To jest promocja Urbana, a nie wywiad. Fachowcy z Czerskiej wiedzą, co robią. Wiedzą jak niszczyć, i wiedzą, jak promować. Teraz promują. Przerabiają rzecznika stanu wojennego na zabawną postać z dużymi uszami i ostrym językiem. Robią to z satysfakcją, i z pełną akceptacją. Cieszą się, że Urban mówi to, co oni myślą, a czego z taktycznych względów nie chcą powiedzieć. Są razem, nie miejmy żadnych wątpliwości.
Z drugiej strony, nieustanna promocja „Nowej Solidarności” Rafała Trzaskowskiego, i epatowanie kilkoma „ikonami” pierwszej „Solidarności”. Tymi, które mówią to, co trzeba, które dobrze odczytują aktualną linię i aktualne zapotrzebowanie, i które wiedzą, kogo bić, a kogo głaskać. W przerwach okładanie inaczej myślących argumentem solidarnościowych korzeni.
No i oczywiście ataki na obóz rządzący zarzutami, że to nowa komuna. Choć to PiS realizuje - częściowo i często niedoskonale, ale jednak - solidarystyczny i patriotyczny testament robotniczego, chrześcijańskiego ruchu.
Urban i „Nowa Solidarność”. Wszystko w jednej redakcji. Wszystko z tą samą pasją. Bez żadnego poczucia wstydu.
To w sumie finał wieloletnich procesów, wyborów politycznych z lat 80. i 90. Ale także również rzeczywistość, którą przykrywano różnymi pozami i minami, którą przesłaniano wygodnymi w danej chwili sztandarami. Te drogi nigdy nie biegły w zupełnie przeciwnych kierunkach, to była opowieść dla maluczkich, dziś trudno mieć co do tego wątpliwości.
Najnowsza historia Polski ma wiele tajemnic, a wiele zdarzeń i procesów znamy tylko z fałszywej fasady. Bo przecież skoro Urban jest dziś tak bliski „Wyborczej”, to nigdy nie mógł być naprawdę daleko.
PS. Wszystko jest jasne właściwie już od chwili, gdy to nagranie ujrzało światło dzienne:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/516262-urban-i-wyborcza-skoro-sa-tak-blisko-nigdy-nie-byli-daleko