Izba Kontroli Nadzwyczajnej i spraw publicznych orzekła dziś o uchyleniu wyroku skazującego Wojciecha Biedronia, dziennikarza portalu wPolityce.pl. Biedroń został wcześniej prawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Łodzi za rzekome zniesławienie byłego sędziego Wojciecha Łączewskiego. Skargę do Sądu Najwyższego na ten kuriozalny wyrok złożył Prokurator Generalny.
CZYTAJ TAKŻE:NASZ NEWS. Były Sędzia Wojciech Łączewski usłyszał zarzuty za składanie fałszywych zeznań!
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Przedwyborcza ustawka czy ucieczka przed wyrzuceniem z zawodu? Łączewski ustępuje z urzędu sędziowskiego i donosi na Ziobrę
Były sędzia, a dziś podejrzany o składanie fałszywych zeznań prawnik pojawił się dziś na sali rozprawa w Sądzie Najwyższym w towarzystwie prof. Adama Strzembosza. Jednak wyrok zepsuł humor Łączewskiego, który w dwóch niższych instancjach doprowadził do prawomocnego skazania dziennikarza Wojciecha Biedronia. Reporter portalu wPolityce.pl, opisywał słynną wpadkę sędziego, który dał się wciągnąć w dziennikarską prowokację i miał zamiar spotkać się z domniemanym Tomaszem Lisem, by omówić z nim taktykę walki z rządem Prawa i Sprawiedliwości. W serii materiałów Wojciecha Biedronia ujawniliśmy kulisy postępowań wyjaśniających i prokuratorskich dotyczących Łączewskiego. Były sędzia skierował do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko Wojciechowi Biedroniowi. Dziś, Sąd Najwyższy, po skardze Prokuratora Generalnego, zadecydował o uchyleniu prawomocnego wyroku skazującego dziennikarza.
(…) Sąd Najwyższy w sprawie skazanego Wojciecha Biedronia skazanego z artykułu 212 p. 1 i 2 kodeksu karnego, w zw. z art. 12 kodeksu karnego, po rozpoznaniu w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (…) uchyla zaskarżony wyrok i przekazuje Sądowi Okręgowemu w Łodzi do ponownego rozpoznania
– orzekł dziś Sąd Najwyższy.
Ta sprawa dotyczy kwestii istotnej. Ogniskują się w niej pytania o wzajemne relacje pomiędzy dwoma istotnymi wartościami: prawem do wolności wypowiedzi i prawem do dobrego imienia
– mówił sędzia sprawozdawca Krzysztof Wiak.
Dzisiejsze, korzystne dla dziennikarza rozstrzygnięcie oznacza, że sprawa Wojciecha Biedronia wróci do Sądu Okręgowego w Łodzi i będzie przez niego rozpatrywana na nowo. Wcześniejsze wyroki skazujące na dziennikarza portalu wPolityce.pl powszechnie potępiły środowiska dziennikarskie oraz wielu komentatorów i polityków.
Naruszenie zasady wolności słowa
Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wyraża stanowczy protest przeciwko skazaniu dziennikarza portalu wPolityce.pl Wojciecha Biedronia przez Sąd Okręgowy w Łodzi. Sąd skazał red Wojciech Biedronia na podstawie art. 212 Kodeksu karnego na grzywnę w wysokości 3 tysięcy zł za opisanie sprawy sędziego Wojciecha Łączewskiego, który poprzez portal Twitter miał nawiązać prywatną korespondencję z osobą, jaką wziął za dziennikarza Tomasza Lisa i namawiać ją do przyjęcia nowej strategii w politycznej walce z rządem. (…). W ocenie CMWP SDP wyrok ten narusza fundamentalną dla ustroju demokratycznego zasadę wolności słowa, ponieważ poza wyjątkowo dotkliwą dla dziennikarzy sumą odszkodowania, jaką ma zapłacić Autor spornego artykułu, orzeczenie to zawiera element dodatkowy tzn. ma na celu zniechęcanie dziennikarzy do przedstawiania w postaci publikacji istotnego, wymagającego publicznego wyjaśnienia problemu, jakim jest zawsze próba wywierania nieformalnego wpływu na wydarzenia polityczne przez osoby do tego nieuprawnione
– tak Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich oceniło wyrok skazujący Wojcieecha Biedronia.
Skarga Prokuratora Generalnego
Po skazującym wyroku na dziennikarza portalu wPolityce.pl, Prokurator Generalny skierował do Sądu Najwyższego skargę, nadzwyczajną, którą dziś rozpatrywała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Uważam to za rzecz bardzo bulwersującą, że zapadł taki wyrok w sytuacji, kiedy prokuratura zebrała dowody wskazujące, że jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że pan sędzia Łączewski dopuścił się przestępstwa kryminalnego
– mówił Zbigniew Ziobro po wyroku skazującym na Wojciecha Biedronia.
W skardze nadzwyczajnej wnioskowano o uchylenie wyroku skazującego. Sąd Najwyższy przychylił się do tej decyzji.
W imieniu dziennikarzy
W trakcie dzisiejszej rozprawy głos zabrał Wojciech Biedroń, który przypomniał, że art. 212 kodeksu karnego, to w istocie bat na dziennikarzy.
To narzędzie, które służy do walki z wolnością słowa. Jako przedstawiciel środowiska dziennikarskiego namawiam do debaty nad zmianami w prawie
– mówił Wojciech Biedroń w Sądzie Najwyższym.
Sprawa dotycząca dziennikarza portalu początek przed sądami miała, gdy sędzia wystąpił w listopadzie 2016 r. z prywatnym aktem oskarżenia. Sąd I instancji w lipcu 2018 r. uznał dziennikarza za winnego na podstawie art. 212 Kodeksu karnego mówiącego o zniesławieniu i wymierzył mu 25 tys. zł grzywny. Po apelacji obrońcy Sąd Okręgowy w Łodzi w lutym 2019 r. złagodził wyrok i zmniejszył grzywnę do 3 tys. zł.
Decyzje sądów
Sąd okręgowy uznał, że dziennikarz pomówił sędziego „o właściwości, które mogły go narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego poprzez nieprawdziwe wskazanie, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne” oraz sugerowanie, że w związku z medialnymi doniesieniami na temat kontaktów z dziennikarzem Lisem sędzia został przeniesiony z wydziału karnego do wydziału cywilnego. W uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej wskazano m.in., że przeniesienie sędziego do orzekania w innym wydziale miało „bezpośredni związek czasowy i merytoryczny z doniesieniami medialnymi na jego temat”.
W skardze nadzwyczajnej zarzucono ponadto, że „za niesłuszne należy uznać również zajęte przez sądy obu instancji stanowisko, iż nieprawdziwe wskazanie przez oskarżonego, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne, stanowi pomówienie”. Biedroń mówił w zeszłym roku, że sąd II instancji przyznał mu rację. „Problem jednak polega na tym, że użyłem określenia, że przeciwko Łączewskiemu toczy się postępowanie dyscyplinarne. Tymczasem to nie było postępowanie dyscyplinarne, ale postępowanie wyjaśniające” - podkreślał.
Polemika sądu
Różnice między postępowaniem wyjaśniającym i dyscyplinarnym są niewątpliwie znane osobom obeznanym z tą materią i istotne dla tej osoby, której jedno z tych postępowań dotyczy bezpośrednio. Nie stanowią one natomiast wiedzy powszechnej i nie jest niczym niezwykłym posługiwanie się +ogólną+ nazwą +postępowanie dyscyplinarne+ także wtedy, gdy postępowanie wyjaśniające nie weszło jeszcze w tę fazę
- wskazywał w swej skardze PG.
Temu drugiemu zarzutowi SN przyznał rację. Jak zaznaczył sędzia Wiak, nie istnieje ujednolicona definicja „postępowania dyscyplinarnego”. „Jeśli sami prawnicy stosują te terminy często zamiennie (…) nie tłumacząc nawet piszą w ogóle postępowaniach dyscyplinarnych, to tym bardziej wydaje się, że dopuszczalne jest posługiwanie się taką konwencją i terminologia przez osoby, które nie są prawnikami” - powiedział. Dlatego w ocenie sądu - w odniesieniu do tego aspektu - wnioski sądu okręgowego były sprzeczne z zebranymi dowodami.
Z kolei Biedroń przed SN podkreślał, że „art. 212 Kk to relikt, a Łączewski użył tego narzędzia, bo myślał, że zamknie dziennikarzom usta”. Jego obrońca mec. Dariusz Pluta pytał, czy formalna pomyłka jego klienta ma „skutkować uczynieniem z niego przestępcy”. Sprawę określił, jako „obronę przez atak” ze strony Łączewskiego.
Prokuratura Krajowa w komunikacie po orzeczeniu SN zaznaczyła, że SO zmieniając wyrok I instancji „wyeliminował większość zarzutów opisanych w prywatnym akcie oskarżenia oraz wyroku I instancji jako niemających charakteru pomówień”. „Wyeliminował z opisu czynu stwierdzenia o składaniu przez sędziego fałszywych zeznań, prowadzeniu przez niego swoistej gry z prokuratorami i rzecznikiem dyscyplinarnym, stosowaniu prawniczych trików i uników oraz stwierdzeń takich jak +skompromitowany sędzia+” - zaznaczyła PK.
Dzisiejszy wyrok Sądu Najwyższego to ważny sygnał, z którego wynika, że przedmiotowe wykorzystywanie prywatnych aktów oskarżenia, w sprawach z udziałem dziennikarzy, to naruszanie zasady wolności słowa. To także zła wiadomość dla Wojciecha Łączewskiego, byłego sędziego, który pod koniec ubiegłego roku usłyszał zarzuty prokuratorskie za to, że składać miał (zdaniem śledczych) fałszywe zeznania i kłamał w sprawie rzekomego przestępstwa, którego miał stać się ofiarą.
WB,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/515937-porazka-laczewskiego-sn-uchylil-wyrok-wbiedronia