Działające w Polsce media, należące do Discovery oraz KKR & Co. Inc., mają wartość wyłącznie jako antypisowskie i antyprawicowe.
W przestrzeni publicznej w Polsce wiele jest pobożnych życzeń, a także złudzeń i niedorzeczności dotyczących tego, co można zrobić z telewizją TVN (z jej wszystkimi kanałami) oraz z mediami należącymi do Ringier Axel Springer Polska. TVN należy w 100 proc. do amerykańskiej firmy Discovery, Inc., którą rządzą Robert Miron i David M. Zaslav. Działające w Polsce media spod znaku Ringier-Springer kontroluje z kolei (jako największy udziałowiec – 47,6 proc.) amerykański fundusz inwestycyjny KKR & Co. Inc. Nie interesują mnie w tym momencie kwestie dekoncentracji czy repolonizacji mediów należących do tych firm, tylko to, dlaczego są takie, jakie są.
Firma Discovery jest dobrze znana (działa od 1985 r.), natomiast amerykański fundusz inwestycyjny KKR & Co. Inc. mniej, więc przyda się kilka informacji. Założyli go w 1976 r. Jerome Kohlberg Jr. oraz jego kuzyni Henry Kravis, i George R. Roberts (wszyscy wywodzą się z globalnego banku inwestycyjnego Bear Stearns). KKR & Co. Inc. to globalna firma inwestycyjna, więc ma w portfelu mydło i powidło: od energetyki, infrastruktury i nieruchomości po handel detaliczny, kredyty, medycynę, kosmetyki i media.
W sierpniu 2019 r. fundusz kupił za 2,9 mld euro 43,54 proc. udziałów w koncernie medialnym Axel Springer SE i stał się największym udziałowcem tej spółki (obecnie ma już 47,6 proc. udziałów). I zamierza odkupić pozostałe udziały, głównie od członków rodziny Springerów, a 42,6 proc. z nich ma wdowa po Axelu - Fride Springer, 5 proc. wnuk Axel Sven Springer, 2,8 proc. prezes i dyrektor generalny Axel Springer SE Mathias Doepfner, 1 proc. wnuczka Ariane Melanie Springer i 0,9 proc. inni udziałowcy.
Axel Springer SE i szwajcarska spółka Ringier AG mają po 50 proc. udziałów w holdingu Ringier Axel Springer Media AG, do którego należy spółka Ringier Axel Springer Polska, właściciel m.in. Onet.pl, „Faktu”, „Newsweek Polska”, Business Insider, „Forbes”, Noizz, Ofeminin, Medonet, Plejada, „Przegląd Sportowy”, „Auto Świat”, Verdykt, AGD lab, NK.pl, VOD.pl, Zumi, skapiec.pl, Gratka.pl, sympatia.pl, jakdojade.pl, Morizon.pl, Lendi.pl, Literia.pl.
Skoro sprawy własności oraz kontroli zostały wyjaśnione, przejdźmy do wielkiego zdziwienia, że amerykańscy właściciele są tacy sami jak rodzimi (gdy chodzi o początki TVN) lub niemieccy (media Springera). A przecież USA to najważniejszy sojusznik, zaś prezydent Donald Trump to wielki przyjaciel Polski. Wielu ludzi w Polsce oczekiwało, że amerykańscy właściciele zmienią profil stacji, portali i gazet, że przede wszystkim w części informacyjnej, publicystycznej czy reporterskiej przestaną one być „wściekle” antypisowskie czy szerzej antyprawicowe.
Zasadnicze nieporozumienie i złudzenie polega na tym, że w tej części, która budzi największe emocje kanały TVN oraz portale i gazety Ringier-Springer (obecnie, bo wcześniej różnie bywało) mają wartość, przede wszystkim handlową, tylko i wyłącznie jako antypisowskie i antyprawicowe. Te media wychowały sobie i przywiązały do siebie widza, czytelnika i użytkownika uważającego się za najlepszy możliwy model współczesnego obywatela takiego kraju jak Polska, a w istocie będącego mieszanką leminga, pretensjonalnego Europejczyka, pseudonowoczesnego postępowca, lewicowego tolerancjonisty, pensjonarskiego światowca, progresywnego koniunkturalisty, politpoprawnego oportunisty czy też antyklerykała.
Widz, czytelnik i użytkownik to największy skarb mediów należących obecnie do amerykańskich firm. Ten widz, czytelnik i użytkownik przekłada się na wysokie udziały w tzw. komercyjnej grupie, czyli przekłada się na reklamy, a zatem na pieniądze. Idealny odbiorca tych mediów ma być mieszanką tego, co zostało wymienione w poprzednim akapicie, gdyż ktoś taki ma dla nich i ich właścicieli największą wartość. Z biznesowego punktu widzenia zmiana profilu stacji, portali, gazet i serwisów jest praktycznie niemożliwa, niezależnie od tego, jacy będą właściciele. Nawet gdyby inne ich medialne przedsięwzięcia, szczególnie poza Polską, miały bardziej bądź mniej konserwatywny charakter. Zmiana profilu mogłaby zająć lata i nie przynieść żadnego pozytywnego efektu biznesowego.
W dającej się przewidzieć przyszłości profil kanałów TVN oraz portali, gazet i serwisów spod znaku Ringier-Springer się nie zmieni, niezależnie od tego, czy właściciel miałby lewicowe czy prawicowe poglądy. Chyba że ten właściciel chciałby przeznaczyć miliardy euro (dolarów) na pewien projekt ideowy, będący przeciwieństwem dotychczasowego profilu, co jest oczywiście możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. Na takie ekstrawagancje pozwala sobie właściwie tylko miliarder George Soros, ale on jest opętany misją przerobienia całych społeczeństw na postępowy nawóz historii.
Amerykańscy właściciele kanałów TVN oraz portali, gazet i serwisów ani nie prezentowali chęci realizowania jakiegoś wielkiego projektu ideowego, ani nie wykazywali objawów opętania w stylu Sorosa. Uznali, że tylko na takim widzu, czytelniku czy użytkowniku, jaki jest, mogą zarobić, a wszelka zmiana byłaby biznesowo bardzo ryzykowna. Nie ma w tym żadnych wielkich idei. Jest pragmatyzm, nawet gdy wielu może się on bardzo nie podobać - ze względów moralnych, politycznych czy estetycznych.
Nie ma żadnych przesłanek, by oczekiwać, że w przekazie kanałów TVN oraz portali, gazet i serwisów Ringier-Springer coś się zmieni, dopóki ich widz, czytelnik i użytkownik „łyka” to, co jest i to „łykanie” przynosi dochody. Apelowanie do amerykańskich właścicieli czy do samego prezydenta USA, że nie powinni tolerować telewizji będącej tym, czego Donald Trump nie cierpi we własnym kraju, jest stratą czasu. To nic nie da.
Nie da się odwieść ambasadora USA (nawet gdyby nie była to Georgette Mosbacher) od obrony amerykańskich firm działających w Polsce. Niezależnie od tego jak bardzo niezgodny z preferencjami czy ideałami obecnego prezydenta USA byłby profil działalności tych firm, szczególnie tych medialnych. Zmiana mogłaby nastąpić tylko wtedy, gdyby obecny profil biznesowo się nie opłacił. Co można oczywiście wspomagać czy też inspirować różnymi sposobami, ale nie ma żadnej gwarancji, że z sukcesem. Tym bardziej że trudno byłoby przekonać właścicieli do inwestycji w mogący trwać wiele lat proces zmiany widza, czytelnika, użytkownika czy jakiejś jego ewolucji. To byłoby drogie, a skutek niepewny.
Jeśli media należące obecnie do amerykańskich właścicieli łamią standardy, przepisy prawa, normy moralne czy warunki koncesji, trzeba na to reagować. Reagować powinni też oczywiście amerykańscy właściciele. Ale nie warto oczekiwać, że ktoś coś zrobi z kanałami TVN (Discovery, Inc.) oraz portalami, gazetami serwisami należącymi obecnie do KKR & Co. Inc., gdyż wielu ludziom w Polsce ich profil oraz konkretne „kampanie wojenne” bardzo się nie podobają lub wręcz wywołują odruch wymiotny. Innym się podobają.
Rozwiązaniem jest przede wszystkim tworzenie konkurencji, co najmniej tak samo atrakcyjnej i na podobnym poziomie technicznym, co wymaga oczywiście dużych pieniędzy. Ale można zacząć od niewielkich pieniędzy i inicjatyw takich jak telewizja wPolsce.pl, portal wPolityce.pl czy tygodnik „Sieci”. Tylko trzeba uporządkować przede wszystkim zarządzanie rynkiem reklamy, a tam jest nawet gorzej niż na rynku mediów.
Odbiorcy działających w Polsce mediów należących do Discovery oraz KKR & Co. Inc. istnieją i nie widać szans, żeby chcieli się zmienić. I właśnie ci odbiorcy są ich kapitałem, czyli także kapitałem ich właścicieli. Wielu może to drażnić, irytować czy nawet wściekać, ale to niewiele zmienia. Są ludzie wybierający TVN, Onet, „Fakt” czy „Newsweek Polska”, tak jak są wybierający Platformę Obywatelską. Trzeba im przedstawić konkurencyjną ofertę, zamiast mieć złudzenia czy oczekiwać czegoś, co jest niemożliwe. Co nie oznacza przymykania oczu na „numery” łamiące standardy, zasady, wartości czy po prostu prawo. I nie oznacza bezradności w kwestii monopolu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/515192-nie-warto-miec-zludzen-ze-wlasciciele-zmienia-tvn-czy-onet