Sąd Okręgowy w Łodzi nie ogłosił w poniedziałek wyroku II instancji w sprawie dziennikarza portalu wPolityce.pl Wojciecha Biedronia w związku z jego artykułem na temat ówczesnego sędziego Wojciecha Łączewskiego. Wcześniej Sąd Najwyższy uchylił wyrok wymierzający Biedroniowi grzywnę.
We wrześniu ub. roku Sąd Najwyższy uchylił wyrok wymierzający grzywnę dziennikarzowi portalu wPolityce.pl Wojciechowi Biedroniowi w związku z jego artykułem na temat ówczesnego sędziego Wojciecha Łączewskiego. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Łodzi, gdzie rozpatrywano sprawę w II instancji, miał ogłosić wyrok, jednak tego samego dnia wpłynął do niego wniosek oskarżyciela prywatnego, który poinformował, że w związku ze zmianą adresu nie został powiadomiony o poprzednim terminie rozprawy i wnosi o wznowienie przewodu.
Nowy termin
Jeśli oskarżyciel prywatny nie został powiadomiony o poprzednim terminie rozprawy, byłaby to poważna przesłanka ewentualnej apelacji dla strony, która by się na nią powołała. W związku z tym sąd otworzył na nowo rozprawę i wyznaczył termin na 27 stycznia, o czym informację postanowił przesłać na nowy adres oskarżyciela prywatnego
— wyjaśnił PAP obrońca Biedronia mec. Dariusz Pluta.
Jak zauważył, okazało się, że informacje z postępowania przed Sądem Najwyższym nie trafiają do Sądu Okręgowego, który nawet nie może zweryfikować tego, że oskarżyciel prywatny podał nowy adres do doręczeń.
Wznowienie postępowania oznacza, że druga strona uzyskuje m.in. inicjatywę wniosków dowodowych. Mam jednak nadzieję, że zakończymy tę sprawę wyrokiem 27 stycznia
— dodał.
Sprawa dotycząca dziennikarza portalu wPolityce.pl miała początek przed sądami, gdy sędzia Wojciech Łączewski wystąpił w listopadzie 2016 r. z prywatnym aktem oskarżenia. Sąd I instancji w lipcu 2018 r. uznał dziennikarza za winnego na podstawie art. 212 Kodeksu karnego mówiącego o zniesławieniu i wymierzył mu 25 tys. zł grzywny. Po apelacji obrońcy Sąd Okręgowy w Łodzi w lutym 2019 r. złagodził wyrok i zmniejszył grzywnę do 3 tys. zł.
W procesie chodziło o publikacje na temat sędziego Łączewskiego, który poprzez Twitter miał nawiązać prywatną korespondencję z osobą, którą wziął za dziennikarza Tomasza Lisa, i namawiać do przyjęcia nowej strategii w politycznej walce z rządem.
Sąd okręgowy uznał, że Wojciech Biedroń pomówił sędziego „o właściwości, które mogły go narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego poprzez nieprawdziwe wskazanie, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne” oraz sugerowanie, że w związku z medialnymi doniesieniami na temat kontaktów z dziennikarzem Lisem sędzia został przeniesiony z wydziału karnego do wydziału cywilnego.
O uchylenie wyroku skazującego i o uniewinnienie dziennikarza od zarzuconego mu czynu wnioskował Prokurator Generalny, który w uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej wskazał m.in., że przeniesienie sędziego do orzekania w innym wydziale miało „bezpośredni związek czasowy i merytoryczny z doniesieniami medialnymi na jego temat”.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN podzieliła część argumentacji ze skargi nadzwyczajnej i uchyliła wyrok wymierzający karę grzywny. Prokuratura Krajowa w komunikacie po orzeczeniu SN zaznaczyła, że SO zmieniając wyrok I instancji „wyeliminował większość zarzutów opisanych w prywatnym akcie oskarżenia oraz wyroku I instancji jako niemających charakteru pomówień”.
Wyeliminował z opisu czynu stwierdzenia o składaniu przez sędziego fałszywych zeznań, prowadzeniu przez niego swoistej gry z prokuratorami i rzecznikiem dyscyplinarnym, stosowaniu prawniczych trików i uników oraz stwierdzeń takich jak „skompromitowany sędzia”
— zaznaczyła PK.
SDP w obronie Biedronia
Przeciwko skazaniu Biedronia protestowało w lutym ub.r. m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w ocenie którego wyrok naruszył „fundamentalną dla ustroju demokratycznego zasadę wolności słowa”.
Łączewski był sędzią znanym m.in. z tego, że pięć lat temu orzekał w składzie sędziowskim, który skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienia, uznając m.in., że ten przekroczył uprawnienia i prowadził nielegalne działania operacyjne CBA w „aferze gruntowej”. Później orzekał w wydziale cywilnym sądu rejonowego. Jesienią 2019 roku poinformowano, że Łączewski zrzekł się urzędu sędziego, a rezygnację określał jako znak sprzeciwu wobec „niszczenia wymiaru sprawiedliwości w imię partyjnego interesu”.
Jak podkreślił w poniedziałek Wojciech Biedroń, sam fakt, że 30 lat po upadku komuny dziennikarz, który nigdy nie był karany - bo jego wyrok został uchylony - i ma nieposzlakowaną opinię, musiał odpowiadać przed sądem z art. 212, jest „niedopuszczalny i haniebny”.
To coś, z czym nie mogę się pogodzić, bo przecież droga cywilna jest odpowiednia dla załatwiania tego typu kwestii
— zaznaczył.
Wcześniej przeciwko skazaniu Biedronia protestowało m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w ocenie którego wyrok I instancji naruszył „fundamentalną dla ustroju demokratycznego zasadę wolności słowa”. Obserwator z ramienia SDP był obecny w sądzie także w poniedziałek.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/533629-sad-nie-oglosil-wyroku-ii-instancji-ws-wojciecha-biedronia