Jest taki portal. Cele – deklarowane – wzniosłe. Chce „sprawdzać fakty”, bo „potrzeba rzetelnej analizy słów i czynów w życiu publicznym staje się nagląca”. Deklaruje „wiarygodne, sprawdzone informacje, rzeczowość, odwoływanie się do danych liczbowych i ekspertyz naukowych”. Chce być psem pasterskim pilnującym społeczeństwa bezbronnych owieczek przed wilkami fake newsów.
A jak jest w praktyce? Weźmy niedawny przykład. W polskim internecie zawrzało, kiedy podano informację, że Kazimierz Pułaski był – biologicznie – kobietą. Wspomniany powyżej portal zareagował: „Miesiąc po ogłoszeniu przez PiS antygenderowej krucjaty okazuje się, że bohater narodowy jest ucieleśnieniem »ideologii gender«” – napisała pewna autorka w pierwszym zdaniu tekstu. Dalej było w tym samym tonie.
Gdyby tekst pojawił się gdzie indziej, można by przymknąć na to oko. Cóż, jest tyle agresji i hejtu w sieci. Ale pojawił się na portalu deklarującym walkę z fake newsami. Czy redaktorka sprawdziła fakty? Czy dowiedziała się, kim są autorzy sensacji? Czy zapytała o metody badawcze, oto, kto finansował badania? Dlaczego je podjęto?
I tu muszę się pochwalić. A właściwie nie siebie, tylko panią dr Magdalenę Kawalec-Segond, dziennikarkę naukową, biologa molekularnego i mikrobiologa. Pisywała m.in. w„Gazecie Wyborczej”, „Newsweeku”, „Gościu Niedzielnym” czy „Polityce”, obecnie jest autorką Tygodnika TVP. Pani Magda zamiast unosić się ideologicznym wzmożeniem – zachwytu lub oburzenia – użyła szkiełka i oka, zaczęła sprawdzać fakty, skontaktowała się też z szefową zespołu badającego szczątki Pułaskiego.
Co się okazało? Że cała ta informacja, tak gorliwie propagowana przez wspomniany portal, jest delikatnie mówiąc, daleka od prawdy. To znaczy nadal nie wiadomo, na ile Pułaski był kobietą, ale na pewno nie wynika to z przeprowadzonych badań. Naukowcy niekoniecznie byli specjalistami w wymaganych dziedzinach, a testy zamówiono, aby zareklamować odcinek serialu dokumentalnego w pewnej telewizji.
No i rzecz najważniejsza. Badaczka odpowiedzialna za całe to zamieszanie nie ukrywała przed panią Magdą Segond swoich intencji: dzięki jej „sensacji” Pułaski „w sposób niezwykły może reprezentować środowisko interseksualne w historii”.
Wszystko to można przeczytać na tygodnik.tvp.pl. Jaki z tej historii wniosek? Uważajcie na psy pasterskie. Czasem to wilki przebrane w psie skóry.
Felieton ukazał się w tygodniku „Sieci” nr 15/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/444366-dominik-zdort-w-sieci-w-psiej-skorze