Nie ma żadnych przesłanek, że w przekazie TVN coś się zmieni, dopóki jego widz „łyka” to, co jest i to „łykanie” przynosi dochody.
Kiedy ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher wystąpiła w obronie stacji TVN, w przestrzeni publicznej po raz kolejny pojawiło się wiele pobożnych życzeń, a także złudzeń i niedorzeczności dotyczących tego, co można zrobić z tą telewizją. A szczególnie, co może z nią zrobić amerykański właściciel, czyli Discovery. Te złudzenia były już widoczne, gdy w 2016 r. większościowy pakiet akcji TVN przejęła amerykańska korporacja medialna Scripps Networks Interactive. Wielu ludzi w Polsce oczekiwało, że amerykański właściciel (poprzedni i obecny) zmieni profil stacji, że przede wszystkim w części informacyjnej, publicystycznej czy reporterskiej przestanie ona być „wściekle” antypisowska czy szerzej antyprawicowa.
Zasadnicze nieporozumienie (i złudzenie) polega na tym, że w tej części, która budzi największe emocje TVN ma wartość, przede wszystkim handlową, tylko i wyłącznie jako stacja antypisowska i antyprawicowa. Ta telewizja wychowała sobie i przywiązała do siebie widza uważającego się za najlepszy możliwy model współczesnego obywatela takiego kraju jak Polska, a w istocie będącego mieszanką leminga, pretensjonalnego Europejczyka, pseudonowoczesnego postępowca, lewicowego tolerancjonisty, pensjonarskiego światowca, progresywnego koniunkturalisty, politpoprawnego oportunisty czy też antyklerykała. Ten widz to największy skarb TVN. Ten widz przekłada się na wysokie udziały w tzw. komercyjnej części widowni, czyli przekłada się na reklamy, a zatem na pieniądze. Idealny widz TVN ma być właśnie mieszanką tego, co wymieniłem, bo taki widz ma dla tej stacji największą wartość. Z biznesowego punktu widzenia zmiana profilu stacji jest praktycznie niemożliwa, niezależnie od tego, czy właściciel będzie polski, niemiecki czy amerykański i czy inne jego medialne przedsięwzięcia mają bardziej bądź mniej konserwatywny charakter. Zmiana profilu mogłaby zająć lata i nie przynieść żadnego pozytywnego efektu biznesowego.
Wszystko, co napisałem powyżej oznacza, że w dającej się przewidzieć przyszłości profil TVN się nie zmieni, niezależnie od tego, czy właściciel ma lewicowe czy prawicowe poglądy. Chyba że ten właściciel chciałby przeznaczyć miliardy złotych (euro, dolarów) na pewien projekt ideowy, będący przeciwieństwem dotychczasowego profilu, co jest oczywiście możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. Na takie ekstrawagancje pozwala sobie właściwie tylko George Soros, ale on jest opętany misją przerobienia całych społeczeństw na postępowy nawóz historii. Poprzedni i obecny amerykański właściciel TVN ani nie prezentowali chęci realizowania jakiegoś wielkiego projektu ideowego, ani nie wykazywali objawów opętania w stylu Sorosa. Uznali, że tylko na takim widzu TVN, jaki jest mogą zarobić, a wszelka zmiana byłaby biznesowo bardzo ryzykowna. Nie ma w tym żadnych wielkich idei. Jest pragmatyzm, nawet gdy wielu może się on bardzo nie podobać, tak ze względów moralnych, jak i estetycznych.
Nie ma żadnych przesłanek, by oczekiwać, że w przekazie TVN coś się zmieni, dopóki jego widz „łyka” to, co jest i to „łykanie” przynosi dochody. Apelowanie do amerykańskiego właściciela, tamtejszego rządu czy samego prezydenta USA, że nie powinni tolerować telewizji będącej tym, czego Donald Trump nie cierpi we własnym kraju, jest stratą czasu. To nic nie da. Tak jak nie da się odwieść ambasadora USA (kimkolwiek by był) od obrony amerykańskich firm działających w Polsce, jak bardzo niezgodny z preferencjami czy ideałami obecnego prezydenta byłby profil działalności tych firm, szczególnie tych medialnych. Zmiana mogłaby nastąpić tylko wtedy, gdyby obecny profil biznesowo się nie opłacił. Co można oczywiście wspomagać czy też inspirować różnymi sposobami, ale nie ma żadnej gwarancji, że z sukcesem. Tym bardziej że trudno byłoby przekonać właściciela do inwestycji w mogący trwać wiele lat proces zmiany widza czy jakiejś jego ewolucji. To byłoby drogie, a skutek niepewny.
Jeśli TVN łamie standardy, przepisy prawa, normy moralne czy warunki koncesji, trzeba na to reagować. Reagować powinien też oczywiście amerykański właściciel. Ale nie warto oczekiwać, że ktoś coś zrobi z TVN, gdyż wielu Polakom profil i konkretne „zagrania” tej stacji bardzo się nie podobają lub wręcz wywołują odruch wymiotny. Innym się podobają. Trzeba zatem tworzyć konkurencję dla TVN, co najmniej tak samo atrakcyjną, jak przekaz tej stacji dla jej widzów. Ci widzowie istnieją i nie widać szans, żeby chcieli się zmienić. I właśnie ci widzowie są kapitałem TVN, czyli także kapitałem jej właściciela. Wielu może to drażnić, irytować czy nawet wściekać, ale to niewiele zmienia. Są ludzie wybierający TVN, tak jak są wybierający Platformę Obywatelską. Trzeba im przedstawić lepszą ofertę, zamiast mieć złudzenia czy oczekiwać czegoś, co jest niemożliwe. Co nie oznacza przymykania oczu na „numery” łamiące standardy, zasady, wartości czy po prostu prawo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/423355-dlaczego-nie-warto-miec-zludzen-ze-wlasciciel-zmieni-tvn
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.