”Ten protest to była taka próba: „Policzmy się. Sprawdźmy, kto jest z nami, kto jest przeciwko, kto się wyłamie, a kto wykaże się solidarnością z tymi największymi graczami medialnymi”. Odebrałem to nawet z pewną satysfakcją, bo przestrzeń medialna zrobiła się bardziej kulturalna, mniej było fake newsów, dezinformacji, dezorientacji, tego stylu, którego nie akceptuję. Przecież to jest prymitywna nagonka na władzę, na rząd, na prawicę, na konserwatyzm, na Kościół, na religię - tym cechują się te wszystkie media opozycyjne” - mówi portalowi wPolityce.pl red. Wojciech Reszczyński, komentując protest mediów przeciwko wprowadzeniu podatku od reklam.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-Kulisy protestu mediów. Kiedy zapadła decyzja? Kto odgrywał pierwsze skrzypce? Co dalej?
wPolityce.pl: Coraz bardziej znane nam są kulisy protestu mediów. A prymitywny i absurdalny pseudoargument, że płacenie podatku od reklam ogranicza rozpowszechnianie informacji jest podejmowany przez coraz to nowe podmioty, w tym m.in. Helsińską Fundację Praw Człowieka czy Amnesty International. Jak Pan ocenia całą tą skądinąd nieźle skoordynowaną akcję?
Red. Wojciech Reszczyński: Akurat te dwie organizacje, które pani wymieniła, są finansowane przez George’a Sorosa i dlatego one nie są dla mnie opiniotwórcze, ani wiarygodne. Ten protest to była taka próba: „Policzmy się. Sprawdźmy, kto jest z nami, kto jest przeciwko, kto się wyłamie, a kto wykaże się solidarnością z tymi największymi graczami medialnymi”. Odebrałem to nawet z pewną satysfakcją, bo przestrzeń medialna zrobiła się bardziej kulturalna, mniej było fake newsów, dezinformacji, dezorientacji, tego stylu, którego nie akceptuję. Przecież to jest prymitywna nagonka na władzę, na rząd, na prawicę, na konserwatyzm, na Kościół, na religię - tym cechują się te wszystkie media opozycyjne. Prawdziwy sens tego protestu to, jak powiedziałem, była próba sprawdzenia tego, kto jest solidarny z największymi medialnymi potentatami, bo ze strony słuchaczy to raczej zaliczono straty. Przepraszam bardzo, ale telewidzom, słuchaczom, ani reklamodawcom ten nowy projekt rządowy, który ma wprowadzić opodatkowanie mediów, pieniędzy nie zabiera. Zabiera tylko właścicielom mediów, którzy żyją z reklamy adresowanej do swoich odbiorców. W związku z tym wczorajszy dzień przyniósł taki efekt, że klienci tych mediów, zamawiający u nich reklamę, stracili, bo żadnej reklamy nie było. A teraz pewnie stracą i odbiorcy, telewidzowie, słuchacze, bo media będą musiały wyrównać tę stratę jednego dnia i poupychają te wszystkie reklamy w następnych dniach, żeby ilość ich się zgadzała. Są to bowiem reklamy naprawdopodobniej już wcześniej opłacone.
Akcja bezwzględnie antyrządowa, antypolska. Wiemy, jakie kraje w Europie płacą taki podatek i nikt nie zawiesza anteny, nikt nie ogłasza strajku, nie odstępuje od pracy. Tym bardziej, że zaproponowane stawki, o których się mówi, a które być może ulegną zmianie, to nie są jakieś wielkie pieniądze.
Wspomniał Pan o odbiorcach mediów. Przyznam, że te opinie, z którymi się spotkałam na temat tego protestu były bardzo pozytywne w tym sensie, że odbiorcy byli zadowoleni z tego, że ta przestrzeń medialna nabrała lepszego wymiaru, ponieważ – to co Pan powiedział – zabrakło tej agresji, zabrakło fake newsów. Stało się bardziej normalnie.
Tę opinię podzielają ci, którzy patrzą krytycznie na działalność większości mediów w Polsce, które są narzędziem w rękach opozycji, a może nawet tę opozycję tworzą. Przypomniała mi się wczorajsza wypowiedź francuskiego ministra handlu, który powiedział, że media są praktycznie pierwszą władzą w państwie i że jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ ich przedstawicieli nikt nie wybiera w żadnych wyborach i za nic nie odpowiadają. To jest to, co ja już wiele lat temu pisałem, opisując trójpodział władzy, że media nie są czwartą władzą, obok tej wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej, ale są pierwszą władzą. Media mają bowiem największy wpływ na wybór władzy ustawodawczej, wykonawczej i w dużym stopniu też sądowniczej, jeżeli się krytykuje ustrój prawny w państwie, czy podważa się legalność Trybunału Konstytucyjnego czy Krajowej Rady Sądownictwa – to przecież robią media. Poza tym wywierają presję na sędziów, co można zobaczyć zapoznając się z niektórymi kuriozalnymi wyrokami. Na przykład „Gazeta Wyborcza” przez te lata właściwie narzuciła wielu środowiskom swój sposób myślenia, a jeśli on nie był zgodny z ich wersją, to można było narazić się na jakieś bardzo krytyczne reakcje. Media zatem są pierwszą władzą, niewybieraną i niekontrolowaną przez społeczeństwo, a kontrolującą pozostałe trzy elementy władzy. I to zaczyna się robić bardzo niebezpieczne. Dzisiaj dyrektor Twittera w Ameryce poinformował o dożywotnim zawieszeniu konta dla prezydenta Trumpa. Przy okazji mogę powiedzieć, że dzisiaj właśnie również moje konto na Twitterze zostało zamknięte, więc znalazłem się w bardzo doborowym towarzystwie. Ale mam zamiar jeszcze powalczyć o odwieszenie tego konta, ponieważ argumenty są powalające.
Wydaje się, że ta manipulacja w części mediów jest coraz bardziej powszechna. Jak w tym kontekście odbierać rozmowę Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który w interesie tychże mediów rozmawiał z chargé d’affaires ambasady USA Bix Aliu. RPO zadziałał tu bynajmniej nie w interesie obywateli. Oświadczył, że podatek od reklam „może wpłynąć w sposób istotny na ograniczenie wolności mediów i wolności słowa, a tym samym ograniczenie prawa obywateli do informacji”. Jak Pan ocenia takie działanie?
To jest kłamstwo. Ten podatek nie ma nic wspólnego z ograniczaniem wolności słowa, prawa do wyrażania opinii. To jest mechanizm czysto ekonomiczny, gospodarczy, zastosowany wobec instytucji, którym bardzo dobrze się wiedzie od strony finansowej, o czym świadczą ich przychody i zyski netto. To nie jest więc groźba likwidacji tych instytucji, tylko dopasowania ich przychodów do realnych potrzeb społeczeństwa w czasach pandemii. Zgadzam się z premierem – wszyscy powinni ponosić w jakimś stopniu dodatkowe koszty, które się pojawiły, związane z ochroną życia i zdrowia Polaków. Te media powinny też te koszty ponosić, tak jak to jest we Francji, Hiszpanii, Belgii, we Włoszech – w tych krajach tego typu mechanizmy podatkowe są zastosowane.
Pan Bodnar po raz kolejny wprowadza ludzi w błąd i śmiem twierdzić, że robi to świadomie.
Czy to jest tylko wprowadzanie ludzi w błąd, czy sprawa jest poważniejsza? Czy Adam Bodnar w tym momencie nie sprzeniewierzył się pełnionej przez siebie funkcji i czy nie nadużył stanowiska?
Robił to konsekwentnie przez pięć lat. Dostrzegał tylko jedną stronę, która jego zdaniem była prześladowana czy doznawała jakichś krzywd i była to ta strona, która była bliska sercu pana Bodnara. Setki przykładów prześladowań ludzi na tle religijnym, światopoglądowym, ludzi prezentujących tradycyjny, konserwatywny sposób myślenia nigdy przez pana Bodnara nie były zauważone.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/538839-wywiad-strajk-mediow-reszczynski-mniej-bylo-fake-newsow