Niezależnie od sporów o prawo obecności muzyki disco polo w głównym nurcie telewizyjnej rozrywki, z tegorocznej bitwy sylwestrowej TVP wychodzi zwycięsko. Wielkie show w Zakopanem zgromadziło przed telewizorami ponad 6 mln widzów, a w tzw. piku ponad 8 mln. Pobito więc i tak wyśrubowany zeszłoroczny rekord. Konkurencyjne imprezy Polsatu i TVN-u zgromadziły wspólnie mniej niż połowę widowni telewizji publicznej.
To zwycięstwo prestiżowe, ale nie tylko prestiżowe. Wielkie widowiska telewizyjne, a patrząc szerzej: zdolność gromadzenia wielomilionowej widowni, to sprawa o poważnych konsekwencjach. Jeżeli TVP nie byłaby zdolna do tego typu przedsięwzięć, jeśli spadłaby w takich dniach jak sylwestrowy wieczór do stacji drugiego lub trzeciego wyboru, nie byłaby w stanie być skuteczną na innych polach. Wcześniej czy później skończyłoby się to skokową degradacją znaczenia nadawcy publicznego. I o jakimkolwiek równoważeniu potęgi stacji komercyjnych, od samego początku bardzo mocno spolityzowanych, uczestniczących w politycznej grze, nie mogłoby być mowy.
I na nic by się zdały komplementy prawicowej inteligencji, która cieszyłaby się z - załóżmy - wysmakowanej imprezy bez disco polo, z ambitnymi nawiązaniami do kultury wysokiej. Zresztą, zachwyty te trwałyby krótko, bo załamanie się widowni TVP, oddanie pola stacjom komercyjnym, niemal na pewno miałoby poważne konsekwencje polityczne. TVP, która nie jest w stanie walczyć o widza zainteresowanego rozrywką, nie będzie również w stanie neutralizować politycznej histerii stacji opozycyjnych.
Na marginesie: dopuszczenie disco polo na wielką scenę - podkreślam, dyskusyjne - ma jedną, ważną zaletę. Otóż świat tej muzyki jest stosunkowo mało upolityczniony. Twórcy tego nurtu bardzo rzadko są związani z tzw. salonem, w związku z czym nie biorą udziału w polowaniu z nagonką na rządy Prawa i Sprawiedliwości. Po pierwsze, przychodzą skądinąd, z innego świata, a po drugie, salon się nimi brzydzi i nawet nie próbuje ich kooptować, przynajmniej na razie. W ten sposób powstaje sytuacja, która uniemożliwia głównemu nurtowi polskiej rozrywki stosowanie politycznego szantażu, czy też sięganie po takie narzędzia jak ostracyzm bądź bojkot. Narzędzia, które - jak pamiętamy na przykładzie pierwszego Opola Jacka Kurskiego - co najmniej poważnie testowano.
Frekwencyjny i telewizyjny sukces takich przedsięwzięć jak Sylwester Marzeń to kolejny kroczek w drodze do odebrania TVN - i temu konkretnemu, i temu symbolicznemu - władzy nad Polską. I dlatego warto doceniać te 8 milionów widzów przed telewizorami, i także inne, całkiem liczne, sukcesy komercyjno-rozrywkowe TVP kierowanej przez Jacka Kurskiego. To naprawdę nie są sprawy bez znaczenia, zwłaszcza dla obozu politycznego, który zmaga się z konsekwentnie prowadzoną rebelią establishmentu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/480171-nie-mozna-wygrywac-w-newsach-nie-wygrywajac-w-rozrywce