„Ambasador Przyłębski we Frankfurcie atakuje media krytyczne wobec PiS” - donosi z Niemiec (a może i do Niemiec) niezawodny Bartosz T. Wieliński. Dziennikarz „Wyborczej” „poznał” nagranie wystąpienia polskiego dyplomaty z debaty o wolności mediów zorganizowanej przez Uniwersytet Nauk Stosowanych we Frankfurcie nad Menem. I nie kryje swojego oburzenia.
Problem w tym, że przytoczone przez „Wyborczą” poglądy ambasadora RP w Berlinie - zakładamy, że zostały wiernie przytoczone - nie tylko nie powinny nikogo oburzaać, ale wręcz zasługują na szerokie propagowanie. I można się tylko cieszyć, że dotarły również do niektórych Niemców, pozbawionych rzetelnej informacji o Polsce przez skrępowane polityczną poprawnością (i zapewne nie tylko) media naszych sąsiadów.
Co powiedział we Frankfurcie nad Menem prof. Przyłębski?
To, co mnie martwi [w polskich mediach], to nie brak wolności ale zbyt wielka wolność. Efektem tego są fake newsy, których autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. To się musi zmienić.
Lektura niemieckich gazet kiedyś była przyjemnością, dziś jest cierpieniem.
Z prawdziwym pluralizmem mediów mamy do czynienia w Polsce. Zapewnia go rząd PiS, a nieprzychylne mu media, których jest większość, wykorzystują to do ataków.
Według „GW”, ambasador miał tez powiedzieć, że wielkie telewizje, w tym TVN, zostały założone „przez dawnych tajnych współpracowników polskiej Stasi”, i ”łatwo zgadnąć, czyim interesom służą”.
Telewizje sympatyzowały z byłymi komunistami, próbowały uniemożliwić lustrację, były świadkami bogacących się postkomunistów oraz neoliberałów i tego broniły.
TVN stworzył kilka moralnie złych rzeczy – ciągnie dalej ambasador i z oburzeniem relacjonuje, że pod naciskiem amerykańskiej ambasador Gerogette Mosbacher polskie władze zaniechały karania stacji za jej nadużycia. Przyłębski chwali za to TVP, twierdząc, że tam „audycje są wyważone, zaprasza się wszystkie opcje polityczne. Programy TVP to miejsce prawdziwych dyskusji, gdzie nie idzie tylko o szybkość wypowiedzi, ale o prawdziwą debatę.
Ambasador Przyłębski przypomniał także niemieckiej publiczności, że po 1989 r. kierownictwo telewizji publicznej było mianowane przez zwycięzcę wyborów.
Gdy rządziła partia Tuska, wszystkie cztery kanały były w rękach rządu. Nikomu to nie przeszkadzało.
To było dla ludzi nie do zniesienia. Ludziom żyło się coraz gorzej, a mimo to w telewizji puszczano propagandę sukcesu.
Komentując sytuację w internecie, prof. Przyłębski stwierdził, że „portale takie jak wPolityce.pl czy Niezależna.pl nie są w stanie konkurować z bogatym Onetem”. Z kolei o „Gazecie Wyborczej” prof. Przyłębski miał powiedzieć, że dawny organ „Solidarności” „skończył jako sojusznik komunistów, postkomunistów i neoliberałów” i razem z „Faktem” przyczynia się do „upadku jakości dziennikarstwa prasowego w Polsce”.
Przekręca fakty, publikuje kłamstwa i fake newsy. Powoduje to tylko chaos w debacie publicznej. Można bezkarnie obrzucać zwolenników rządu wyzwiskami obrażać i grozić im. Także dzięki sympatii sądów, które rzekomo są pod kontrolą Kaczyńskiego.
Z kolei „Polityka” miała zostać nazwana „reliktem komunizmu, tygodnikiem postkomunistycznych intelektualistów”.
Ambasador odniósł się także do próby zakupu Radia ZET przez konsorcjum, w którego skład wchodzi także wydawca tygodnika „Sieci” spółka Fratria:
Gdy bracia Karnowscy chcieli kupić Radio ZET, siły wokół Sorosa natychmiast zaczęły się mobilizować, by to uniemożliwić i nie dopuścić do większego pluralizmu politycznego na rynku radiowym.
Ambasador miał także krytykować niemieckich korespondentów w Polsce (rzeczywiście w ogromnej większości wyjątkowo zaangażowanych politycznie), cytując swojego zastępcę, według którego „czterech niemieckich korespondentów zniszczyło 25 lat pojednania i porozumienia między Polską a Niemcami”.
„Od trzech lat próbuję w niemieckiej prasie znaleźć coś pozytywnego o polskim rządzie. Na próżno. Rząd jest pod stałym ostrzałem, mimo że został demokratycznie wybrany i ma ok. 40- proc. poparcie.”
Ambasador miał także oskarżyć niemieckie koncerny medialne, że ingerują w polskie życie polityczne, wykorzystując swoją pozycję na polskim rynku.
W należących do Niemców mediach nie ma dnia, by nie straszono Polaków pseudoinformacjami o grożących katastrofach, które mają spowodować wprowadzane przez rząd reformy. Do tych katastrof nie dochodzi, ale portale i wydawcy wymyślają coraz to nowsze problemy, by straszyć ludzi. Widać, po której stronie stoją te media. One sobie życzą powrotu poprzedniego rządu Tuska i Schetyny.
W sumie więc, prawda i tylko prawda, do tego wyłożona bardzo elegancko, spokojnie, analitycznie. Dobrze, że cytowane wyżej słowa usłyszeli nie tylko Niemcy, ale że również dotarły one do czytelników „Wyborczej”. Co prawda okraszone szyderstwem i kpiną Bartosza T. Wielińskiego, ale jednak.
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/430843-gw-nie-kryje-szoku-ze-polski-ambasador-moze-mowic-prawde
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.