W piątek wpadł do mnie po południu Janek, emeryt. Nie wiedziałem go już od kilku miesięcy. Wyraźnie było po nim widać, że jest czymś bardzo zaniepokojony. - Jak myślisz czy wybory mogły zostać sfałszowane? - zagadnął, niemal zaraz po powitaniu.
Popatrzyłem w jego oczy i zobaczyłem w ich kącikach niepokój. - A jak myślisz - odpowiedziałem mu pytaniem na pytanie - skoro wynik generalnie pokrywa się z badaniami różnych sondażowni, z lewej i z prawej , ze środka i jeszcze z zewnątrz, to w jakim stopniu mogą być sfałszowane? Do czego Janku zmierzasz?
-
Obawiam się - westchnął ciężko, a ja w tym momencie poczułem, że te słowa autentycznie płyną mu z serca - że teraz PiS, mając taką władzę może nas wziąć za pysk.
-
Co to znaczy „taką władzę” - uśmiechnąłem się. - Mają w Sejmie dokładnie tylu posłów ilu mieli w poprzedniej kadencji, a w Senacie nawet mniej. Realnie można więc powiedzieć, że mają znacznie mniej władzy. Co ty Janku oglądasz za programy w telewizji? Skoro przez cztery, lata będąc teoretycznie silniejsi niż teraz, nie zrobili nic złego, a wręcz - powiedziałbym - starali się zrobić tyle dobrego ile mogli, to dlaczego akurat teraz mieliby chcieć „wziąć nas za pysk”?
Pewnie bym o tym zdarzeniu zapomniał i złożył je na karb powyborczego pobudzenia Janka, gdyby nie to, że następnego dnia odwiedziłem kilka saloników prasowych. Co rzuciło mi się w oczy? W każdym z tych miejsc, od wejścia nieodmiennie przykuwała moją uwagę okładka „Nesweeka”. Czarna plama obwoluty, a z jej mroku wynurza się, nieco diabolicznie, twarz Jarosława Kaczyńskiego. Pod nią czerwony napis „Pójdzie na całość?”
Można wzruszyć ramionami, albo skrzywić się na to z niesmakiem. Ale, moim zdaniem, była by to niewłaściwa reakcja. Bo ta okładka to nie jest subiektywny osąd jakiegoś redaktora, czy nawet wyraz frustracji całej redakcji tygodnika. Ja widzę w tym z premedytacją realizowany program. Jest nim wywoływanie społecznego lęku. To zresztą tylko jedno z takich działań. Wystarczy - tylko przykładowo - pooglądać TVN, poczytać Onetu, posłuchać kilku polityków opozycji. Ten motyw nastawiony na wywoływanie lęku przewija się tam - moim zdaniem - nieustannie.
Czym jest lęk? Jest najbardziej destrukcyjnym i niepożądanym uczuciem. Z człowiekiem zalęknionym nie sposób jest rozmawiać. Chce on albo uciekać, albo czuje się zaszczuty i na każdy (nawet przyjazny) ruch reaguje agresją. Lęk jest też zarzewiem nienawiści. Poza tym osoba opętana lękiem infekuje nim innych. I w ten sposób szerzy się niezwykła choroba. Mamy w tym kraju ludzi z którymi nie da się racjonalnie porozmawiać. Mają wszczepiony mechanizm lękowy, który każdy uśmiech, każdy dobry gest każe im traktować jak wrogi akt. Szczerzą zęby i toczą pianę, wciśnięci w kąt swego ubrania. To smutne.
Oglądając - trzydzieści pięć lat temu - przez tydzień, codzienne relacje dziennika telewizyjnego - zastanawiałem się dlaczego zniknięcie jednego księdza jest tak bardzo nagłaśniane, skoro seryjny zabójca, po cichu zabił już tylu innych kapłanów.
Teraz wiem. To było bardzo podobne w swej naturze - tyle że bardziej prymitywne - działanie, również nastawione na wywołanie społecznego lęku. Głównie było adresowane do - mających znacznie większy niż dzisiaj społeczny autorytet - kapłanów. Manipulatorzy wiedzieli, że ludzie kiedy są napełnieni tym irracjonalnym uczuciem przestają myśleć, zauważać najprostsze fakty, dostrzegać świat w rzeczywistych kolorach. Na wszystko patrzą przez ciemne okulary. Widzą wszystko w barwach ostatniej okładki „Nesweeka”. Szara twarz wynurzająca się z mroku i czerwony, pulsujący napis: „Pójdzie na całość?”.
Socjotechnika przez 35 lat nie zmieniła się tak bardzo. Przesunięte zostały tylko akcenty i wygładzono niektóre kanty.
Piszę o tym, bo moim zdaniem to właśnie lęk jest największym zagrożeniem dla każdego społeczeństwa. Nie tylko dzisiaj. W każdym czasie.
Mówił już o tym, w swoich kazaniach ksiądz Jerzy Popiełuszko:
Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem prawdy.
I czy już na początku swojego pontyfikatu Jan Paweł II także nie powiedział do nas „ Nie lękajcie się, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/469540-znow-chca-wywolac-w-nas-uczucie-permanentnego-leku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.