Branżowy portal wirtualnemedia.pl poprosił wczoraj o odniesienie się do najnowszego rankingu wolności słowa organizacji „Reporterzy Bez Granic”, w którym Polska spadła na 62. miejsce - o trzy pozycje niżej niż przed rokiem.
Oto moja wypowiedź:
W uczciwym rankingu wolności słowa Polska powinna zająć jedno z pierwszych miejsc w Europie. Jesteśmy krajem, w którym toczy się żywa, wolna debata. Każdy obywatel ma dostęp do różnych punktów widzenia, prezentowanych przez duże, silne organizacje medialne. Istnieje też bogata paleta mniejszych mediów, internetowych i drukowanych, reprezentujących szerokie spektrum poglądów. Wszystkie strony sporu politycznego podlegają kontroli ze strony dziennikarzy i silnych mediów, mówiących w imieniu . Polityczna poprawność krępuję debatę w relatywnie niewielkim stopniu.
Sytuacja jest o wiele lepsza, niż w okresie przed 2015-ym rokiem, gdy Polskę lokowano na wysokich pozycjach. Wówczas mieliśmy do czynienia z sytuacją bliską monopolowi medialnemu, który trzeba było dopiero przełamywać oddolnym wysiłkiem wielu środowisk. Fakt, że organizacja Reporterzy bez Granic nie dostrzegała wówczas tej „systemowej przemocy” w zasadzie dyskwalifikuje ją jako recenzenta obecnej sytuacji.
Ranking, o którym mówimy, ma w odniesieniu do krajów rządzonych przez prawicę wydźwięk wręcz groteskowy. W istocie nie opisuje rzeczywistości, ale jest narzędziem nacisku i presji. W żaden sposób nie odnosi się do realiów. Stanowi on w zasadzie echo frustracji tych środowisk politycznych i medialnych, które albo straciły władzę, albo których dominująca wcześniej pozycja w dyskursie publicznym została podważona.
Z kolei traktowanie różnego rodzaju potyczek między częścią mediów a obozem rządzącym jako represji także jest manipulacją; pomija bowiem fakt niebywałej polityzacji mediów lewicowo-liberalnych; wiele z nich nie ukrywa ambicji politycznych, wspomagając partie, którym kibicuje. To mieszanie ról było zresztą jedną z przyczyn, które doprowadziły do przesilenia roku 2015-go. Duża część publiczności dostrzegła, że media tzw. głównego nurtu jedynie udają sędziów, a faktycznie grają na boisku politycznym, i to bardzo ostro. Była to także jedna z przyczyn wzrostu znaczenia mediów konserwatywnych, choć z racji faktycznej omerty na rynku reklamowym ich możliwości są wciąż ograniczone.
Przy okazji, jeszcze raz ponawiam prośbę o Państwa pomoc w tym bardzo trudnym dla prasy okresie. Jeśli możecie, wykupcie prenumeratę elektroniczną tygodnika „Sieci”. Będziemy wdzięczni. Wystarczy kliknąć TU.
Bez silnych mediów konserwatywnych nie da się obronić tej wolności słowa, którą dziś może cieszyć się Polska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/496858-w-uczciwym-rankingu-wolnosci-slowa-pl-powinna-byc-na-czele
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.