Środowisko „Gazety Wyborczej” każdy pretekst zamienia w medialną oraz psychologiczną wojnę światową i konflikt atomowy.
Chyba nie ma drugiej takiej gazety na świecie, której portal na czołówce umieściłby 19, a właściwie 20 materiałów na jeden temat (jeden, głos zespołu „Gazety Wyborczej”, pojawia się dwukrotnie). Być może coś takiego zdarzyłoby się, gdy wybuchł konflikt atomowy albo rozpoczęła się III wojna światowa. Nic takiego się jednak nie stało. „Gazeta Wyborcza” popadła w zwyczajne szaleństwo na punkcie LGBT+. I wzięła na siebie rolę głównego agitatora oraz organizatora imprez pod tym hasłem. Pretekst, czyli protest przeciwko przemocy wobec środowisk LGBT, do czego doszło 21 lipca w Białymstoku i co jest karygodne, ale jednak marginalne na tle tego, co się dzieje się w innych krajach, nie jest mimo wszystko najważniejszy. Istotne jest to, że ludzie dziennika uważającego się za poważne medium sprawiają wrażenie, jakby oszaleli, odlecieli, zbzikowali, dostali małpiego rozumu, odstawili cyrk i groteskę, zainicjowali zbiorową histerię przekraczającą granice paranoi.
Późnym popołudniem w niedzielę 28 lipca 2019 r. czołówka portalu wyborcza.pl formalnie znalazła się w niewoli nawiedzonych obrońców LGBT+, faktycznie pokazano, jakiś niebywały skowyt z demokracją i wolnością w tle. Czyli w istocie zademonstrowano siłę ideologicznego opętania. To o tyle przerażające, że uzmysławia, jak bardzo zdeterminowane jest środowisko „Gazety Wyborczej”, by każdy pretekst zamienić w medialną oraz psychologiczną wojnę światową i konflikt atomowy. Fanatyzm tego przedsięwzięcia, opisywanego w kategoriach moralnej powinności, mógłby wywoływać ciarki na plecach. Byłoby tak, gdyby nie groteska i absurd wynikające z nagromadzenia wielu szajb oraz zbiorowego odlotu. Ale mimo tej groteski sprawa jest groźna, bowiem umysły, które można tak rozhuśtać, są jednak niebezpieczne. Czytanie tych 19 (20) materiałów wymagało ode mnie wyjątkowego poświęcenia, bowiem zacząłem „wymiękać” już przy pierwszym. Ale z kronikarskiego obowiązku ktoś powinien jednak ten „szał” udokumentować, choć po lekturze wymagałem reanimacji.
Oto przegląd 19, a właściwie 20 materiałów umieszczonych na czołówce portalu wyborcza.pl. Dla niczego innego nie znalazło się na tej czołówce miejsca. Zaczyna się i kończy tak samo patetycznym i nadętym, jak infantylnym i żenującym manifestem „zespołu redakcyjnego”, który „stoi po stronie bitych uczestników Marszu Równości w Białymstoku, po stronie osób LGBT+. Zawsze będziemy z krzywdzonymi i poniżanymi, z tymi, którym odmawia się praw. ‘Wyborcza’ wraca do hasła: ‘Nie ma wolności bez solidarności’”. Potem jest relacja Macieja Chołodowskiego: „Przyszli z tęczowymi flagami z Białegostoku, przyjechali z całej Polski. Chcą równości, sprzeciwiają się przemocy. Tłumy wzięły udział w manifestacji pod Teatrem Dramatycznym, zorganizowanej przez liderów lewicowej koalicji: Wiosny, Razem i SLD. To reakcja na to, co w Białymstoku wydarzyło się 20 lipca - grupy kiboli brutalnie i z nienawiścią zaatakowały uczestników pierwszego Marszu Równości”.
W kolejnym materiale Krzysztof Pacewicz, znany z łez uronionych na wieść o jednoczeniu się lewicy, odnotowuje, że „w ostatnich dwóch latach nastąpiło wyhamowanie wieloletniego trendu rosnącej tolerancji. Polska staje się (jeszcze) mniej przyjaznym miejscem dla osób LGBT+”. Jednak prawdziwą grozą wieje z rozmowy Aleksandry Pucułek z dr Joanną Miksą z Uniwersytetu Łódzkiego („filozofką, etyczką”): „Jeśli ktoś jest fanatykiem, to znaczy, że potrafi zniszczyć kogoś, unicestwić, dlatego że uważa, że ma rację i ma wyłączne prawo do opisu świata. W Białymstoku podczas niedzielnego Marszu Równości widać było tego rodzaju agresję, lęk przed odmiennością. Na wielu osobach zrobiła też wrażenie wlepka z „Gazety Polskiej” o „strefie wolnej od LGTB”, która kojarzy się bardzo źle – z segregowaniem ludzi na południu USA, apartheidem czy też III Rzeszą i obozami koncentracyjnymi dla osób homoseksualnych”. Apartheid, III Rzesza, obozy koncentracyjne – strach się bać.
Ludzie „GW” ukryci pod inicjałami „mw” i „pcg” zdali relację z tego, jak to „Polska przeciw nienawiści” stanęła. I oto „miasta demonstrowały solidarność z Białymstokiem. Najwięcej osób stawiło się w Warszawie na placu Defilad. Uczestnicy zgromadzenia przynieśli też transparenty z hasłami: ‘Żądamy równości małżeńskiej’, ‘Konstytucja’, ‘Akceptacja’ czy ‘Faszyzm stop’. Wśród uczestników byli uczestnicy marszu w Białymstoku i organizacje walczące o prawa osób nieheteronormatywnych. Przyszli też politycy, m.in. wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, szef Partii Razem Adrian Zandberg, Anna Maria Żukowska z SLD czy Paulina Piechna-Więckiewicz z Wiosny”. Obraz pospolitego ruszenia w obronie wszystkiego, co można pomyśleć uzupełnili Michał Szaflarski, Kacper Sulowski, stwierdzający, że „Warszawa demonstrowała przeciwko faszyzmowi i przemocy”.
Przemysław Jedlecki poleciał ślůnską godką: „Kożdy inkszy, wszyscy równi”, czyli odkrył, że Katowice są za tolerancją. Jużci całe Katowice, skoro „około dwustu osób spotkało się w sobotę po południu na rynku w Katowicach, by zademonstrować solidarność z Białymstokiem i upomnieć się o tolerancję”. Piotr Bakselerowicz nie poleciał regionalizmem, bo w Zielonej Górze byłby z tym kłopot, ale odkrył, że mieszkańcy tego miasta „nie zgadzają się na nienawiść”, mimo że „władza i Kościół szczuły ludzi miesiącami”. Osobnik podpisany jako „tog” zaraportował z Torunia, że „ponad 300 osób manifestowało na Rynku Staromiejskim podczas akcji ‘Toruń wolny od nienawiści’”. A skoro Toruń, to i Nowy Sącz. Anna Mikulska doniosła stamtąd o „pikiecie solidarności po wydarzeniach w Białymstoku”. Jedna z uczestniczek pikiety „trzęsła się”, ale „wspiera osoby LGBT” To jasne, bo jak powiedział inny uczestnik, „jeśli teraz nie powstrzymamy fali nienawiści, to już nigdy jej nie zatrzymamy”. Nie mogło zabraknąć głosu z postępowego Wrocławia, skąd Mateusz Kokoszkiewicz doniósł, że „wrocławianie i wrocławianki przyszli zamanifestować swoją solidarność z ofiarami homofobii”. I odważnie ujawnili, że „nie jesteśmy ideologią, jesteśmy ludźmi!”. „Red.” gazety (a może portalu) cały czas prowadziła relację na żywo pod hasłem: „Polska przeciw Przemocy. Protest w Białymstoku”.
Po sprawozdaniach z frontu przyszedł czas na praktyczne porady i zalecenia. Anita Karwowska zadbała o „twoje prawa, gdy ktoś cię zaatakuje na Marszu Równości”. Zadbała w towarzystwie adwokatów Jacka Dubois i Michała Zacharskiego. Zaś Paulina Nowicka przedstawiła „krótki poradnik dla świadków i ofiar przemocy”. Co trzeba robić? „Uciekać, nagrywać, a może dyskutować? Co zrobić, gdy np. w autobusie komuś nie spodobała się moja tęczowa koszulka?”. Takich rad udzieliła niezawodna Kampania przeciw Homofobii. Malwina Pająk podała natomiast „odtrutkę na homofobię”, czyli napisała, „jak rzeczowo odpowiadać na mity o LGBT w pracy, siłowni, sklepie i tramwaju”. Osobnik podpisujący się „akar” uzupełnił odtrutkę „przydatnymi adresami, mailami, telefonami”, gdzie można znaleźć „porady psychologiczne, pomoc prawną, warsztaty antydyskryminacyjne”.
Michał Wilgocki obnażył tchórzostwo PSL, które wie, że „dało ciała”, dlatego „tłumaczy, dlaczego nie jedzie do Białegostoku”. Ale tłumaczenie jest żałosne: „prowokacje na marszach środowisk LGBT…”, choć każdy wie, że żadnych prowokacji nie było, nie ma i nie będzie. Prawdziwą perełkę zaserwował jednak dopiero Jędrzej Nowicki, którego „pokoleniu właśnie wypiętrza się historia”. Trochę się wypiętrzyła już podczas „protestów w obronie praworządności”, ale one jednakowoż „były dla nas także obroną systemu. Systemu, który wielokrotnie nas zawodził, odmawiając prawa do związków partnerskich, zatrudnienia na umowach o pracę czy dostępności tanich mieszkań”. To było, ale się zmyło – jak mawiał wybitny ekonomista z Oxfordu Nikodem Dyzma. Albowiem „bezprecedensowy i odczłowieczający, homofobiczny atak, który miał miejsce na ulicach Białegostoku – staną się dla naszego pokolenia momentem ‘wypiętrzenia historii’”. To przesądzone, bowiem „zaatakowane zostały wartości nam najbliższe – miłość, wolność i solidarność”.
Jeszcze tylko Kacper Sulowski: doniósł, ze „kierowca Ubera odmówił wykonania kursu pasażerom. Bo mieli tęczową flagę”. Zapytano go o powód. Odpowiedział, że „nie będzie wspierał ideologii LGBT. Zamknął szybę i odjechał”. Co wywołało szok u Patryka Janczewskiego, działacza Wiosny, który „nie sądził, że ta nienawiść sięga już tak daleko”. Gdyby po drodze, czyli po przeczytaniu 19 materiałów, ktoś się zgubił, mógł sobie wszystko uporządkować ponownie czytając stanowisko zespołu „Gazety Wyborczej”. Przebrnąwszy przez to wszystko domagam się miesięcznego wypoczynku na Malediwach oraz dodatku za pracą w wyjątkowo szkodliwych warunkach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/456828-wyborczapl-umiescila-20-materialow-na-ten-sam-temat