To, co przede wszystkim zwróciło moją uwagę jako czytelnika opublikowanych przez „Wyborczą” „taśm Kaczyńskiego”, to nie to, co redakcja z Czerskiej chciałaby swoim odbiorcom zasugerować. Ja zadumałem się przede wszystkim nad stanem psychicznym tych, którzy podejmowali decyzje – nie o publikacji materiałów, tylko o tak gigantycznym ich wylansowaniu.
Bo były one przecież zapowiadane jako niejako ostateczny cios, po którym nic już nie będzie takie samo. Jako moment rozstrzygający w polskim konflikcie politycznym. Tymczasem otrzymaliśmy obrazek biznesowo-obyczajowy, którego żaden element zawartości nie tylko nie sugeruje jakichkolwiek niezgodności z prawem, ale wręcz sprawek sprzecznych z jakkolwiek pojętą moralnością. I w tej opinii nie jestem sam – podobnie uważa większość komentatorów, w tym również obozowi rządzącemu niechętnych. Owszem, „GW” zapowiada dalsze materiały, ale jak znam naturę tego rodzaju operacji dziennikarskich, czegoś jakościowo mocniejszego w następnych odcinkach raczej się nie doczekamy.
Tymczasem decydenci z „GW”, a i Tomasz Lis przy okazji, bardzo wyraźnie zupełnie szczerze wierzyli, że mają w ręku bombę, która zdemoluje wszystko. Ujawni niewiernym, mówiąc krótko, prawdziwy a skrywany przed nimi obraz świata – w którym Jarosław Kaczyński miałby, jak rozumiem, być zarządzającym piekielną otchłanią szatanem. A teraz są wyraźnie zdziwieni faktem, że niemal nikt nie podziela ich opinii.
Pokazuje to, do jakiego poziomu fanatyzmu potrafili sprowadzić się ludzie skądinąd inteligentni. Wiara we własną propagandę to najgorsze, co może spotkać nie tylko polityka, ale szerzej – kogoś, zajmującego się sferą publiczną. A to się właśnie owym gentelmanom i damom najwyraźniej przytrafiło.
Nie jest to sygnał, optymistyczny dla opozycji, tej nie medialnej, tylko partyjnej. Jest to dla niej zarazem ostrzeżenie, dotyczące tego, w jakim zakresie można poddawać się wpływom ludzi, którzy tak dalece zerwali kontakt z rzeczywistością.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/431627-medialnej-opozycji-trafila-sie-przykra-przygoda