Według Press.pl po tym, jak dziennikarz i operatorka z OKO.press zarejestrowali protest aktywistów przeciwko koncertowi Chóru Aleksandrowa w Bydgoszczy, w ich domach pojawiła się policja. Wyjaśnię tę sprawę, czekam na szczegółowe informacje od policji - zadeklarował szef MSWiA Joachim Brudziński.
Koncert miał miejsce 7 grudnia w hali „Łuczniczka”. W jego trakcie dwaj aktywiści Obywateli RP wbiegli na scenę z transparentem „Kremlowski raszyzm won za Don” i okrzykiem „Łapy precz od Ukrainy”, co zarejestrowali współpracownicy OKO.press. Zgodnie z relacją dziennikarza portalu na zapleczu próbowano odebrać im nagranie.
Następnego dnia rano materiał o proteście podczas koncertu Chóru Aleksandrowa został opublikowany na OKO.press. Natomiast w południe do dziennikarza OKO.press Roberta Kowalskiego i jego operatorki (współpracuje z OKO.press i nie zgodziła się na podanie danych) przyszła policja z nakazami przeszukania
— czytamy na stronie Press. Według relacji dziennikarza policja żądała wydania nagrania.
Wiem, że akcja po cichu lepiej wygląda niż ten cyrk we, Wprost ale zasada ta sama
— napisała na Twitterze dziennikarz radia ZET, komentując tę informację.
W odpowiedzi szef MSWiA Joachim Brudziński napisał:
Panie Redaktorze, wyjaśnię tę sprawę, czekam na szczegółowe informację od @PolskaPolicja. Wstępnie dowiedziałem się, że (gdy - PAP) policja wylegitymowała Panią, która filmowała zajście podczas koncertu, nie poinformowała (ona) wówczas, że jest dziennikarzem. Później w trakcie prowadzenia czynności policja dysponując jej adresem miała zwrócić się do niej z prośbą o wydanie nagrania jako dowodu zakłócenia koncertu. Tak jak napisałem czekam na szczegółowe wyjaśnienia. Wydaje mi się jednak, że porównywanie tej spraw do wejścia ABW do redakcji @TygodnikWPROST jest przesadą
— napisał Brudziński.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/424901-brudzinski-wyjasnie-sprawe-przeszukania-u-dziennikarzy