„Gazeta Wyborcza” uwielbia pouczać i nauczać. Uwielbia mówić, co jest „podłością”, „nikczemnością”, komu nie należy podawać ręki, kto jest świnią, a kto nie, co wypada, a czego nie wypada. Kiedyś to działało, dziś stało się co najwyżej zabawne. Zasadniczy bój o swoją pozycję w polskim życiu publicznym redakcja z Czerskiej przegrała. Dziś już niczego nie dyktuje, a swoje trwanie oparła na nakręcaniu kurczącej się grupki zradykalizowanych kodziarzy. Dzięki temu broni swojej bazy, ale jednocześnie uniemożliwia opozycji podejmowanie sensownych ruchów politycznych. Swój partykularny interes przedkłada nad dobro większej całości.
Czerska przegrała, i być może dlatego puszczają jej wszelkie hamulce. Coraz częściej potwierdza, że jest zdolna absolutnie do wszystkiego. Zdolna w stylu znanym z lat 30. w Niemczech czy z wczesnych lat 50. w stalinowskiej Polsce. To ta sama bezwzględność, w której nawet największe świństwa i okrucieństwa usprawiedliwia się „dziejową koniecznością” czy walką z „wrogiem klasowym”.
Dobry przykład znajdujemy we wczorajszym wydaniu. „Gazeta Wyborcza” zamieściła wywiad z ANONIMOWĄ znajomą Jacka i Moniki Kurskich. Kobieta tłumaczy, że ukrywa swoją tożsamość, ponieważ obawia się „wpływów” Jacka Kurskiego, jego zemsty. Na pewno słusznie się wstydzi pokazać swoją twarz i ujawnić nazwisko, ponieważ ściek, który cytuje „Wyborcza”, po prostu cuchnie. To gorzej niż magiel. Brutalne pomówienia i bardzo bolesne zarzuty, przed którymi nie sposób się bronić. Do tego stygmatyzacja dzieci, z których robi się potwory. Rzeczy, których nie powinno się nawet streszczać, i dlatego tego nie czynię.
W sumie mamy nowy etap. Prawico, szykuj się na ostrą jazdę. „Wyborcza”, która przegrywa bój o Polskę, odrzuciła sztylety, i wzięła cepy, łomy, widły, siekiery. Wali na oślep, i w dorosłych, i w dzieci. W tych, których zna z prasy, i z tych, z którymi naczelni „Wyborczej” wspólnie się wychowywali.
To są niebezpieczni ludzie. Wczoraj pokazali, że są zdolni do każdej medialnej zbrodni. A może i do niemedialnej. Zachowują się jak ludzie stojący ponad prawem, ponad wszelkimi regułami, także ponad elementarną moralnością.
A w tle jeszcze jedna myśl: może to Jarosław Kurski jest ową anonimową kobietą, która pluje na brata? Może ona w ogóle nie istnieje? Dowodów nie ma, ale ta myśl jest uparta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/512500-wyborcza-odrzucila-sztylety-i-wziela-cepy-lomy-widly