„La Repubblica” to drugi pod względem poczytności (po „Corriere della Sera”) dziennik we Włoszech i jedno z najbardziej opiniotwórczych mediów lewicowo-liberalnych w Europie. To jakby włoski odpowiednik hiszpańskiego „El Pais”, słowackiego „SME” czy organu Michnika i Sorosa w Polsce.
W piątek dziennikarze tej gazety przeżyli szok. Nagle dowiedzieli się, że zmienił się właściciel ich dziennika. Została nim grupa medialna GEDI znajdująca się w rękach Johna Elkanna – spadkobiercy rodziny Agnellich, prezesa Fiata i Ferrari, kontrolującego m.in. klub piłkarski Juventus Turyn, dzienniki „Corriere della Sera” i „La Stampa” oraz brytyjski tygodnik „The Economist”. Razem z właścicielem zmienił się też redaktor naczelny. Zdymisjonowany został Carlo Verdelli, a jego miejsce zajął Maurizio Molinari – wcześniej redaktor naczelny „La Stampa”.
Zmiana właściciela i naczelnego zapewne pociągnie za sobą zmianę linii redakcyjnej. W polityce wewnętrznej zarówno Elkann, jak i Molinari są bowiem centrystami, zaś w sprawach zagranicznych – zwolennikami opcji transatlantyckiej i zacieśnienia sojuszu z USA. W odróżnieniu od nich „La Repubblica” była lewicowa, agresywnie laicka i wroga wobec administracji Donalda Trumpa.
Dziennikarze przyjęli zmiany z wrogością, ogłaszając jednodniowy strajk. W tym czasie gazeta nie pojawiła się w kioskach, zaś strony internetowe nie były aktualizowane. W oficjalnym komunikacie zespół redakcyjny skrytykował nowego właściciela za błyskawiczne usunięcie dotychczasowego naczelnego.
Jego następca nie budzi entuzjazmu wśród dziennikarzy „La Repubblica”. Wszyscy pamiętają, że jednym z pierwszych jego komentarzy po objęciu kierownictwa „La Stampa” był felieton, w którym krytykował zachowanie muzułmańskich imigrantów w Kolonii w pamiętną sylwestrową noc 2015/2016, domagając się od przybyszów respektowania europejskiego prawa. Dla wielu czytelników „La Repubblica” to prawdziwa myślozbrodnia.
Piątkowe wydarzenia to nie zwykła transakcja na rynku medialnym. To koniec pewnej ery w życiu intelektualnym Włoch (żeby zrozumieć jego znaczenie, wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby w Polsce właścicielem redakcji z ulicy Czerskiej stało się konkurencyjne medium, którego szefowie jeszcze tego samego dnia zwolniliby Adama Michnika).
„La Repubblica”, założona w 1976 roku przez Eugenio Scalfariego i kierowana przez niego przez dwadzieścia lat, była owocem Pokolenia ’68. Stanowiła intelektualną i medialną instytucjonalizację nowego sojuszu: lewicy i liberałów, stając się główną trybuną marksizmu kulturowego w Italii.
Na razie wierni czytelnicy dziennika nie mogą otrząsnąć się z szoku. Pojawiają się pogłoski, że część dziennikarzy może odejść z redakcji do nowego portalu, który miałby stworzyć lewicowy wydawca Feltrinelli. Dla nikogo jednak nie ulega wątpliwości, że nie ma już powrotu do świata sprzed epidemii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/497510-medialne-trzesienie-ziemi-we-wloszech