Histeria, megalomania i aberracja - tak można skwitować dzisiejsze wydanie „Gazety Wyborczej”, której medialni pałkarze wznieśli się na wyżyny hipokryzji i podwójnych standardów. Niemal całe wydanie gazety poświęcono więc tematowi podatku od reklam. Zdaniem propagandystów z Czerskiej w Polsce mamy „stan wojenny”, a władza niczym komunistyczni siepacze tłamszą wolne media. Skąd taka histeria? Wystarczył projekt podatku, dzięki któremu medialni giganci musieliby w końcu zacząć płacić podatki w Polsce.
CZYTAJ TAKŻE: https://wpolityce.pl/polityka/538783-terlecki-punktuje-dzialania-czesci-mediow-i-opozycji
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Współfinansowane przez Sorosa fundacje wspierają bunt mediów: „Nie ma prawa do informacji, kiedy ogranicza się jej rozpowszechnianie”
Od 40 lat nie mieliśmy w Polsce poranka bez „Teleranka”. Do środy 10 lutego 2021 r. Trochę mi skóra ścierpła. Śnieg i mróz był, jak wtedy. Tylko za oknem buksowała śmieciarka - nie czołg
– pisze Jacek Żakowski, który podobnie jak tysiące warszawiaków od dawna nie widział pługów śnieżnych na zasypanych ulicach, ale marzą mu się czołgi.
Wtedy krusząca się dyktatura walczyła o to, żeby utrzymać władzę. Teraz mająca dyktatorskie aspiracje władza chce skruszyć resztki demokracji, która zastąpiła tamtą dyktaturę
– pisze o PiS, które nieprzerwanie od sześciu lat, w demokratyczny sposób, wygrywa kolejne wybory.
Jacek Żakowski musi być wyjątkowo rozczarowany. Czołgów na ulicach nie ma, masowych aresztowań „bojowników” też nie. Do tego nie zauważyliśmy szczególnego poruszenia społecznego, nie licząc tego w mediach społecznościowych.
Stasiński się nie podda
Z kolei Piotr Stasiński przekonuje, że się nie „podda” i opowiada nam o propagandzie.
Wszelką niezależność ta władza tępi. Wolne społeczeństwo jest dla niej wrogiem, chce je zmienić w zbiorowisko pokornych poddanych, w „ciemny lud”. Dlatego jedynym, co ta władza robi skutecznie, jest uprawianie propagandy. Ordynarnej, prymitywnej, nachalnej. Odwracającej po orwellowsku znaczenia słów. Propaganda ta powtarza bez ustanku kłamstwa, urządza nagonki na wytypowanych wrogów, prowadzi kampanie ogłupiania
– histeryzuje Piotr Stasiński.
Panie Piotrze, pisze pan o propagandzie i niezależności mediów. Czy to nie pan przekonywał, że oskarżanie w „GW” Prezes Julii Przyłębskiej o agenturalne kontakty, bez przedstawienia jakiegokolwiek dowodu, jest w rzeczywistości „dyskusją”? Nie pamięta pan? No to przypominany:
Zdecydowaliśmy się na tę publikację, bo sprawa wymaga poddania pod publiczną dyskusję. (…). Od dziennikarza nie można wymagać, że przedstawi na wszystko stuprocentowe dowody. Byłoby to oczekiwanie nadmierne, nierealne, ograniczające krytyczną rolę mediów i wolność słowa
– przekonywał pan po kompromitacji, do jakiej dopuściliście w „Gazecie Wyborczej”.
Wroński w krainie czarów
Z koeli Paweł Wroński przenosi nas w świat legend, guseł i bajek. To jego działka więc zna się nasz redaktor na rzeczy.
Nie oszukujmy się: w proponowanej przez Morawieckiego ustawie chodzi o to, by PiS zyskał medialny monopol. Jak wyglądałby świat? O czym moglibyśmy czytać i o czym informowałaby telewizja?
– pyta Wroński w artykule pod wiele mówiącym tytułem „Kilkanaście godzin w świecie marzeń Jarosława Kaczyńskiego”
Redaktor Wroński przeanalizował kilka materiałów TVP, wyzłośliwiał się na temat programu wPolsce.pl.
Z telewizji wPolityce, zwanej „telewizją jednego widza” – z racji zasięgu i sympatii Jarosława Kaczyńskiego – mogłem się dowiedzieć, jak złe są koncerny medialne, które czerpią potężne zyski z polskiego rynku, a rozmówcy red. Wojciecha Biedronia demaskowali Jarosława Gowina i członków Porozumienia, którzy okazali się pieszczochami „Wyborczej” – i tylko dlatego nie są w PO, bo ta partia utraciła władzę. Stąd wiemy, że teraz Porozumienie jest wskazanym celem nagonki
– pisze Wroński, który „nie zauważył”, że w wywiadzie znalazł się też cytat przeciwnika Adama Bielana, a komentarze publicystów, dla żadnej ze stron tego konfliktu, nie były przychylne.
Nie dziwię się jednak reakcji Wrońskiego. W mediach Agory nie ma miejsca na spokojną i rzetelną dyskusję. Propagandowa jaczejka z Czerskiej zastąpiła ją jednostronnym betonem medialnym. Zasmuconemu poziomem mediów konserwatywnych, Wrońskiemu, przypomnijmy więc poziom jego wywodów publicystycznych:
Właśnie w taki sposób, nasz „strażnik” niezależności i wysokiego poziomu w mediach, skomentował fakt, że jedna z najlepszych polskich ekonomistek (doceniana nawet przez ekipę Tuska i poprzednie) rozpoczęła pracę w Narodowym Banku Polskim.
Żołnierze „Gazety Wyborczej” stanęli na wysokości zadania. Wszystkie siły rzucono na aktualny odcinek wojny z rządem. Mieliśmy więc do czynienia z kolejnym odcinkiem serialu pt. „Koniec PiS”. Inna sprawa, że „Wyborcza” zawsze stała na straży liberalnego reżimu międzynarodowych koncernów i do perfekcji, przez dziesięciolecia, potrafiła zżyć się z milionowymi transferami ze spółek skarbu państwa i innych instytucji państwowych. Wtedy wszystko było w porządku?
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/538786-gw-histeryzuje-ws-podatku-od-reklam