„Nawet jeżeli byśmy sobie powiedzieli, że zdarzają się poważne naruszenia etyki dziennikarskiej, że ludzie rozprzestrzeniają fake newsy i że to jest jedyny straszak na tych, którzy chcieliby w niewłaściwy sposób kogoś opisywać, to i tak obraca się to przeciwko wolności słowa, przeciwko normalnej pracy dziennikarskiej, więc nie ma tutaj właściwie żadnego uzasadnienia” - mówi portalowi wPolityce.pl Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Sąd Najwyższy uchylił wyrok skazujący Wojciecha Biedronia po skardze złożonej przez Prokuratora Generalnego. Jak ocenia Pani tę decyzję?
Jolanta Hajdasz: Absolutnie przyjmuję ją pozytywnie. Żałuję, że musi być cofnięta jeszcze do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy. Rozumiem, że jest to wstęp do tego, żeby całkowicie uniewinnić red. Biedronia i umorzyć tę sprawę. To jest postulatem Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i jedynym akceptowalnym działaniem w tej sprawie.
Jakie znaczenie ta decyzja Sądu Najwyższego ma dla całego środowiska dziennikarskiego i dla wolności słowa w Polsce?
Dla mnie to jest po prostu naprawienie błędu, który popełnił wymiar sprawiedliwości, skazując pana Biedronia. Jest to dla mnie jedyne możliwe działanie i ufam, że w toku kolejnych postępowań ta sprawa zostanie zupełnie zamknięta. Pan Biedroń zajmował się bardzo ważnymi sprawami z punktu widzenia interesu społecznego i nie może być za to karany. Dziennikarz nie może być karany za to, że publicystycznie próbuje wyjaśniać i wyjaśnia ważne społeczne kwestie, nawet jeżeli są dla kogoś kontrowersyjne. Absolutnie oczekujemy na całkowite umorzenie tej sprawy, uniewinnienie red. Biedronia od jakichkolwiek zarzutów.
Art. 212 kk, z którego został pozwany Wojciech Biedroń dość powszechnie jest nazywany „batem na dziennikarzy”. Czy w Pani ocenie artykuł ten powinien zostać zlikwidowany?
Tak, oczywiście. Dlatego, że przynosi więcej szkody niż pożytku. Nawet jeżeli byśmy sobie powiedzieli, że zdarzają się poważne naruszenia etyki dziennikarskiej, że ludzie rozprzestrzeniają fake newsy i że to jest jedyny straszak na tych, którzy chcieliby w niewłaściwy sposób kogoś opisywać, to i tak obraca się to przeciwko wolności słowa, przeciwko normalnej pracy dziennikarskiej, więc nie ma tutaj właściwie żadnego uzasadnienia. Na gruncie prawa cywilnego każdy z nas może dochodzić swoich praw w momencie kiedy dziennikarz naruszy nasze dobra osobiste. Jasne, że to jest kosztowne, że ta procedura jest żmudna. Jeżeli nie mamy zaufania do sądów, to jest to jeszcze trudniejsze, a myślę, że w Polsce naprawdę tego zaufania nie ma i tu jest większy problem niż sam dziennikarz, który pisze. Natomiast grożenie komuś więzieniem i cała ta procedura karna tak naprawdę tylko wikła dziennikarza w bardzo trudny i kosztowny proces. Redakcja przecież nie zawsze może sobie na to pozwolić, żeby bezproblemowo finansować prawników. Trwają te procedury tak długo, a na końcu i tak można się nawet spodziewać, jeżeli w słusznej sprawie pisaliśmy i sobie nic nie mamy do zarzucenia, to będzie na końcu uniewinnienie. Prezydent na końcu może nawet ułaskawić, bo tak było wcześniej – za prezydenta Kwaśniewskiego, prezydenta Komorowskiego, czy prezydenta Kaczyńskiego. Ułaskawiano dziennikarzy. W ostatnich wielu latach skazany z 212 nie trafiał do więzienia. Ale ten bat zawsze jest i nigdy nie wiemy, czy nie będzie to pierwszy raz.
Dla mnie jako dyrektora Centrum Monitoringu Wolności Prasy jest szalenie niepokojące to, że w ostatnich kilku latach w zadziwiający sposób rośnie liczba spraw wytaczanych dziennikarzom z art. 212. Nie mam pełnego wglądu do wszystkich tych statystyk i nie wiem, jakie są powody tych spraw. Do nas trafia przecież tylko jakaś część spraw, które się toczą w sądach w Polsce. Jest ich tak wiele. Natomiast statystyka, którą dysponujemy pokazuje, że tych spraw jest o wiele więcej teraz niż było pięć lat temu. Nie rozumiem dlaczego i z jakiego powodu sądy są tak przychylne, że nieraz w banalnych zupełnie sprawach, które moim zdaniem w ogóle nie powinny trafić do sądu, natychmiast uruchamiają te procedury i latami rozpatrują sprawy z opisania jakiejś drobnej historii na 2-3 tys. znaków. To jest naprawdę niepoważne, ale tak jest.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/516075-nasz-wywiad-hajdasz-art-212-kk-powinno-sie-zlikwidowac