„Numer”, jaki wycięła „GW” grozi rozwaleniem dotychczasowego stylu i formy spotkań prezydenta Andrzeja Dudy z Polakami.
To się stopniuje mniej więcej tak: są teksty żenujące, są bezmiernie głupkowate i jest dzieło niejakiej Żanety Gotowalskiej (w wydaniu z 20 lutego 2020 r.) „Zrób ze mną to, co z konstytucją. Kim jest Jola Rosiek, która od miesięcy wyznaje miłość Andrzejowi Dudzie”. Ten „utwór” nie tylko czyni z „Gazety Wyborczej” brukowca stukającego w bruk od spodu, ale pod pozorem opisywania stalkingu wręcz do niego zachęca. Bo ten opis stalkingu jest taki, że to tylko alibi pod koniec tekstu, żeby nie być oskarżonym o namawianie do tego przestępstwa.
Konwencja „utworu” w „GW” jest taka, że niby to wszystko, co autorka i inne media wyciągają od bohaterki jest dziwne, ale właściwie, dlaczego nie miałoby być prawdą. A zatem jest góralka Jola, która 12 lutego 2020 r. w Zakliczynie bierze prezydenta w ramiona, co się zdarza przy spotkaniach Andrzeja Dudy całkiem często. Ale tym razem ma to nie być przypadek, lecz świadoma próba dotarcia do ukochanego, bo od kilku miesięcy ochrona to uniemożliwiała. A przecież to nie jednostronne zauroczenie, lecz trwające od 2015 r. obustronne uczucie. Dlatego nikt Joli nie odsuwa, nie zabiera, tylko ochrona pozwala nawet na zrobienie selfie. Bo Jola kocha z wzajemnością, o czym niejaka Gotowalska przekonuje odwołując się do publikowanych przez Jolę domniemanych wiadomości od ukochanego. Co tam wiadomości – gorących wyznań miłosnych: „Tylko ty się dla mnie liczysz, nie ona”, „Dla mnie życie bez ciebie to nie jest życie”.
Autorka „Gazety Wyborczej” udaje pensjonarkę, która nie może przejść obojętnie wobec wielkiego uczucia, a przecież takie rzeczy zdarzają się nawet największym. Brednie, które nawet pensjonarka by zdemaskowała w kilkanaście sekund, np. grafomański styl owych wyznań miłosnych czy powoływanie się na „Jarka”, cytuje się za zakochaną Jolą, przyjmując nawet bardziej brukowcową konwencję niż brukowce. I „jara” się wynurzeniami o prawdziwej naturze Andrzeja Dudy, któremu różne uwikłania nie pozwalają oddać się prawdziwej miłości i zupełnie innemu życiu niż to, które prowadzi. Z udawanego pensjonarskiego obowiązku autorka „Gazety Wyborczej” sprawdza Jolę, no i wszystko się oczywiście zgadza, czyli Jola to Jola. A skoro tak, to inne kwestie też mogą się zgadzać.
Niejaka Gotowalska dla bezpieczeństwa procesowego pyta Jolę, czy nie boi się konsekwencji. I oczywiście Jola niczego się nie boi, bo to wszystko prawda, a poza tym, kto by się wypierał tak wielkiego i szczerego uczucia, czyli ogromnych pokładów szczęścia, jakie czeka razem z czekającą Jolą. A skoro prezydent w żaden sposób nie reaguje na rewelacje Joli, powtarzane przez zadaniowaną pensjonarkę Gotowalską, to pewnie coś w tym jest. I tylko pod koniec, znowu dla bezpieczeństwa procesowego, autorka napomyka, że obojętność to najlepsza metoda na stalkerów. Tu następuje mrugnięcie, że Jola wcale stalkerem być nie musi.
„Gazeta Wyborcza” niejedną żenadę popełniła w niezbożnym dziele zwalczania tych, których nie lubi, ale nawet dla niej są granice prymitywizmu i żenady. I tekst o wielkim uczuciu Joli dalece te granice przekracza. Pół biedy, gdyby był to zwykły w tonie tekst szmatławcowy. Tu jednak mamy do czynienia z nieznacznie tylko zakamuflowaną zachętą do wszelkiego typu mitomanek, nawiedzonych i stalkerów, aby poszli w ślady Joli, bo przecież prawdziwe uczucie nie jest niczym złym. Tym bardziej, gdy jest wielkie i szczere.
„Numer”, jaki wycięła „Gazeta Wyborcza” grozi rozwaleniem dotychczasowego stylu i formy spotkań prezydenta Andrzeja Dudy z Polakami, jeśli Jolę zechcą naśladować inni. Albo będą udawać, że ją naśladują, aby w jakimś momencie doprowadzić do skandalu. Nie uczuciowego, bo nawet dla „Gazety Wyborczej” to oczywiste bzdury. Do skandalu, gdy ochrona coś zrobi z jakąś zbyt natarczywą naśladowczynią Joli. Jeśli niejaka Gotowalska robi to z własnej mądrości, jest to godne politowania. Bardziej prawdopodobne jest, że to całkiem świadomie przygotowana prowokacja. A przy okazji upapranie prezydenta ściekami. Brzydko się bawcie, wy, którym nie jest wszystko jedno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/487827-jak-gw-na-plecach-andrzeja-dudy-dolacza-do-szmatlawcow