„Mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Operator telewizyjny podczas pracy zostaje brutalnie napadnięty na ulicy przez syna zatrzymanego. I znika z miejsca przestępstwa. W tej sytuacji jest także bardzo interesujące czy i w jaki sposób zareagują przedstawiciele międzynarodowych organizacji monitorujący wolność słowa i bezpieczeństwo dziennikarzy. Czy w ogóle ten fakt zauważą, kiedy to wydarzenie tak konsekwentnie ignorują główne źródła ich informacji o Polsce czyli „Gazeta Wyborcza” i stacja TVN” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr hab. Hanna Karp.
wPolityce.pl: Operator TVP Gdańsk został pobity. Wydaje się, że ta skala nagonki, jaka jest na media publiczne właśnie sięgnęła swojego apogeum. W jakich kategoriach odczytywać to wydarzenie?
Dr hab. Hanna Karp: To wydarzenie bez precedensu. Nie przypominam sobie, żeby w ostatnich kilku latach nawet coś podobnego miało miejsce. Nie przypominam sobie, żeby dziennikarz którejś ze stacji telewizyjnych czy to publicznych, czy komercyjnych został tak potraktowany. Chociaż w ostatnich latach dziennikarze telewizji publicznej byli napadani i to na różne sposoby. Na przykład w grudniu 2016 roku, nocą pod Sejmem, podczas głosowania budżetu i ustawy dezubekizacyjnej. Reporterzy TVP relacjonując materiał do studia na żywo byli nękani, zakrzykiwani, popychani, uniemożliwiano im pracę, trąbiąc do uszu z wuwuzeli. Policja nie potrafiła zapewnić im należytej ochrony. Główni sprawcy i agresorzy nie tylko wobec posłów, ale i dziennikarzy nie zostali później podczas procesu nawet przez policję zidentyfikowani, chociaż ich postaci zarejestrowały kamery i sejmowe, i telewizyjne.
Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Operator telewizyjny podczas pracy zostaje brutalnie napadnięty na ulicy przez syna zatrzymanego. I znika z miejsca przestępstwa. W tej sytuacji jest także bardzo interesujące czy i w jaki sposób zareagują przedstawiciele międzynarodowych organizacji monitorujący wolność słowa i bezpieczeństwo dziennikarzy. Czy w ogóle ten fakt zauważą, kiedy to wydarzenie tak konsekwentnie ignorują główne źródła ich informacji o Polsce czyli „Gazeta Wyborcza” i stacja TVN. Opinia publiczna na świecie karmiona jest kłamstwami i fake newsami, że Polska jest krajem, gdzie prześladuje się media komercyjne, łamie wolność słowa, redakcje i dziennikarze nie mogą swobodnie pracować, dlatego że rząd Jarosława Kaczyńskiego – jak się twierdzi – jest rządem niemal faszystowskim. Organizacje Freedom House, Reporterzy bez Granic tworzą różnego rodzaju raporty o Polsce, są one nagłaśniane i płynie z nich jeden przekaz: w Polsce nie ma wolności słowa. W tych dokumentach Polska drastycznie spada w rankingach wolności słowa. Czy teraz ci sami obserwatorzy odnotują, że życie dziennikarza telewizji publicznej było zagrożone. Dobrze, że to był młody, zdrowy, silny mężczyzna, ale gdyby na jego miejscu za kamerą stał ktoś słabszy? Operator został rzucony na ziemię, uderzył głową w beton, mocno krwawił. Uszkodzono mu oko i wybito zęby. I wydaje się , że sprawca tego wydarzenia znajduje się pod jakąś nadzwyczajną ochroną. I to jest bardzo niepokojące.
Myślę, że opinia publiczna powinna uzyskać wyjaśnienie, jakie kroki będą podjęte wobec sprawcy tego wydarzenia i czy my, jako obywatele, możemy się czuć bezpieczni na ulicy. Akurat mówimy o dziennikarzu podczas pracy, który pracował dla nas. To jest sytuacja, która może zaniepokoić każdego “Kowalskiego”.
Pozostaje jeszcze kwestia braku reakcji części środowiska dziennikarskiego, która albo obojętnie, albo wrogo odniosła się do sprawy pobicia tego dziennikarza. To jest zdumiewające. Pytanie, o czym to świadczy? Czy o upolitycznieniu tej części środowiska dziennikarskiego, czy też może powody są inne?
Powody, które pani wymienia, nie wydaje mi się, żeby były wystarczające. Nie słyszę komentarzy o tym i w mediach komercyjnych, które zdecydowanie stoją po stronie oskarżonego i osób związanych z całą sprawą zatrzymania. Stacje komercyjne – wielkie i opiniotwórcze – nabrały wody w usta. Nie zauważają tego wydarzenia. Znam osoby, które korzystają tylko ze stacji komercyjnych i one w ogóle nie wiedzą, że operator telewizji publicznej został pobity. Zatem, jeżeli nie byłoby alternatywy dla mediów komercyjnych, nie mielibyśmy informacji na ten temat. Przykład z napadniętym dziennikarzem telewizji publicznej jest papierkiem lakmusowym tej sytuacji. A decyzje o tym, że tak jest zapewne zapadają wyżej, myślę , że są to decyzje szefów poszczególnych działów, czy może szukać przyczyny tego należy jeszcze gdzieś dalej, na samej górze. Jest też pytanie do pani ambasador Georgette Mosbacher, która tak stanowczo i zdecydowanie zawsze staje za jedną z tych stacji komercyjnych: Co miałaby teraz do powiedzenia o tej stacji?
Czyli wraca niczym bumerang kwestia potrzeby reformy i repolonizacji mediów…
Jest pytanie, czy w ogóle możemy mówić o pluralizmie medialnym w kraju przy tak wysokim stopniu koncentracji mediów komercyjnych? Bez pluralizmu medialnego trudno mówić o demokracji, o praworządności, o którą takie boje się toczą. Dobrze byłoby, gdyby ci wszyscy obrońcy praworządności , urzędnicy unijni produkujący dyrektywy i rozporządzenia, także dotyczące koncentracji mediów i pluralizmu mediów, zechcieli się rzetelnie zapoznać z realną sytuacją mediów w Polsce. Żeby zadali sobie ten trud, zaprosili kilku ekspertów i rzeczywiście rozpoznali sytuację na polskim rynku mediów. Natomiast to, co opowiada opozycja, lub co opowiadają im te stacje, żeby wzięli w duży nawias. A jak jest dobrze opisuje ostatni incydent z dziennikarzem polskiej telewizji publicznej.
Jest pytanie, czy ten incydent nie da mrożącego efektu . Bo świadomość, że można doznać poważnego uszczerbku na zdrowiu podczas pracy, może zmrozić każdego.
W tej chwili dziennikarze mediów publicznych, którzy wbrew wszystkiemu mają odwagę i pracują na rzecz wolności słowa są w bezpośrednim zagrożeniu życia i zdrowia. Wypadałoby, żeby te wszystkie organizacje, Reporterzy bez Granic, Freedom House i inne zwrócili się do napadniętego dziennikarza i poprosili go o wyjaśnienia w sprawie. Żeby zechcieli go wysłuchać. I napisali potem prawdę.
Słyszałam wypowiedzi pani dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, ale spodziewam się, że jej głos gdzieś utknie. Takie sygnały są tłumione. Nie wydobywają się poza granice Polski. Trzeba nad tym pomyśleć głęboko, jak poinformować świat o tym, co naprawdę dzieje się w polskich mediach, jak trudna jest obecnie sytuacja dziennikarzy telewizji publicznej.
Redakcja TVP Info jest od dawna pod naporem agresji ze strony osób, które dzień i noc koczują pod stacją, napadają na wchodzących do studia dziennikarzy. Pytanie, gdzie jest policja? Dlaczego dziennikarze udając się do pracy nie są chronieni? Tak więc, panie ministrze Mariuszu Kamiński – do pracy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/522557-nasz-wywiad-karp-to-wydarzenie-bez-precedensu