Po 2015-ym roku doszło do bezprecedensowego w naszej najnowszej historii rozszczelnienia systemu medialnego. Poznaliśmy - po raz pierwszy na taką skalę i na tak długo - smak realnego pluralizmu. Setki, tysiące ludzi dostało szansę na wejście do dużych instytucji, na rozwój własnych przedsięwzięć. Dziennikarze, którzy w zamkniętym układzie medialnym musieliby czekać lata, a nawet dekady na swoją szansę, którzy musieliby ukrywać, co naprawdę myślą, jeśli nie chcieliby wypaść z obiegu, mogli rozwinąć skrzydła, awansować, rozwijać się zawodowo.
To samo dotyczy nie tylko mediów, ale także i gospodarki czy polityki oraz administracji. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zwycięstwo nad obozem III RP, którego głównym autorem i strategiem był Jarosław Kaczyński.
Dziś, 5 lat po zmianie z 2015-go roku, w radiowej Trójce, radiu publicznym, grupa zwolenników ancien regime’u postanowiła urządzić sobie prowokację i grać do znudzenia piosenkę, w której znany artysta w istocie bawi się prawdziwym bólem człowieka. Człowieka, który w tragedii smoleńskiej stracił brata-bliźniaka, jego żonę oraz wielu przyjaciół, i który chciał złożyć im hołd w 10. rocznicę śmierci.
Trójkowcom się nie dziwię, znamy ich nie od dziś. I wiemy, że od pewnego czasu szykują własny projekt medialny, którego niezbędnym warunkiem powodzenia jest zniszczenie stacji, w której urzędowali od kilkudziesięciu lat.
Ludziom, którzy dzięki zmianie 2015-go roku dostali szansę (której sensu wielu z nich po prostu zdaje się nie rozumieć), jednak się dziwię. Dziwię się, że krzyczą: „Tak, niech grają!”, „Tak, niech skaczą po tym bólu”, „Tak, mają prawo bawić się tym bólem, szydzić, kpić”. Dziwię się, bo to nie tylko nikczemne i tanie, ale także po prostu głupie. Bo w istocie jest to dobrowolne poddanie się władzy medialnej kasty, która tym właśnie ludziom blokowała drogę do zawodowego rozwoju w dawnej epoce. Oznacza oddanie jej prawa do decydowania, co jest cenzurą, a co nią nie jest.
Na marginesie: żadna cenzura nie jest dziś w istocie możliwa, a na pewno nie mogą jej narzucać efektywnie media publiczne, wciąż przecież mniejszościowe na rynku. Mogą one co najwyżej nie uczestniczyć w ciągu dalszym smoleńskiego przemysłu pogardy. Zmutowanego, ale w istocie tego samego.
Powyższe nie oznacza, że akceptuję każdy krok szefów radiofonii publicznej. Listy przebojów, nawet tej sfałszowanej, bym nie zdejmował. Zadziałałbym spokojniej, jaśniej. Ale zasadniczo zgadzam się z nimi, że tym bólem tak lekko bawić się nie wolno. Tak naprawdę tylko o to tu chodzi: o zemstę przegranych i o politykę.
Na marginesie: nikt ekipy z Trójki nie wyrzucił. Odeszli sami, bo szykują własne radio. Gdyby byli tak szlachetni, jak twierdzą, powiedzieli by nam o tym otwarcie. Mają do tego prawo, nie muszą kłamać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/501320-dlaczego-tak-wielu-krzyczy-tak-niech-skacza-po-tym-bolu