„Debat nie będzie, bo Prawo i Sprawiedliwość boi się przegrać przez nie wybory” - taką tezę stawia na łamach „Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz. Następnie publicysta ze swojej wizji rzeczywistości wyciąga daleko idące wnioski.

Przedwyborcze pojedynki Jarosława Kaczyńskiego z Grzegorzem Schetyną czy Mateusza Morawieckiego z Borysem Budką mogłyby przesądzić o wyniku jesiennej elekcji. Dlatego PiS się na nie nie zgodzi

– czytamy w „Rz”.

Pretendentem do władzy jest Koalicja Obywatelska. PiS jest obrońcą tytułu. Nie jest w interesie silniejszego ryzykować porażkę z challengerem. PiS nie chce wzmacniać Grzegorza Schetyny, zgadzając się na debatę z Jarosławem Kaczyńskim

– twierdzi Nizinkiewicz.

Rządzący mogą zgodzić się na debatę pretendentów na funkcję premiera, czyli debatę Schetyny z Mateuszem Morawieckim. Nigdy nie zgodzą się na pojedynek premiera Morawieckiego z Borysem Budką. Nie zobaczymy zatem debaty Kaczyński–Schetyna, Morawiecki–Budka, Wassermann–Kowal, Ziobro–Sienkiewicz i wielu innych

– wymienia publicysta.

Władza ma za dużo do stracenia. Będzie kluczyć, szukać wytłumaczeń, ale na debaty liderów zgody nie będzie

– dywaguje Nizinkiewicz.

Prawdziwą wisienką na torcie jest jednak stwierdzenie, jakie pada na  koniec:

Dziś jedno jest pewne, władza obawiająca się debaty publicznej nie jest pewna swojego zwycięstwa.

Ot, i mądrość. Nie ma to jak postawić wygodną dla siebie tezę, a następnie ze swadą odkrywcy-demaskatora obwieszczać daleko idące wnioski. Pan Nizinkiewicz nie przestaje bawić.

Na publicyście suchej nitki nie zostawili internauci.

gah/rp.pl