sprzedana koncernowi Ringier Axel Springer albo jakiemuś innemu przedsiębiorstwu niemieckiemu, to pan Adam Bodnar by nie protestował
— dodaje.
Druga rzecz, to dosyć zdumiewające zachowanie sądu, który wstrzymuje tę decyzję i, jak twierdzi prezes Daniel Obajtek, robi to na podstawie niepełnych informacji, ponieważ Orlen miał jeszcze dostarczyć jakieś dokumenty. Tutaj sąd najwyraźniej pospieszył się
— mówi.
„Przestraszyli się, że stracą wpływ na media”
Umotywowany politycznie RPO Adam Bodnar, który jest tak naprawdę działaczem totalnej opozycji, i niestety chyba również jakoś motywowany politycznie sąd, który próbuje zablokować powrót polskich mediów do polskiego właściciela, są po prostu uwikłani w grę interesów. Przestraszyli się, że stracą wpływ na media, które do tej pory sprzyjały totalnej opozycji. Dlatego uważam, że to jest działanie polityczne
— stwierdza.
„To jest bardzo niebezpieczny sygnał”
Ma to wymiar szerszy, który powoduje, że może być nadwyrężone zaufanie przedsiębiorców do robienia w Polsce interesów. Nie ma jak umotywować tego, że media, które należą do firmy niemieckiej przestrzegają wolności słowa, a media, które należą do polskiego przedsiębiorstwa, to wtedy jest zagrożenie dla wolności słowa. Tego się nie da w żaden merytoryczny sposób udowodnić. W związku z tym na podstawie politycznych przesłanek można zablokować dowolną transakcję. To wynika z tej próby zablokowania przejęcia przez Orlen Polska Press. To jest bardzo niebezpieczny sygnał, który pokazuję, że w Polsce jest jakiś rodzaj władzy, na portalach społecznościowych internauci określają to jako „sądokrację”, która na podstawie własnego widzi mi się, własnych uzależnień, podejmuje takie, a nie inne decyzje
— zaznacza.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/546881-lichocka-bodnar-i-sad-sa-uwiklani-w-gre-interesow