Na skandaliczne zachowanie Katarzyny Kolendy-Zaleskiej powinien zareagować każdy dziennikarz, bez względu na poglądy polityczne
Kiedy obejrzałem nagranie, pokazujące haniebne zachowanie dziennikarki TVN Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, która w trakcie nagrania „wyrzuciła“ ze studia swojego gościa, polityka Jacka Żalka, poczułem dyskomfort, a nawet złość.
Każdy rozsądny widz, który oglądał wspomniane nagranie, rozumie, co Żalek chciał powiedzieć. Nie jest to żadna nowa teza. Ruch LGBT jest konstrukcją ideologiczną, a nie konkretną osobą, reprezentująca jakieś konkretne problemy. To dobrze znany fakt, ale zwolennicy tego ruchu nigdy nie zaproponowali przeciwko niemu (faktowi) wystarczająco dobrego argumentu.
W obliczu dobrze znanej tezy, zamiast z nią polemizować, dziennikarka zachowała się jak zindoktrynowana nauczycielka ze szkoły czasów byłego systemu, gotowa w każdej chwili zareagować, gdy dogmaty rewolucyjne będą zagrożone zniszczeniem bądź podważeniem. Napadła więc swojego gościa, niczym komunistyczna nauczycielka wkładając mu w usta to, czego w żadnym momencie swojej wypowiedzi nie stwierdził ani nie zamierzał powiedzieć (że osoby homoseksualne są półludźmi) i chwilę później demokratycznie wybranemu przedstawicielowi narodu polskiego odebrała prawo głosu. Bez żadnego jasnego powodu, no, chyba że za dobry powód uważa się narzucanie własnego światopoglądu jako absolutnego i bezsprzecznego. Takie zachowanie jednak nie ma nic wspólnego z demokratyczną dyskusją.
A tak poza tym, byłoby niezwykle ciekawe obejrzeć nagranie w sytuacji, gdyby reżyser programu zdecydował się pozwolić Żalkowi wypowiedzieć. Ale czy taki „bunt intelektualny” mógłby się wydarzyć w „liberalnym” TVN?
Nie pisałbym o tym wszystkim, bo o tej wstydliwej sprawie pisało już wielu, gdybym nie zauważył jednego faktu, który przedłużył moje uczucie bezradnej złości. Chodzi o to, że oczekiwałem, że dziennikarze bliscy opozycji jasno i bez wahania osądzą zachowanie koleżanki po fachu. Myślałem, że brak profesjonalizmu i stronniczość, którą pokazała pani Zaleska jest tak jasna, że inni dziennikarze nie spróbują znaleźć powody do obrony tego czego bronić się nie da. Myślałem, że jednak nie będą ignorowali kwestii, która dla wszystkich powinna być tak samo ważna, bez względu na ich preferencje polityczne. A są to kultura dialogu, wolność słowa, pluralizm myślenia, profesjonalizm i szanowanie faktów…
Byłem bardzo naiwny. Zrozumiałem to w momencie, kiedy na portalach społecznościowych dziennikarskie pióra opozycji stanęły w obronie Katarzyny Kolendy-Zaleskiej. I to wykorzystując jeden jedyny argument, powołujący się na wykorzystanie przez Żelka „mowy nienawiści”, co było niezgodne z prawdą, a potwierdzić to może każdy kto oglądał program. Pojawiały się także argumenty, że Żalek nie był wystarczająco jasny, co jest równie absurdalnym zarzutem. Może mógł być bardziej precyzyjny, ale pewnie i w rozprawie doktorskiej nasza koleżanka znowu znalazłaby coś, co zostałoby później opisane jako „homofobiczne”.
Dotarł do mnie jeszcze jeden argument, że Żalka nie powinno się w ogóle zapraszać do TVN, ponieważ wiadomo jakie stanowisko reprezentuje. Takie myślenie to czyste popieranie autocenzury w takim kształcie, w jakim istniało ono w czasach komuny. Dziś stanowisko to popierają przedstawiciele „liberalnego” dziennikarstwa!
Jako dziennikarzowi z Chorwacji, małego państwa, którego scena medialna również nie należy do dużych i dominuje na niej jednostronność, przewidywalność, media w Polsce zawsze imponowały mi z jednego powodu: pluralizmu. Dzięki niemu każde społeczne czy polityczne, ważne dla Polski pytanie mogło stać się przedmiotem dyskusji z różnych punktów widzenia. Czy takie dyskusję bywały ostre? Oczywiście. Ale to jest cena, którą trzeba ponieść, kiedy w jakimś temacie mają się usłyszeć różne głosy.
To, co zrobiła Kolenda Zaleska jest absolutnie sprzeczne z tym pluralizmem. Jeśli Polskę będzie stać tylko na takie media, w których zagwarantowane będzie miejsce tylko dla tych gości, którzy potakują głowami na przekonania prowadzącego – nie będzie dobrze.
I dlatego było ważne, aby moi koledzy z „bloku opozycyjnego” rozpoznali to, że jednostronne zachowanie dziennikarki TVN było niemożliwe do przyjęcia i że na ten brak demokratyczności (który jest tu wzmocniony także manipulacją) powinni byli zareagować wszyscy dziennikarze, bez względu na przekonania polityczne.
Szkoda, ale tego egzaminu nie zdali.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/504897-zachowanie-kolendy-jest-absolutnie-sprzeczne-z-pluralizmem