„Trzęsienie ziemi! PiS się boi!Rodzina zdradziła” - to tylko drobny przykład tytułów, którymi dzisiaj opisywana jest sprawa „taśm Kaczyńskiego” w Fakcie. Wydawana przez niemiecko-szwajcarski koncern gazeta ze wszystkich sił stara się kreować kapiszona z „Wyborczej” na wielką aferę. Czy „Fakt” oddając siedem stron sprawie taśm daje tym samym wsparcie dmuchanej aferze z Czerskiej? Wiele na to wskazuje.
Histeryczne tytuły i wielkie zdjęcia mają więc dać bulwarowe tło całej sprawie. Już na okładce czytamy więc o „trzęsieniu ziemi w PiS”. Na zdjęciach widzimy więc premiera Mateusza Morawieckiego, wicemarszałka Senatu Adama Bielana i Mariusza Kamińskiego, którzy zostali sfotografowani pod siedzibą PiS. „Nerwowy papieros ministra koordynatora ds. służb” - czytamy na okładce Faktu, chociaż wszyscy doskonale wiedzą, że minister Kamiński pali nałogowo!
„Fakt” prosi też „ekspertów”, by wypowiedzieli sie w sprawie taśm. Wśród nich znajduje się m.in. Łukasz Warzecha już przekonuje, że sprawa może mieć poważne konsekwencje polityczne.
Opinie te głoszą, że PO i PiS są w gruncie rzeczy takie same, a za wzniosłymi hasełkami kryje się „kręcenie lodów”, choćby i legalne. Jeśli ta opinia przylgnie do Prawa i Sprawiedliwości, głosy przeciw PiS mogą trafić do na razie marginalnych alternatyw: Ruchu Narodowego z Wolnością czy liberalno gospodarczej inicjatywy Roberta Gwiazdowskiego, a także do ugrupowania Pawła Kukiza.
– czytamy w opinii Warzechy.
Powyższe zdanie stanowi podstawę dla narracji mediów, które są nieprzychylne rządowi Zjednoczonej Prawicy. Ma ona sprawić, że wyborcy odsuną się od PiS, a partia straci swą największą wartość, czyli uczciwość. W sprawie wypowiada się także Bertold Kittel - współautor kontrowersyjnego reportażu o „urodzinach Hitlera”. Ten sugeruje, że nagrania, które trafiają do dziennikarzy należy szybko publikować, gdyż darczyńca może się niecierpliwić. Czy to obrona bezmyślnej publikacji „Wyborczej”, która niczego nie weryfikując, „wypuściła” nagrania bez należytej analizy? Wśród ekspertów znalazł sir także Jan Śpiewak. Wywiad z nim opatrzono tytułem „Wieżowce miały utrzymywać PiS”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Wstępny zabieg wyborczy „Gazety”. Chce zasiać ziarno strachu. Nie lekceważyłbym tej „politycznej bomby”
Oczywiście dziennikarze „Faktu” nie byliby sobą, gdyby nie poświęcili całej strony w wydaniu dla tematu pt. „PiS się boi”.
W poniedziałek do siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej zjechali najważniejsi politycy, a premier Mateusz Morawiecki (51 l.) spędził tam aż pięć godzin! Rzeczniczka PiS wieczorem próbowała uspokoić sytuację i odniosła się do publikacji, której… nie widziała. „Pseudo rewelacje” – nazwała je Beata Mazurek (52 l.). Spokój był jednak pozorny. Na wszelki wypadek wycofano polityków PiS z porannych wtorkowych programów: bo, a nuż któryś „chlapnie” coś wbrew oficjalnej linii.
– czytamy w „Fakcie”.
Brukowiec już wieszczy też „druzgocące” skutki dla partii rządzącej i baja o „ciemnej stronie prezesa PiS.”
Dla wizerunku prezesa i PiS, a także wyborców tej partii rozmowy o partyjnych inwestycjach, o tym że do zapłaty z ramienia partii potrzebny będzie kredyt ze świeżo zrepolonizowanego banku Pekao SA, może być zaskoczeniem. Prezes nagrany na taśmach jest zupełnie innym prezesem niż ten, w którego uwierzyli jego wyborcy w 2015 r. Choć większość z nich, tzw. twardy elektorat, zapewne jakoś usprawiedliwi działania wodza, zwłaszcza po obronie Kaczyńskiego ze strony partyjnych kolegów Sami politycy PiS zadają sobie teraz pytanie: ilu wyborców stracą przez ujawnione nagrania?
– piszą dziennikarze Faktu.
Gazeta kończy swoją relację na „rodzinnej zdradzie”, której ofiarą miał paść prezes Jarosław Kaczyński oraz sylwetce Romana Giertycha. Kreuje też Prawo i Sprawiedliwość na bajecznie bogatą partię, która niemal trzęsie warszawskim rynkiem nieruchomości.
CZYTAJ TAKŻE:Za zarzutami wobec Jarosława Kaczyńskiego stoi kompletna ignorancja prawna. I dziesiątki manipulacji
Przekaz „Faktu” jest jasny. „Umoczony w dziwne machinacje prezes zatopi partię rządzącą” - taki komunikat ma trafić do ponad 200 tysięcy czytelników „Faktu”. O takim zasięgu rażenia „Gazeta Wyborcza” może tylko pomarzyć. Stąd takie wsparcie brukowca i histeryczne wzmożenie tytułu wydawanego przez zagranicznego potentata medialnego. A może prawdą jest to o czym mówi się nieoficjalnie, że medialna akcja z taśmami, to zorganizowana operacja kilku koncernów medialnych?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/431763-pis-sie-boi-fakt-pompuje-narracje-wyborczej