Dobrą aferę konstruuje się na wzór greckiej tragedii. Ważne są tu czas, miejsce, oraz sama akcja. Najlepszym czasem jest oczywiście czas obecny, przedwyborczy. Wówczas dobrze skonstruowana afera pulsuje jeszcze w umysłach ludzi, kiedy idą oni oddać głos. Najlepszym zaś miejscem mrocznej, aferalnej intrygi jest obszar na którym polityczny przeciwnik ma największe poparcie. Z kolei najciekawsza akcja jest od wieków ta sama. Są nią tajemnicze morderstwa, seks, skorumpowani policjanci i amoralni politycy.
No to co? Zaczynamy. (wszystkie cytaty za Onet.pl)
Akcja naszej afery dzieje się oczywiście na Podkarpaciu:
Posłowie PO-KO zaapelowali w środę do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o nadanie statusu świadka koronnego i objęcie szczególną ochroną w zakładzie karnym Macieja M. Uważają, że jest on „ostatnim świadkiem tzw. afery podkarpackiej”.
Na czym ma polegać owa tajemnicza afera, że nie ma w niej już żadnych innych świadków, poza tym jednym, jedynym, ostatnim z ostatnich?
Dotyczy ona powiązań policji z właścicielami rzeszowskich domów publicznych.
Jasne. Wszystkie prostytutki, klienci domów i ich właściciele zapewne zostali już dawno zneutralizowani przez policję polityczną działającej pod osłoną nocy do godziny 6:00 rano.
Zobaczmy więc jeszcze kim jest ów „ostatni ze świadków”?
Maciej M. jest bliskim znajomym Dawida Kosteckiego. (…) Podczas pobytu w Krakowie udało mu się skontaktować z dziennikarzami. W swojej wiadomości podawał, że Dawid Kostecki nie popełnił samobójstwa, lecz zginął, bo miał dużą wiedzę o kulisach tzw. afery podkarpackiej. (…)
Ale nawet piszący o tej „aferze” dziennikarz Onetu zdaje się w tę jego historię sam nie wierzyć, bo pisze o Macieju M:
Dwa tygodnie po śmierci pięściarza miał również podjąć próbę samobójczą. Wówczas władze więzienia postanowiły przewieźć go z Rzeszowa na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego w Krakowie.
No, a teraz, po rozwinięciu ponurej scenerii czas rzucić trochę mrocznego cienia na najbardziej uwierających PO-KO polityków:
(Maciej M.) Dodał, że ma informacje, które mogą obciążyć Zbigniewa Ziobrę i Patryka Jakiego.
Proszę przekazać Mariuszowi Kamińskiemu pozdrowienia. Chodzi o spotkanie w hotelu. On będzie wiedział o co chodzi - powiedział Maciej M. w rozmowie telefonicznej z „Gazetą Wyborczą”.
Dowiadujemy się więc tutaj zaskakującej rzeczy, że Mariusz Kamiński pracuje albo w, albo dla Wyborczej.
No i oczywiście trzeba jeszcze na koniec dołożyć „baronowi Podkarpacia” - Markowi Kuchcińskiemu, gdyż widocznie zdaniem PO-KO „afera lotnicza” nie do końca wypaliła, tak jakby tego chcieli.
Agnieszka Pomaska:
Przypomnę, że mamy do czynienia z trzecią śmiercią związaną z afera podkarpacką. Z trzema świadkami, którzy mogliby powiedzieć, co tak naprawdę działo się w związku z aferą podkarpacką i kto był w nią zamieszany i czy był w nią zamieszany b. marszałek Sejmu pan Marek Kuchciński - mówiła.
Trzecią śmiercią, czy trzema świadkami? - bo jak na razie, z tego co mi wiadomo, Michał M. żyje. Chyba że Pomaska ma zdolność do przewidywania przyszłości i wie coś więcej.
Powiem tak - scenariusz tej „afery” zdecydowanie nie został dopracowany. Mam nadzieję, że w Wyborczej ciężko będą nad tym pracować i rano w poniedziałek ukaże się bardziej spójna narracyjnie historia, niż ta, którą umieścił Onet.
-
E - wydanie naszego pisma dostępne na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/459933-jak-sie-konstruuje-afere-ciezka-praca-dziennikarzy