Pamiętajmy, że to ten orzeł, prezydent Rzeczpospolitej, będzie reprezentował Polskę na beatyfikacji kard. Wyszyńskiego i w trakcie setnej rocznicy Cudu nad Wisłą. Nie uczyni tego nikt, kto prawdziwie jest mierny, a chciałby zaistnieć w roli orła. Niech Polacy wybiorą już w pierwszej turze swojego orła, który wie „co Polskę stanowi” i będzie uosabiał Majestat Rzeczpospolitej
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. inf. Ireneusz Skubiś, honorowy redaktor Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, moderator Ruchu „Europa Christi – Mundus Christi”. Rozmawia Artur Ceyrowski.
wPolityce.pl: Z powodu pandemii koronawirusa wszyscy, także w kontekście religijnym i społecznym, uczymy się funkcjonowania w nowych warunkach. Jednocześnie widzimy, że wrogowie Kościoła nie zasnęli i nie składają broni. Wręcz przeciwnie, z niezwykłą zawziętością podejmują na wielu frontach walkę z tym, co dla chrześcijan stanowi sacrum. Na ile wpływ na tę aktywizację zła ma symbolika czasów? Przecież za chwilę będziemy świętować stulecie Bitwy Warszawskiej, naszego „Cudu nad Wisłą”, do tego przeżywamy – choć w zupełnie innych okolicznościach niż wszyscy chcielibyśmy – stulecie urodzin św. Jana Pawła II. Czy wrogowie Kościoła boją się naszej pamięci i siły, która za nią stoi?
ks. inf. Ireneusz Skubiś: Jesteśmy w roku bardzo ważnym, to rok setnej rocznicy urodzin św. Jana Pawła II. Po tej rocznicy spodziewaliśmy się bardzo dużo, bo to dla Kościoła Powszechnego, całego Kościoła na świecie, a dla nas Polaków w szczególności, człowiek niezwykłej wagi i klasy. To zarówno Ojciec chrześcijaństwa, ale także i uosobienie wielkiej świętości, którą Jan Paweł II całą duszą okazywał Bogu. To człowiek wielkiej mistyki, kontemplacji i ktoś, kto wszedł na wyżyny wielkości człowieka, pozostając jednocześnie osobą niezwykle skromną, oddaną Bogu i bliźnim.
To właśnie dlatego cały świat był w Niego zapatrzony. On wszak ten cały świat przemierzył osobiście, w 104 pielgrzymkach. Jego życie zbudowane było nie tylko na teorii patrzenia na świat z zewnątrz, z Watykanu. Wynikało także z osobistego spojrzenia w każdy zakątek świata. Święty Jan Paweł II miał taką niezwykłą umiejętność, gdy patrzył w oczy milionów, to każdy mógł odnieść wrażenie, że spojrzał właśnie w jego oczy.
To był Wielki Papież. Jego setnej rocznicy urodzin oczekiwaliśmy wszyscy. Nie tylko my, ludzie Kościoła, ale wszyscy ci, dla których kultura w ogóle coś znaczy. To oczekiwanie był wielkie zarówno w Polsce i na świecie, bo znaczenie postaci św. Jana Pawła II ma wymiar globalny.
Kto obawia się tego żywego symbolu wielkości człowieka oddanego Bogu?
Odpowiem na to pytanie przypominając, że drugą wielką pieczęcią tego roku jest rocznica „Cudu nad Wisłą”. To jest bardzo znaczące wydarzenie dlatego, że dla Polski to był rzeczywiście „cud”. Zatrzymaliśmy ogromną nawałę, potęgę bolszewicką, która zdobyć miała nie tylko Warszawę, ale całą Europę, bo taki był plan Lenina. Celem było przestawienie na bolszewicki, komunistyczny sposób życia i myślenia całej Europy. Dlatego ta bitwa miała nie tylko znaczenie dla Polski, ale dla całego Starego Kontynentu. Te dwie wielkie daty, których przeżywanie jest trudne z powodu pandemii, mają ogromne znaczenie dla naszej historii i tożsamości naszego narodu. Gdy zbliżała się setna rocznica urodzin Jana Pawła II w Europie trwała – wciąż trwa – pandemia. To ogromne nieszczęście i zagrożenie, ale warto powiedzieć jakie jest źródło tego zagrożenia.
Pandemia wyszła z komunistycznych Chin i dotknęła cały świat. Trzeba tu powiedzieć, że bardzo niejasne są początki wirusa, który dotyka nas wszystkich. Wokół tego, jak się to wszystko zaczęło i jaka jest geneza tego, co obserwujemy aktualnie na świecie, narosło mnóstwo pytań i wątpliwości. Jednocześnie obserwujemy zmowę milczenia wobec zjawiska, które dotknęło milionów ludzi na całym świecie, spowodowało globalne załamanie gospodarki. Wstrząs, jakiego pewnie nie pamięta historia, swoisty reset w dziejach świata. A jednocześnie, ta niewyjaśniona w swojej genezie pandemia wyszła właśnie z komunistycznych Chin. Proroczo pisał o tym Dostojewski w „Zbrodni i karze”, który ostrzegał przed wirusem ze wschodu.
Globalny kryzys wywołany pandemią koronawirusa nie jest jedyną rzeczą, z jaką musimy się obecnie zmagać. Obserwujemy niepokoje społeczne w Stanach Zjednoczonych i wielu innych miejscach na świecie. Z czego one wynikają?
Obok wirusa zwanego koronawirusem obserwujemy też od jakiegoś czasu innego wirusa. Ksiądz Tischner mówił o zjawisku „homo sovieticus”, idąc tropem tych słów mówię, że obserwujemy często działanie swoistego wirusa bolszewizmu, który na sztandarach niesie nienawiść. Pamiętamy słowa „Marszu Gwardii Ludowej”: „więc zarepetuj broń i w serce wroga mierz”. Istotą bolszewizmu jest idea wroga. Nawet, jeśli go nie ma, to trzeba go stworzyć. To jest w istocie antyteza Ewangelii, która uczy słowami Chrystusa, że drugi człowiek to bliźni, który nas potrzebuje. Tymczasem dla bolszewików drugi człowiek to wróg, którego pewnym można być tylko wówczas, gdy jest już w grobie. Wrogość do człowieka jest wpisana w istotę bolszewizmu, a za nią idzie nienawiść, strach, bałagan i krzywda. Te cechy przynosi wirus bolszewizmu.
Ten wirus nie dotyczy oczywiście tylko Rosji. Bolszewicki duch, oparty o ateizm i nienawiści do religii, przenika wszystkie narody. Tak, jak pandemia koronawirusa, wspólnie z nim występuje pandemia nienawiści i neobolszewizmu. To bardzo znaczące zjawisko w kontekście politycznym. Ten duch bolszewizmu przenika nie tylko Polskę i Europę, ale także Stany Zjednoczone. Zginął czarnoskóry mężczyzna, to była rzecz brutalna i okrutna, ale wywołała on zamęt i nieszczęście, a także niepokoje w wielu państwach świata. W odpowiedzi na to wydarzenie mamy do czynienia z ogromną dysproporcją, która prowadzi m. in. do niszczenia wielu pomników, w tym np. pomnika Tadeusza Kościuszki.
Pozwolę sobie tylko dodać, że zatrzymany czarnoskóry mężczyzna był wielokrotnym przestępcą, recydywistą. Gdy zginął, był pod wpływem narkotyków. Dziś robi się z niego niemal świętego, bo nowa bolszewia tak samo jak i stara, posługuje się w swojej wojnie kłamstwem. Dlaczego?
To wszystko jest oparte i zbudowane na kłamstwie. Zwichnięcie następuje już na etapie słownika, gdy słowo zostaje naruszone. Dziś w całej przestrzeni politycznej naruszono pojęcia i znaczenia. To widać także na polskiej scenie politycznej, gdzie została naruszona prawda. Część społeczeństwa zaczęła żyć fałszem, który jest metodologicznie świetnie przygotowany. Widzimy programy telewizyjne, gdzie bez mrugnięcia okiem wypowiadane są zdania, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Dziennikarze, którzy mówią prawdę, są obrzucani błotem, a ci, którzy kłamią i manipulują, są nagradzani.
Dlatego też stawką wyborów prezydenckich nie jest wybór między prezydentem Dudą czy innym kandydatem. Obserwuję, co się dzieje i mam wrażenie, że stawką tych wyborów jest walka o określony świat wartości. Prezydent Duda mówi rzeczy prawdziwe, podaje fakty i mówi jasno, czego broni. To np. bardzo ważna propozycja karty rodziny, która mówi o tym, żeby życie człowieka było normalne, zwyczajne, zgodne z naturalnym porządkiem świata. Przecież gdyby konstytucja dopuściła zgodę na nazywanie małżeństwem związku dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet, to byłaby ona sprzeczna nie tylko z naturą, bo wiemy, że celem małżeństwa i związku mężczyzny z kobietą jest prokreacja. Byłaby sprzeczna także z rozumem, jak cały tzw. „genderyzm”. Cała ta ideologia jest działaniem przeciwko naturze.
Dlatego kampania, którą obserwujemy, to jest także studium fałszu. Wielu kandydatów podszywa się pod te wartości, które są bliskie chrześcijaństwu. Mówią o zgodzie, normalnej rodzinie, szczęściu, miłości, ale proszę zauważyć, że za tymi obietnicami nie ma żadnego czynu. Obiecywać można wszystko. Różnica między jedną a drugą propozycją polega na tym, że w jednym przypadku mamy konkret, w drugim obietnice gruszek na wierzbie. Musimy być konkretni.
Opozycja zbudowała wspólny front przeciwko prezydentowi Dudzie?
To wspólny front ideologiczny, bo wielu z tych kandydatów proponuje Polskę, która nie jest chrześcijańska i nie jest oparta na wartościach, którymi większość z nas kieruje się w życiu. Ten front przeciwko Dudzie wpisuje się w walkę z chrześcijaństwem. Zmagamy się z pandemią koronawirusa i pandemią neobolszewizmu, wirusa nienawiści do Boga, Kościoła i wszystkiego, co wyrasta z chrześcijaństwa. Ten wirus burzy wszystko, a jego destrukcyjne działanie powinni szczególnie rozumieć właśnie Polacy. Prezydent Duda reprezentuje świat konkretnych wartości.
Oczywiście, wciąż ma bardzo dużo do zrobienia, bo nie wszystko da się zrobić w ciągu jednej kadencji. Zostają choćby kredyty frankowe, kwestia kwoty wolnej od podatku, czy opodatkowania emerytur. Ale istotne jest jednak to, co robi cała formacja polityczna i ideowa, którą reprezentuje prezydent Duda. Wielu ludziom media przewróciły w głowie. Tu bardzo wyraźnie jako Polska przegrywamy. Rządzący Polską nie potrafili sprawić, by media, które są polskojęzyczne kierowały się polską racją stanu.
Jeżeli przynajmniej 80% mediów pisanych w Polsce jest w rękach zagranicznych właścicieli, stacje medialne są ustawiane przeciwko rządowi, to wojna o wartości rozgrywa się właśnie na tej płaszczyźnie. Aktualny rząd zrobił bardzo dużo dobrego dla rodzin z dziećmi, stworzył programy prorodzinne, mamy także pomoc dla emerytów, walkę z wykluczeniem komunikacyjnym, wreszcie lepszy dostęp do służb porządkowych w wielu gminach. To są ogromne programy dla dobra człowieka, dla dobra tysięcy ludzi, których sponiewierały poprzednie rządy. Dziś wirus nieprawdy, fałszu i zakłamania zbałamucił wielu ludzi, którzy tego nie dostrzegają.
Nie obawia się ksiądz tego, że po takich słowach podniosą się głosy oburzenia, że Kościół – głosem księdza infułata – wtrąca się w politykę?
Kiedy byłem młodym człowiekiem słuchałem kazań kardynała Wyszyńskiego z Jasnej Góry. W słowa tego wielkiego Polaka wsłuchiwało się wówczas mnóstwo ludzi, bo to był człowiek o ogromnym autorytecie. Dziś takie autorytety w Kościele zniszczono, a z tym niszczeniem stoi ogromna propagandowa maszyna medialna. Dla przykładu, poprzez walkę z pedofilią dziś rozumiemy niemal tylko i wyłącznie walkę z pedofilią w Kościele. Jeśli na 1000 osób o skłonnościach pedofilskich skazanych jest 997 „cywilów” i 3 duchownych, to i tak usłyszymy tylko i wyłącznie o pedofilii w Kościele. Nie słyszymy o pedofilach wśród adwokatów, nauczycieli, policjantów, sportowców czy prawników. Pedofilów szuka się tylko wśród księży.
Niestety, oprócz walki z oczywistym złem jest to też walka, której celem jest niszczenie autorytetu Kościoła. Celem jest pozostawienie ludzi samych sobie, sam na sam z kłamstwem, bez możliwości pomocy ze strony osób duchownych. Na takim tle mówi się później, że Kościół nie może się mieszać do polityki. A przecież polityka jest dobrem, dobrem wspólnym. Oczywiście, Kościół nie może być partyjny, ale musi mówić o rzeczach dobrych w przestrzeni publicznej.
Obowiązkiem Kościoła jest nazywanie rzeczy po imieniu. Nazywanie dobra dobrem i grzechu złem. Dziś mamy do czynienia z ogromnym pomieszaniem pojęć, między innymi dlatego, że wirus bolszewii wszedł do środowiska dziennikarskiego. Nienawiść, złość i przewrotność wobec Kościoła są o tyle groźne, że niszcząc autorytet osób duchownych doprowadza się do sytuacji, w której mnóstwo ludzi zostaje pozbawionych oparcia. Bez Kościoła są samotni, nie mają dokąd pójść, a w chwilach trudnych, w których potrzebują wsparcia, są pozostawieni sami sobie.
Odbudowa autorytetu będzie trudna, bo po drugiej stronie mamy potężną maszynę propagandową, która mówi wielu ludziom, że mogą wygodnie funkcjonować bez Kościoła. Jak do tego należy podejść?
Uważam, że Polacy, chrześcijanie, powinni się skrzyknąć i powiedzieć wprost: „wybierzmy prezydenta w pierwszej turze, żeby uniknąć kombinacji”. Bo właśnie na te kombinacje liczą wrogowie Polski, którzy zrobią wszystko, by tak zmanipulować społeczeństwem i zaszkodzić temu kandydatowi, który w moim odczuciu jest najwłaściwszy.
Pamiętajmy, że do wielkości męża stanu należy, żeby umiał, z racji swojego stanowiska, a także pomysłowości i inteligencji, ogarnąć z miłością i mądrością wszystko, „co Polskę stanowi”. Pamiętajmy, że to ten orzeł, prezydent Rzeczpospolitej, będzie reprezentował Polskę na beatyfikacji kard. Wyszyńskiego i w trakcie setnej rocznicy Cudu nad Wisłą. Nie uczyni tego nikt, kto prawdziwie jest mierny, a chciałby zaistnieć w roli orła. Niech Polacy wybiorą już w pierwszej turze swojego orła, który wie „co Polskę stanowi” i będzie uosabiał Majestat Rzeczpospolitej.
Wspomniane wyżej wątki splotą się w trakcie wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych. Jak ważne będzie, w ocenie księdza, to spotkanie polskiego i amerykańskiego prezydenta?
Uważam, że ta wizyta jest ważna i potrzebna dla pokazania światu, że są ludzie, którzy mają obowiązek solidarnej obrony wartości podstawowych. Jak już mówiliśmy, znajdujemy się w sytuacji jakiegoś „resetu” dziejów. Dotychczas świat starał się żyć zgodnie z prawami moralnymi, na straży których stał Dekalog. To niezwykle istotne dla przetrwania cywilizacja chrześcijańskiej, która oparta jest na filozofii greckiej, prawie rzymskim i szczególnie na Ewangelii Jezusa Chrystusa.
W Ewangelii najważniejsze jest prawo miłości. To te dwa słowa: „Będziesz miłował”, są kluczem moralności chrześcijańskiej. Wielkość i znaczenie kultury Europy dzięki misyjnej działalności Kościoła została przyjęta przez ludy i narody, a także przez systemy państwowe. W obliczu wielu bardzo groźnych podziałów, zwłaszcza o charakterze laickim, neoliberalnym i ateistycznym, przy pomocy niektórych mediów elektronicznych dokonuje na naszych oczach rewolucja w dziedzinie moralności, a także w sprzeciwie wobec praw biologicznych i przyrodzonych. Wybuch pandemii pokazał bezradność wobec nowych zagrożeń. Dlatego rozglądamy się po świecie i szukamy ludzi wielkich umysłem i sercem, którzy mogliby stać się ostoją dla społeczeństw i narodów. Wiadomo, że chrześcijaństwo buduje swoje oparcie na wierze w Boga, szczególnie w objawieniu Jezusa Chrystusa.
Ludzkości potrzebna jest wiara i nadzieja. To właśnie ci dwaj Prezydenci za którymi stoi powaga krajów: Stanów Zjednoczonych i Polski, przeciwko którym podnoszą się głosy sprzeciwu ze strony przywódców rewolucji moralnej i ideologicznej spotykają się dzisiaj, żeby się nawzajem wspierać. To przygotowanie do sporu cywilizacyjnego o wartości podstawowe, mecze Andrzej Duda – reszta świata i Donald Trump – reszta świata, oczywiście w znaczeniu symbolicznym. Kibicuję za zwycięstwem obu Mężów Stanu.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Artur Ceyrowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/506176-front-przeciw-dudzie-wpisuje-sie-w-walke-z-chrzescijanstwem