„Marta Lempart to postać, która jak teraz okazuje się ma coraz więcej do ukrycia. Słyszymy o dziwnych, niepokojących sprawach. Nawet nie przypomina to kompromitacji Kijowskiego z KOD-u, który dopuścił się malwersacji na pieniądzach ze zbiórek. W wypadku Lempart mówimy o sprawach cięższego kalibru” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr hab. Hanna Karp.
wPolityce.pl: Do dantejskich scen doszło we wtorek przed zapowiedzianą przez Strajk Kobiet konferencją prasową. Dziennikarze TVP nie tylko, że nie zostali wpuszczeni na tą konferencję, ale jeszcze nawyzywani od psów, a dziennikarka „Gazety Polskiej” została poturbowana przez ochroniarza. Jak Pani ocenia tę sytuację?
Dr hab. Hanna Karp: Jeżeli nie wpuszcza się dziennikarzy telewizji publicznej, a więc dziennikarzy, którzy pracują w służbie publicznej, których głównym zadaniem jest informowanie o wszystkim, co jest istotne w kraju to jest to sytuacja z którą dotychczas nie mieliśmy do czynienia.
Niektórzy fakt ucieczki Lempart uznali za przyznanie się do tego, że nie ma nic do powiedzenia. Gdyż dotychczas jej dorobek to wyzwiska, groźby i wykrzyki pod adresem rządu na różnego rodzaju spotkaniach i pochodach. Ale to za mało na jakikolwiek program. Tyle potrafi każdy drobny kryminalista. Jest to postać, która jak teraz okazuje się ma coraz więcej do ukrycia. Słyszymy o dziwnych, niepokojących sprawach. Nawet nie przypomina to kompromitacji Kijowskiego z KOD-u, który dopuścił się malwersacji na pieniądzach ze zbiórek. W wypadku Lempart mówimy o sprawach cięższego kalibru.
Warto, żeby całym zdarzeniem zajął się prokurator, bo fizyczne poturbowanie dziennikarza w pracy – to kolejny zresztą przykład takich działań – jest niedopuszczalne.
Widzieliśmy kolejną odsłonę z życia Marty Lempart. Jedne akcje ma już za sobą, zaczyna kolejne. Zapewne ma świadomość tego, że unikanie dziennikarzy lub zatrzaskiwanie przed nimi drzwi ją kompromituje, przecież nie zamknie dziennikarzom ust. Stała się osobą publiczną, jej wyczyny, różnego rodzaju uliczne zachowania i popisy dały się już bardzo mocno we znaki. Warto, żebyśmy poznali jej rzeczywiste oblicze Kim ta postać rzeczywiście jest? Myślę, że w tym momencie obserwujemy jej koniec. Widzimy, jak „ciotka” rewolucji - jak sama siebie określiła – kończy się.
A przy okazji warto zauważyć jak bardzo trudnym zawodem jest dziennikarstwo. Musi mieć on odporność psychiczną, musi mieć „grubą skórę”, dużą wytrzymałość także fizyczną. Jeżeli weźmie się pod uwagę, że jego praca każdego dnia odbywa się w dużym napięciu, które zapewne odbija się także na zdrowiu i na psychice, to jest to jeden z trudniejszych zawodów, jaki w ogóle można uprawiać.
Z drugiej strony mamy postać Agaty Grzybowskiej, fotoreporterki „Gazety Wyborczej”, która usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji. Na nagraniu widać, jak kopała policjanta i błyskała mu fleszem po oczach. Z czego wynika to „zaangażowanie”?
Bardzo długo ten tytuł oznaczał dominację i bezkarność. Znamy wiele publikacji tej gazety, różnego rodzaju szokujących komentarzy, również napaści na Polaków, obrażania często własnych czytelników, na które nigdy nie było odpowiedniej reakcji. Wspomniane zachowanie dziennikarki świadczy o tym, że zatraciła zupełnie poczucie zadania i swoich podstawowych obowiązków. Zachowała się w sposób, który nie licuje z zachowaniem ani redaktora, ani fotoreportera. Jej zachowanie groziło tym, że policjant mógł stracić wzrok – ostry flesz oślepił go z niewielkiej odległości. Strzał fleszem w oczy to rodzaj fizycznej napaści na drugą osobę.
Jesteśmy w tej chwili świadkami tego, że część mediów nie ukrywa, że zasady funkcjonowania mediów ich nie obowiązują i aktywnie włącza się w walkę jako narzędzie rewolucji. Do czego to może doprowadzić?
„Gazeta Wyborcza” już od dawna nie udaje, że jest tylko zwykłą gazetą, a jej dziennikarze są po prostu dziennikarzami. W tej chwili ten tytuł to więcej niż partia polityczna. Adam Michnik jakiś czas temu zapytany, czy nie chciałby założyć partii politycznej, czy nie chciałby wprost zaangażować się w politykę, odpowiedział, że tego nie potrzebuje, dlatego że ma już swoją partię - „Gazetę Wyborczą”. Ten tytuł to realny gracz na scenie politycznej, który ma także swoje sojusze. Nie jest przecież tajemnicą zaangażowanie Sorosa w finansowe udziały w gazecie . Zdecydowanie to jest jedna ze stron barykady w całym konflikcie, jaki obserwujemy w Polsce, który w dużym stopniu rozgrywany jest na wyniszczenie wszystkich stron. Jest to zresztą rzecz bardzo niepokojąca. Myślę, że różne podmioty niechętne Polsce czy wręcz wrogie środowiska mogą także czekać na swoje wejście, na swój moment, żeby jeszcze wymierzyć swój cios z ukrycia. W czasie bardzo trudnym- pandemii jest także trudny moment starcia z Unią Europejską. Zaangażowane media grają na to, żeby osłabić stronę rządową, która broni naszych narodowych racji. Medialne uderzenia wpływają na siłę argumentacji rządowej w negocjacjach z UE czy bezpośrednio, na przykład ze stroną niemiecką. Zwłaszcza, gdy podmioty niemieckie w starciu na polskim rynku mediów niewątpliwie dominują.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/527988-nasz-wywiad-dr-hab-karp-to-byl-rodzaj-fizycznej-napasci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.