Michał Karnowski: W środku kampanii wyborczej wybuchła sprawa rzekomej cenzury w radiowej Trójce, gdzie zawieszono listę przebojów za nagły awans piosenki Kazika Staszewskiego „Mój ból jest lepszy niż twój”. Część dziennikarzy odeszła wskutek tego do przygotowywanej już wcześniej prywatnej spółki nadającej w internecie Radio Nowy Świat. Ale i tu rychło dopadła ich prawdziwa cenzura – prezes i współzałożyciel tej stacji Piotr Jedliński musiał odejść, bo Michała Sz., który żąda, by uznano go natychmiast za kobietę, określono męskimi końcówkami wyrazów. Miała pani poczucie satysfakcji, że tak szybko wyszło szydło z worka?
JOANNA LICHOCKA, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Kultury, członkini Rady Mediów Narodowych: Satysfakcji nie, raczej mi się zrobiło pana Piotra Jedlińskiego żal. Ma inne niż ja spojrzenie na świat, ale wierzę, że jest idealistą, że naprawdę szukał własnej wolności. To go zaprowadziło do tworzenia Radia Nowy Świat, którego stał się nagle ofiarą, gdzie zderzył się z czymś, co naprawdę można nazwać ideologicznym terrorem. Widzę w tym także, wyartykułowane już przez pana Jedlińskiego stwierdzenie, że pani Jethon przeniosła patologie starej Trójki, nigdy nie zdekomunizowanej redakcji utworzonej w czasach Jaruzelskiego i Kiszczaka.
Ta nowa ideologia nad Wisłą, tak się dziwnie składa, jest głoszona i realizowana przez stare, postkomunistyczne środowiska z ich ukształtowanym w totalitaryzmie podejściem do wolności debaty.
Ale nie ma we mnie krzty satysfakcji z powodu wyrzucenia pana Jedlińskiego. Znam gorzki smak takiego potraktowania, bo to był los dziesiątek i setek dziennikarzy nazywanych „prawicowymi”, ciągle w latach 90. 2000. i późniejszych wyganianych z kolejnych redakcji, pozbawianych pracy, zmuszanych do zmiany zawodu. Dziennikarze, którzy mówili jak jest, wylatywali z roboty. Za to samo dziś wylano Piotra Jedlińskiego. Ot „nowy wspaniały świat”.
Wtedy szło o sprawy fundamentalne.
Teraz też chodzi o sprawę fundamentalną – o to, czy można nas zmusić do fałszywego opisania tego, co widzimy. Przyjęcie kłamstwa, udawania w imię poprawności to kres wolności, to niewola. Bardzo ciekawa jestem gdzie były prezes Nowego Świata zawędruje, jak to doświadczenie go uformuje.
Na razie miota się między samokrytykami a złością na to, jak go potraktowano. Ma pani nadzieję, że dla dziennikarzy Trójki to będzie jakiś sygnał, że mogli mieć zły osąd sytuacji?
Trójka jest radiem w którym nie ma żadnych ograniczeń, zespół cieszy się pełną swobodą, także w zajmowaniu się samymi sobą, bo to ulubiony obecnie temat na antenie. Każdego dnia możemy usłyszeć, że komuś z prowadzących brakuje jakiegoś kolegi, że inny może by wrócił do radia ale się zastanawia, że dyrektor o jednego zabiega, a innego nie chce. Jeszcze inny domaga się należnych rzekomo przeprosin i wtedy ewentualnie by przyszedł, a oni, prowadzący i cały zespół, tak na to czekają.
To już trwa kwartał i jeszcze tam nie zauważono, że radio robi się dla słuchaczy, a nie w kółko opowiada o swoim rzekomej martyrologii. Dość to komiczne ale też niestety na nie nazbyt wysokim poziomie warsztatowym. Na antenie niemal każdego dnia słychać błędy, pomyłki, wypuszczanie materiałów źle zmontowanych, niechlujstwo językowe i dykcyjne wielu prowadzących audycje. Niestety, w dniu w którym rozmawiamy, czyli 13 sierpnia, Trójka prezentuje niski poziom dziennikarski i muzyczny. I mam nadzieję, że Kuba Strzyczkowski, który jako prowadzący i dziennikarz jest profesjonalistą, wreszcie to zauważy i zaproponuje działania naprawcze.
A jak z perspektywy czasu patrzy pani na historię z piosenką Kazika?
Dowiedziałam się o całym wydarzeniu po fakcie, przeczytałam na jednym z portali, że Marek Niedźwiedzki odchodzi. Wtedy zaczęłam się przyglądać sprawie. W mojej ocenie doszło do oczywistej prowokacji przeprowadzonej przez ludzi tworzących Listę Przebojów Trójki.
Na czym to polegało?
Piosenka, która wcześniej w ogóle nie była grana na antenie Trójki, ale i na innych antenach radiowych, także komercyjnych, znienacka okazała się takim przebojem, że od razu, pomijając poczekalnię, trafiła na pierwsze miejsce. Wcześniej w historii listy to zdarzyło się może dwa razy, ale zawsze były to przypadki piosenek granych na antenie przez jakiś czas. Tutaj słuchacze, rzekomo zwycięską piosenkę, usłyszeli pierwszy raz - właśnie w momencie, gdy ogłaszano jej triumf. Na dodatek, jak udowodnili poprzedni dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski, jego zastępca Mirosław Rogalski i pani prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska, która zachowała w czasie tej awantury zimną krew, doszło do manipulacji przy liczeniu głosów. Odejmowano innym utworom, dodawano Kazikowi. Żeby w Liście Przebojów Programu Trzeciego odjąć głosy oddane na zespół The Cure?! Dla każdego wieloletniego słuchacza, a ja takim jestem, to śmiertelna obraza.
Możliwe, to raczej nie moje klimaty muzyczne.
Polecam na początek „Lovecats” albo „Friday I’m in love”, spodoba się panu. No i jeszcze może „Boys don’t cry”. A wracając do tamtej sprawy – to Tomasz Kowalczewski i Mirosław Rogalski mają rację, a nie Marek Niedźwiecki i jego obrońcy.
Gazeta Michnika wprost pisała, że „im gorzej dla Trójki, tym lepiej dla Radia Nowy Świat”.
Przyglądałam się temu nowemu radiu z ciekawością: muzycznie momentami bardzo dobre, ideologicznie bardzo mało mądre i sprawa pana Jedlińskiego dobrze to pokazuje. Ale dla Trójki ten czas powinien być po prostu odrodzeniem.
Dalszy ciąg bardzo ciekawej, wielowątkowej (choć głównie o mediach) rozmowy Michała Karnowskiego z Joanną Lichocką znajdą państwo w poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Sieci” lub w STREFIE PREMIUM portalu wPolityce.pl.
Uwaga
Zapraszamy do e-prenumeraty tygodnika „Sieci” - teraz w wyjątkowo korzystnej ofercie! TU SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY
Opr. Grunw.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/513486-nasz-wywiad-z-joanna-lichocka-o-trojce-i-radiu-nowy-swiat