Prawdziwa dyskusja i pluralizm poglądów? Czyżby w Muzeum Polin było to niemożliwe? Robert Mazurek w swoim felietonie na łamach magazynu „Plus Minus” przytoczył ciekawą historię. Okazuje się z niej, że organizatorzy debat w tej placówce nie mogą dzwonić z zaproszeniami… do Jacka i Michała Karnowskich.
Dziennikarz opisał w swoim felietonie, jak otrzymał zaproszenie do wzięcia udziału w debacie organizowanej przez Muzeum Polin. Oprócz Roberta Mazurka miałby wystąpić… Adam Michnik i „cztery kwiaty platformerskiego” dziennikarstwa.
Wyłuszczyłem mojemu rozmówcy, że w Polinie raczej na monolog na głosy rozpisany się zanosi, nie na dialog, i udział w tej hucpie mnie bawi umiarkowanie. W odpowiedzi pan doktor zaczął gorąco przekonywać, że pluralizm na sercu mu leży, tak jeno wyszło przypadkiem. Jakim przypadkiem? - Szedłem kluczem naczelnych…
– czytamy. Mazurek przytoczył, że wspomniał wtedy o innych redaktorach naczelnych, jak np. bracia Karnowscy.
Wtedy padło bardzo wymowne zdanie…
Garbal zamarł. Przestraszyłem się, iż mu coś zaszkodziło, ale się ocknął i jęknął: „Wie pan, do redaktora Lisickiego mógłbym się jeszcze zgłosić, ale do Karnowskich zadzwonić nie mogę”.
Nawet nie to, że nie chce. Otóż „nie może”. Tak więc wygląda „pluralizm” w Muzeum Polin?
kpc/”Plus Minus”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/441304-pluralizm-w-polin-do-karnowskich-zadzwonic-nie-moge