O ile w minionych wiekach w prasie trwała walka o prawdę, o tyle współcześnie coraz częściej mamy do czynienia z walką z prawdą. Amerykańskie media pokroju CNN czy „The Washington Post” pokazują wyraźnie owo przeorientowanie standardów.
Dla władców prasa zawsze stanowiła narzędzie propagandy, zawsze jednak znaleźli się tacy, którym udawało się obejść królewską cenzurę. Przykładem może być Anglia za czasów Henryka VIII. Władca ten wprowadził system licencjonowania drukarni i przyznał Tajnej Radzie Królewskiej prawa cenzorskie. Zachował się przekaz o wściekłości Henryka VIII, kiedy w Londynie opublikowano bez jego zgody ulotki traktujące o wojnie ze Szkocją.
Przeciwko licencjonowaniu prasy drukowanej wypowiedział się w późniejszym okresie poeta John Milton. Wygłaszając w angielskim parlamencie ostrą i płomienną mowę, wnosił: „Pozwólmy prawdzie i fałszowi wziąć się za bary, bo czy kiedykolwiek widział ktoś prawdę, która straciła na wartości w wolnym i otwartym pojedynku na słowa?”. Słowa te stały się później mottem dziennikarstwa, nie tylko brytyjskiego. Dziennikarze powoływali się na nie wiele dekad później, walcząc z władzą o prawo do konstruktywnej krytyki.
Nie było łatwo – na przełomie XVII i XVIII wieku rządzący, zarówno w Anglii, jak i jej amerykańskich koloniach, postrzegali każde słowo krytyki jako zamach na swoje prerogatywy i do walki z nim wykorzystywali wszelkie, zarówno formalne, jak i nieformalne środki.
Paradoksalnie pierwsze liczące się zwycięstwo nad przeciwnikami wolności słowa nie zostało odniesione na wyspach brytyjskich, ale i w Ameryce. Wówczas w szranki z królewskim gubernatorem Nowego Jorku Williamem Cosbym, którego historia zapamiętała jako nadużywającego władzy despotę, stanął Peter Zenger, dziennikarz pochodzenia niemieckiego.
Założył on czasopismo „Weekly Journal”, w którym publikował satyry na despotycznego gubernatora w obronie pokrzywdzonych przez niego kupców. Podany przez rzeczonego do sądu wygrał proces mimo że sędzia był zaufanym Cosby’ego – zwracając się do ławy przysięgłych z konkretnymi argumentami stworzył precedens, który później miał chronić kolejnych niepokornych dziennikarzy.
Początki i tradycje amerykańskiej prasy powinny zobowiązywać, a tymczasem XXI wiek wydaje się od nich odchodzić, stawiając już nie na „news”, ale „fake news” w walce już nie o prawdę, ale o ideologię. Konstatacja skądinąd smutna, że największe media kraju, który przez całe swoje dzieje od chwili powstania niósł na sztandarach wolność, wolności nie szanują, pozwalając sobie na tak haniebne praktyki. Gdzie tu miejsce na dziennikarską etykę, moralność czy prawość? Gdzie prestiż i piękna tradycja, uwieńczona licznymi nagrodami dziennikarskimi?
Najbardziej jaskrawym przykładem owej medialnej polityki fake newsów były doniesienia telewizji CNN, cytującej portal Axios, jakoby prezydent Donald Trump wielokrotnie wysuwał pomysł udaremniania huraganów i likwidacji ich poprzez bombardowanie ładunkami nuklearnymi w celu zmiany ich trajektoriów i niedopuszczenie, aby uderzyły w Stany Zjednoczone. Donald Trump opublikował wprawdzie na Facebooku swoje dementi w tej sprawie, ale CNN niespecjalnie się tym przejęło.
Cóż, może się okazać, że wraz z upadkiem moralnym tych, którzy przynajmniej z zasady powinni stać po stronie prawdy, upadnie mit Ameryki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/461250-wraz-z-upadkiem-dziennikarstwa-upada-mit-ameryki