W świecie mediów lewicowo-liberalnych coraz częściej zbrodnią staje się ignorowanie agend ideologicznych, tak jak zrobiła to Lubecka.
Rok temu, Stowarzyszenie Dziennikarzy Chorwackich (HND), największa organizacja dziennikarska w Chorwacji, przyznała doroczną nagrodę dziennikarce telewizyjnej Ivanie Petrović za korespondencje z Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii.
Aż dziesięciu członków HND nie zgodziło się z takim uzasadnieniem. Podpisali komunikat prasowy, w którym stwierdzili, że korespondencjom z Hagi brakuje „podstawowych elementów dziennikarskich”. Z tego też powodu zwrócili swoje nagrody stowarzyszeniu, które otrzymali w poprzednich latach.
Jednak dla wszystkich było wówczas jasne, że ich sprzeciw wobec doświadczonej dziennikarki Petrović, której reportaż od lat należały do najczęściej oglądanych, nie miał charakteru zawodowego, ale ideologiczny.
HND, stowarzyszenie które swoją działalnością forsuje dziennikarstwo lewicowo-liberalne, zrobiło w zeszłym roku wyjątek i nagrodziło dziennikarza, który nie interesuje się ideologią, ale pracą dziennikarską. Ale wielu w społeczeństwie nie spodobał się ten wyjątek. Nagrodzenie dziennikarza, który nie pasuje do ich wzorców ideologicznych, bez względu na to, jak bardzo byłby profesjonalny, było dla nich porażką.
Krytyka za nominację
Przypomniałem sobie tę sytuację, gdy zobaczyłem niektórych kolegów z lewicowo-liberalnych mediów jak krytykują fakt, że dziennikarka Radia ZET Beata Lubecka została nominowana do Grand Press za wywiad z Michałem Sz. ps. „Margot”.
Podobnie jak Chorwaci, i dziennikarz „Gazety Wyborczej” Stasiek Skarżyński grozi teraz zwrotem otrzymanej niegdyś nagrody Grand Press. Według niego, Lubecka powinna zostać zwolniona za nominowaną rozmowę, a nie nagrodzona. A teraz nagroda, jak powiedział Skarżyński, będzie „cuchnąć homofobią i transfobią”. Chciał pewnie przez to powiedzieć, że pytania, które Lubecka zadawała Michałowi Sz. miały taki łaśnie charakter.
O co chodzi, stało się jasne, gdy nominację skrytykował działacz LGBT Bartek Staszewski, nazywając Lubecką „nieprzygotowaną” i „transfobiczną”.
Co zrobiła Lubecka?
Wina dziennikarki Radia Zet w oczach tych ludzi sprowadza się do tego, że zajmowała się dziennikarstwem. Zamiast uczestniczyć w projekcie tworzenia bohatera z Michała Sz., jak inne mainstreamowe media w tamtych czasie, zadawała mu normalne pytania, które interesowały większość ówczesnej publiczności.
Dlaczego atakuje swoich dysydentów? Dlaczego wszczyna chuligańskie wybryki czy umieszcza flagę LGBT na posągu Jezusa, skoro wie, że to zrani uczucia wielu osób? Skąd aktywiści wzięli pieniądze na sfinansowanie swoich działań? I wreszcie, dlaczego jest dla niego tak ważne, aby ludzie zwracali się do niego w rodzaju żeńskim?
Te pytania sprawiły, że opinia publiczna lepiej zapoznała się z młodym mężczyzną, który był postrzegany jako ktoś, kto mógłby poprowadzić nową falę ulicznych protestów. Ta rozmowa była jedną z tych, które pokazały, że chodzi o zdezorientowanego, agresywnego i wulgarnego młodego człowieka i że należałoby poszukać jednak kogoś innego, kto zdołałby stanąć na czele „rewolucji”.
Tymczasem nowym bohaterem ruchu oporu została Marta Lempart, ale ten projekt oczywiście także zakończy się katastrofalnie.
W świecie mediów lewicowo-liberalnych coraz częściej zbrodnią staje się ignorowanie agend ideologicznych, tak jak zrobiła to Lubecka. Wszystko można wybaczyć, ale to nie. Czy państwo pamiętają, kiedy radio Nowy Świat wyrzuciło swojego prezesa Piotra Jedlińskiego, ponieważ w duchu nowej mowy nie chciał korzystać z zaimka żeńskoosobowego w stosunku do mężczyzny? Dyktatura poprawności politycznej jest po prostu zbyt wielka. Ideały takie jak wolność słowa, profesjonalizm dziennikarski i tym podobne mają niestety coraz mniejsze znaczenie.
Świadczy o tym również burza wywołana nominacją rozmowy Lubeckej i Michała Sz. do nagrody Grand Press.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/529300-w-swiecie-mediow-lewicowych-liczy-sie-tylko-ideologia?fbclid=IwAR3c5lm974UUtISwhBGYqFztExSDf2wZZKYoc0G44zaSyT-OPNXCikV4zo0