”Za kapitałem idą określone treści i ideologie, określony przekaz i określone cele. Przecież rolą mediów nie jest tylko informowanie, ale również wywieranie konkretnego wpływu na decyzje polityczne, społeczne, gospodarcze; tworzenie atmosfery – w stosunku do jednych przychylnej, do innych wrogiej” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl red. Wojciech Reszczyński, w kontekście dyskusji o znaczeniu narodowości kapitału w branży medialnej.
wPolityce.pl: Przez lata w Polsce toczyła się dyskusja o tym, czy kapitał ma narodowość. Wydaje się, że ten spór został rozstrzygnięty na rzecz tezy o związku pieniądza z jego pochodzeniem. Teraz ta debata przenosi się na konkretne branże. Jak to jest w przypadku mediów?
Wojciech Reszczyński: Warto pamiętać, że tezę o tym, że kapitał nie ma narodowości lansowali towarzysze Balcerowicz, Lewandowski i polscy pseudo liberałowie z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Oczywiście, że to była nieprawda. W najbardziej jaskrawy sposób widać przynależność tego kapitału do właściciela w sferze medialnej. To akurat nie jest branża, która przynosi największe finansowe dochody – mówię o mediach ogólnie – ale jednak jest tu bardzo ostra konkurencja i wyzwalają się niezwykle silne emocje i protesty. W Niemczech była słynna sprawa sprzedaży berlińskiego pisma Anglikom, która została oprotestowana i zablokowana. We Francji nie ma żadnej niemieckiej prasy, w Niemczech nie ma – jak powiedziałem – angielskiej ani francuskiej. Główne państwa Unii Europejskiej – które czasami, mam wrażenie, że walczą ze strukturami narodowymi, tworząc jakąś własną, europejską strukturę – w sferze mediów starają się utrzymać wpływy własnych państw na media i na obywateli. I to jest tendencja słuszna. Dokładnie nie wiemy czym się kierował właściciel koncernu sprzedającego prasę regionalną, dzienna, tygodniową, portale i nawet drukarnie polskiemu nabywcy, wcześniej zrobił to samo w Czechach. Prawdopodobnie jest to rzeczywiście czysto biznesowa inwestycja, do której ma prawo każdy właściciel, jeśli dogada się z nabywcą. Ma nadzieję, że ta transakcja dojdzie do skutku, bo w tej chwili zaczynają protestować, nie tylko niektórzy polscy obywatele reprezentujący w Polsce stronnictwo pruskie, ale również niemieccy politycy, którzy twierdzą, że jest to transakcja niekorzystna dla państwa niemieckiego. Jest to bardzo dobra decyzja, ponieważ państwo polskie, Polacy, czytelnicy, obywatele polscy odzyskują wpływ na media wydawane w Polsce w języku polskim. To jest bardzo ważne, bo szczególnie ta prasa spod znaku Passau – tego miasta w Niemczech z siedzibą koncernu – nie przywiązywała specjalnej wagi do takich wydarzeń, które dla Polaków mają istotne znaczenie historyczne. Pamiętam kilka lat temu Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zaprezentowało specjalny raport na temat tej prasy niemieckiej. Analizowano artykuły dotyczące rocznicy wybuchu II wojny światowej. Okazywało się, że w większości gazet niemieckich ta rocznica w ogóle nie zaistniała. To jest chyba najbardziej wymowny przykład do czego te niemieckie, a polskojęzyczne gazety miały służyć – do relatywizowania historii.
Wspomniał pan, że ta sprawa jest ważna dla polskich czytelników. Ostatnio pracownia Social Changes zapytała ankietowanych o to, w jakim stopniu media w Polsce powinny należeć do polskich właścicieli. 81 proc. ankietowanych opowiedziało się za znaczącym udziałem polskiego kapitału. O czym to świadczy?
Wyniki tego sondażu są bardzo pozytywne, ale jak widzimy, nie dotyczą one opozycji – tej politycznej opozycji totalnej. Co rusz pojawia się ktoś z jej przedstawicieli i głosi pogląd, że dzieje się bardzo niedobrze i powtarza te bzdurne slogany z dawnych lat dziewięćdziesiątych o tym, że pochodzenie kapitału nie ma znaczenia i z punktu widzenia odbiorcy nie ma znaczenia kto jest właścicielem mediów. Opozycja tu reprezentuje myślenie antypolskie i antynarodowe. To są ludzie, którym nie przeszkadza taka właśnie rola mediów w Polsce. Na takie media Polacy w czasie okupacji mówili – prasa gadzinowa. I niekiedy ta prasa taką rolę pełniła. Chciałbym przy okazji nadmienić, że nie wszystkie gazety koncern Polska Press sprzedaje Orlenowi. Ubolewam bardzo nad tym, że w rękach niemieckich pozostaje „Gazeta Olsztyńska”. To ta gazeta, którą zakładał Seweryn Pieniężny i jego rodzina. Seweryn Pieniężny został potem zamordowany w czasie wojny w obozie koncentracyjnym w Hohenbruch w Prusach Wschodnich. Dzisiaj ta gazeta jest w rękach niemieckich, przy współudziale, w kierowaniu tą gazetą, zaufanych Polaków. To jest niedobry sygnał, że Niemcy zatrzymują sobie jednak gazetę w Olsztynie – stolicy dawnych Prus Wschodnich.
Jak wynika z innego badania pracowni Social Changes aż 87 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej jest zdania, że sposób informowania i wydźwięk podawanych informacji uzależniony jest od tego, do kogo nalezą media. Czyżby opozycja rozmijała się nawet z przekonaniami własnego elektoratu?
Wszystko na to wskazuje. Wystawiają sobie jak najgorsze świadectwo – świadectwo volksdeutscha, który wspiera obcy kapitał działający w Polsce w mediach. Za kapitałem idą określone treści i ideologie, określony przekaz i określone cele. Przecież rolą mediów nie jest tylko informowanie, ale również wywieranie konkretnego wpływu na decyzje polityczne, społeczne, gospodarcze; tworzenie atmosfery – w stosunku do jednych przychylnej, do innych wrogiej. Miałem okazję współpracować z przedstawicielami kapitału niemieckiego w mediach radiowych. Miałem taki przykład – bardzo charakterystyczny – niemiecki współwłaściciel koniecznie chciał mieć wpływ na obsadę, na dobór ludzi pracujących w mediach. I co się okazało, z czym musiałem walczyć? Dobierał sobie najmniej inteligentnych współpracowników, a ludzi inteligentnych, wykształconych, mądrych, reprezentujących polski punkt widzenia starał się eliminować z pracy. Toczyłem z moim współudziałowcem paromiesięczny bój o to, żeby zatrzymać najlepszych ludzi, których oni chcieli zwolnić.
I jak ten bój się zakończył?
Wygrałem i ta osoba, o której tutaj myślę, ona pracuje dzisiaj w mediach i wie doskonale, może o tym poświadczyć, że w tym kierunku to szło. Niemcy zrobili badania i okazało się, że DJ, który jest – ich zdaniem – najlepszy, najbardziej popularny, to ten, który w radiu opowiadał największe głupoty. I ten miał szansę dalej funkcjonować. Natomiast człowiek inteligentny, wykształcony, mądrzejszy, który nie musiał być tak popularny, nie wzbudzał specjalnego zainteresowania niemieckiego współwłaściciela i takiego kogoś Niemcy chcieli się pozbyć.
Not. KB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/534399-reszczynski-kapital-ma-narodowosc-widac-to-w-mediach