Dziennikarz portalu wPolityce.pl został skazany przez sąd za opisanie sprawy sędziego Wojciecha Łączewskiego, który poprzez portal Twitter miał nawiązać prywatną korespondencję z osobą, którą wziął za dziennikarza Tomasza Lisa, i namawiać ją do przyjęcia nowej strategii w politycznej walce z rządem. Sąd skazał Wojciech Biedronia na podstawie art. 212 Kodeksu karnego na grzywnę. Wyrok jest prawomocny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Łączewski nadal bezkarny? Domaga się, by TSUE zbadało umocowanie sądów dyscyplinarnych!
Po trzech latach od wybuchu afery z Łączewskim i jego ustawką z rzekomym Lisem mamy pierwszy wyrok. Brawo! Kogo skazano? Mnie, z art. 212 kodeksu karnego. Prawomocnie
— napisał Wojciech Biedroń na Twitterze.
Uderzające jest to, że po trzech latach od wybuchu afery nie zdecydowano się na postawienie sędziemu Łączewskiemu zarzutów dyscyplinarnych
— mówi Wojciech Biedroń w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sędzia Łączewski straci immunitet? Wiemy kiedy Sąd Dyscyplinarny zajmie się rozpatrzeniem wniosku prokuratury
Sąd przyznał rację moim ustaleniom i ustaleniom prokuratury, że sędzia Wojciech Łączewski naprawdę chciał się spotkać z Lisem. Uznał też, że miałem prawo określić sędziego Łączewskiego mianem „kłamczuszka”, bo tak go oceniłem na Twitterze
— podkreśla.
Wszystkie ustalenia pozwalają na pisanie tego typu rzeczy. Problem jednak polega na tym, że użyłem określenia, że przeciwko Łączewskiemu toczy się postępowanie dyscyplinarne. Tymczasem to nie było postępowanie dyscyplinarne, ale postępowanie wyjaśniające
— kontynuuje swoją wypowiedź Biedroń.
To był mój błąd. Tylko czy to wystarczy, żeby skazać dziennikarza z art. 212 Kodeksu karnego?
— zastanawia się dziennikarz.
W pierwszej instancji sąd nałożył na Wojciech Biedronia 25 tysięcy złotych grzywny. W drugiej instancji zmniejszył wysokość grzywny do 3 tysięcy złotych.
Ustalenia Wojciecha Biedronia pokrywają się z finalnym efektem prac prokuratury (łącznie ze specjalistycznymi ekspertyzami informatycznymi). Jednak zamiast rozpoznać wniosek o uchylenie immunitetu s. Łączewskiemu (w jedną lub drugą stronę) sprawniej się skazuje dziennikarza…
— skomentował sprawę na Twitterze Sebastian Kaleta, były rzecznik ministerstwa sprawiedliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/433609-wojciech-biedron-skazany-chodzi-o-sprawe-laczewskiego