Zastanawiałem się kiedyś, jak to się stało, że Polska, tak wielki kraj, był poddany rozbiorom. Jednak gdy wczytywałem się potem w książki historyczne opisujące tamten czas, to dostrzegłem, że było wtedy wielu „czynnych szatanów” i oddziaływań zewnętrznych prowadzonych przez ambasadorów państw sąsiednich. Jeżeli Specjalna Sprawozdawczyni ONZ czuje się ważniejsza niż wszystkie organy państwa, to cóż dopiero ambasador?
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Janusz Kawecki, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Demonizowanie Polski! Ekspertka ONZ powiela skrajne oskarżenia: „Erozja wolności”, mowa nienawiści, fundamentalizm. Co jeszcze?!
CZYTAJ TAKŻE: Mosbacher w końcu zabrała głos! „Relacje PL-USA są bardzo dobre, a moim priorytetem jest pogłębianie tej przyjaźni”
wPolityce.pl: Na początku października opublikowano oświadczenie zamykające wizytę w Polsce Specjalnej Sprawozdawczyni Narodów Zjednoczonych w dziedzinie praw kulturalnych. Choć wzmianka o tym oświadczeniu pojawiła się w przestrzeni medialnej, to jednak nie zostało ono szeroko nagłośnione. A jest o czym mówić. Pozwolę sobie na ocenę, że tekst pani Karimy Bennoune powiela najgorsze stereotypy na temat naszego kraju. Ten dokument nie jest Panu obcy. Przedstawiciel KRRiT – której jest Pan członkiem - odbył spotkanie z ekspertką ONZ. Jak więc Pan go ocenia?
Prof. Janusz Kawecki: Niestety, jest to sytuacja zadziwiająca, gdy kolejny raz otrzymujemy – tak w odniesieniu do mediów, jak i całej Polski – stanowisko i opinię instytucji zagranicznej, czy też jej przedstawiciela przysłanego do naszego kraju, po to, żeby znajdywać w opracowanych przez nie dokumentach oskarżenia Polski o niestosowanie kryteriów demokracji oraz wolności mediów. Taką instytucją, która ma dbać – zgodnie z Konstytucją – o wolność mediów, jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Niedawna wizyta w Polsce pani Specjalnej Sprawozdawczyni objęła również spotkanie z przedstawicielem tego organu. Był nim nasz przewodniczący – Witold Kołodziejski. Po pewnym czasie otrzymaliśmy za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych wspomniane oświadczenie zamykające tę wizytę. Lecz na jego końcu znajduje się stwierdzenie: „Ostateczne sprawozdanie zawierać będzie uwagi o mediach i systemie oświaty przedstawione z punktu widzenia praw kulturalnych, których z uwagi na brak miejsca nie zamieszczono w niniejszym dokumencie”. Czyli właściwie to, o czym pani Bennoune rozmawiała z przewodniczącym, a dotyczy KRRiT i wolności mediów, nie ma w tym oświadczeniu. Podkreślę, że nie jest to dokument końcowy, a jedynie zamykający wizytę, a do którego – tak sądzę, bo o to prosiło MSZ – można było wnosić uwagi. Ze względu na narzucony termin poprosiłem, aby posiedzenie KRRiT odbyło się z odpowiednim wyprzedzeniem. W dyskusji okazało się jednak, że nie wyjdzie taka opinia, a jedynie prośba, by można było się odnieść, gdy w ostatecznym dokumencie znajdą się również informacje o tym spotkaniu w sprawie mediów. Ja miałem inne zdanie. Uważałem, że należy wyrazić sprzeciw już wobec tego oświadczenia, która otrzymaliśmy. W związku z tym 9 listopada zgłosiłem do Departament Narodów Zjednoczonych i Praw Człowieka MSZ swoją opinię – krótką, ale zasadniczo odrzucającą ten dokument i pokazującą jego zasadnicze wady.
Co znalazło się w Pana opinii?
W swoim wystąpieniu stwierdziłem m.in., że zdecydowanie protestuję wobec przyjętej przez autorkę formuły oświadczenia, która na podstawie krótkiej – krótszej niż dwa tygodnie – wizyty w Polsce, czuje się się uprawniona do formułowania krzywdzących i niesprawiedliwych dla organów państwa polskiego ocen, ale również zaleceń i nakazów. Nie może sobie Specjalna Sprawozdawczyni ONZ uzurpować praw stania ponad demokratycznie wybranymi i działającymi instytucjami.
Opisy zawarte w tym dokumencie wyraźnie świadczą o braku obiektywizmu w ocenie i wyolbrzymianiu spraw incydentalnych, w wyniku których pani Bennoune narzuca pewne rozstrzygnięcia. Pisze na przykład, że należy zwiększyć budżet Rzecznika Praw Obywatelskich. W jej opracowaniu znajdują się również dość dziwne stwierdzenia, jak to, że niepokoją ją skutki wyrębu Puszczy Białowieskiej, w związku z czym wzywa do całkowitego przywrócenia drzewostanu. I dodatkowo stwierdza, że „czeka na dalsze informacje i będzie śledzić rozwój wypadków w tej sprawie”. Jest również wycinkowy, jednostronny opis Marszu Niepodległości z 2017 roku, dotyczący jedynie niewielkiego fragmentu sprawy, która staje się dla niej najważniejszym obrazem. Występują nawet niespójności w przedstawianiu wymagań. Na jednej stronie Sprawozdawczyni Specjalna pisze o tym, że „należy wstrzymać działania prowadzące do nadmiernej centralizacji zarządzania kulturą”, a w innym miejscu wyraża zaskoczenie brakiem „nadrzędnej polityki kulturalnej na szczeblu ministerstwa”. Sama sobie zaprzecza.
Wysłano do Polski jakąś lewicową feministkę, która spotyka się głównie z podobnie myślącymi, a potem uwypukla ich punkt widzenia w swoim sprawozdaniu. Widzę, co będzie dalej się działo. Przygotowane w ten sposób tendencyjne oświadczenie może stać się dokumentem przyjętym w strukturze Narodów Zjednoczonych i będzie kolejnym młotem do uderzania w Polskę.
Zachowując oczywiście wszelki proporcje – muszę zapytać o list ambasador USA w Polsce do premiera Mateusza Morawieckiego. Skrytykowała w nim członków rządu za wypowiadanie się na temat materiału stacji TVN. Dziennikarz naszego portalu ujawnił bowiem, że słynne już „urodziny Hitlera” były w rzeczywistości „maskaradą”. Czy pismo Georgette Mosbacher wyraża podobną tendencyjność – w odniesieniu do mediów w Polsce?
Przyznam, że jak odebrałem pierwsze informacje o tym liście, to nie dowierzałem. Ale gdy zaznajomiłem się z treścią tego listu - już po publikacji w Internecie - to zdumiałem. Pani Mosbacher nie postępuje w tym liście jak dyplomata. To człowiek, który chce sam działać jako sprawujący tu władzę nad wszystkimi. Pisze list do premiera, którego nazwisko przeinacza już w pierwszym skierowanym do niego słowie; podobnie jest z ministrem Brudzińskim, którego nazwisko wpisała w rozdzielniku. Załącza do tego listu dopisek: „Musimy rozwiązać tę sprawę, ponieważ stoi ona na przeszkodzie ważniejszym sprawom”. Jaką sprawę rozwiązać? Ocenę działań TVN bada prokuratura, przecież nie ma żadnego oskarżenia. Nawet w najśmielszych snach nie można było sobie wyobrazić, aby pani ambasador, nie znając stanu śledztwa prowadzonego przez prokuraturę, mogła uważać, że dziennikarzy nie można pociągnąć do odpowiedzialności. Zacytuję fragment tego listu: „Zaskakujące, że członkowie rządu teraz wydają się bardziej zainteresowani podważaniem motywacji dziennikarzy i próbą powiązania TVN z ekstremizmem”. Czy ambasador jest uprawniona do oceniania takich spraw i to jeszcze w tak sformułowanym liście? Zanim prokuratura przedstawi wynik swoich dociekań w ewentualnym akcie oskarżenia i zanim niezawisły sąd dokona oceny tego aktu, to już ambasador określa kto jest w tej sprawie niewinny oraz, że nie wolno nawet sobie tę winę wyobrażać.
Zastanawiałem się kiedyś, jak to się stało, że Polska, tak wielki kraj, był poddany rozbiorom. Jednak gdy wczytywałem się potem w książki historyczne opisujące tamten czas, to dostrzegłem, że było wtedy wielu „czynnych szatanów” i oddziaływań zewnętrznych prowadzonych przez ambasadorów państw sąsiednich. Jeżeli Specjalna Sprawozdawczyni ONZ czuje się ważniejsza niż wszystkie organy państwa, to cóż dopiero ambasador?
Może ambasador Mosbacher nie chodzi wcale o niezależność mediów, ale obronę amerykańskiego biznesu?
Jakie są powiązania pani Mosbacher z Discovery, tego nie wiem. Wiemy, że amerykańska firma jest teraz właścicielem TVN. Myślałem, że wtedy, gdy dochodziło do tego przejęcia, to amerykańscy właściciele będą wpływać na tonowanie działań. Tymczasem okazuje się, że bronią tego na zasadzie – nie ruszaj ich, bo są moimi.
Sprawę tego materiału i powiązanie nadawcy rozstrzygnie prokuratura. KRRiT skierowała do niej pismo z prośbą o konieczne informacje. KRRiT przecież nie odnosi się do takiego, czy innego redaktora, ale do nadawcy i bada zgodność jego postępowania z ustawą.
Rozm. ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/423243-prof-kawecki-ekspert-onz-i-mosbacher-czuja-sie-wazniejsze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.