Zdjęcia wyemitowane przez TVN poszły w świat i posłużyły jako ilustracja kłamliwej, szkalującej Polaków tezy. Dlatego wyjaśnienie, jak było w rzeczywistości jest bardzo ważne. Choć bez względu na wynik już teraz możemy mieć wiele zastrzeżeń do tego materiału
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca.
wPolityce.pl: Za nami obchody 100-lecia odzyskania Niepodległości. To właśnie reportaż „Polscy neonaziści” był dowodem na to, że żyjemy w „brunatnym kraju”. Narracja TVN pada?
Dr Hanna Karp: Warto, żebyśmy wszyscy sobie przypomnieli, jakie były reakcje na ten filmik po jego premierze. Osoby, które materiał widziały mówiły, że przypominał im momentami sceny kultowego serialu telewizji BBC „Allo, allo”. Nota bene dopiero od 2008 roku emitowanego w Niemczech, gdy serial jest na rynku od 1982 roku. Niemców oburzało strojenie żartów z sadystów i morderców, czyli z żołnierzy Wermachtu i III Rzeszy. Faktycznie w filmie, o który pan pyta, wiele było absurdu i groteski. I byłby on śmieszny, gdyby nie był jednocześnie tragiczny - w ostatecznej wymowie i fatalnej funkcji, jaki ostatecznie pełnił. TVN wydał oświadczenie, w którym zapewnia o realizmie sceny. Jeżeli jednak doniesienia portalu wPolityce.pl znalazłyby potwierdzenie, to oznaczałoby kolejny poważny kryzys wizerunkowy tego nadawcy. Można by bowiem wtedy mówić o szkalowaniu kraju, na terenie którego stacja nadaje. A to są poważne zarzuty. Brytyjski „Kodeks nadawania Ofcom” (odpowiednik KRRiT, regulator rynku mediów w Wielkiej Brytanii) określa dokładnie wymogi nadawania stacjom telewizyjnym i radiowym na terenie Wlk. Brytanii. Mowa jest m.in. o zakazie wprowadzania w błąd, zakazuje się emisji materiałów zachęcających do łamania prawa, do podżegania do przestępstwa czy niepokojów społecznych. I co ważne, Kodeks ten zakazuje opłacania przestępców za udzielanie informacji i potem emitowania tych materiałów.
I co oznaczałaby sytuacja naruszenia prawa przez stację, o której mówimy?
Potwierdzenie zarzutów oznaczałoby wielkie straty wizerunkowe stacji. Kto zaufałby nadawcy, który fałszuje rzeczywistość czy wprowadza w błąd? Tymczasem wiele zła już się stało. Zdjęcia wyemitowane przez TVN poszły w świat i posłużyły jako ilustracja kłamliwej, szkalującej Polaków tezy. Dlatego wyjaśnienie, jak było w rzeczywistości jest bardzo ważne. Choć bez względu na wynik już teraz możemy mieć wiele zastrzeżeń do tego materiału.
Jakich?
Mamy do czynienia z nadawcą, którego roczny przychód wynosi około 1,5 mld zł rocznie. Stacja ma pieniądze i możliwości. Nadawca jest w stanie zatrudnić kompetentnych redaktorów, którzy potrafiliby spojrzeć obiektywnie na materiał i stwierdzić, czy spełniał kryteria emisji. Według mnie takich warunków nie spełniał. Jednak materiał wyemitowano. Pojawia się więc pytanie o motywy tej decyzji. Dlaczego, zdecydowano się na pokazanie materiału tak nieprofesjonalnego i tak wątpliwego z punktu widzenia dziennikarskiej etyki. Bardzo łatwo dziś naleźć grupę osób niedojrzałych lub nierozumnych i wykreować z ich popełnianych w ukryciu zachowań, problem społeczny. Stosunkowo łatwo jest wyprodukować serial pełen wynaturzeń i patologii. W roku 1990, w podobny sposób zrealizowano film dokumentalny „Arizona”. Dokument ten to pełna patologii, tragiczna historia mieszkańców jednej z polskich popegeerowskich wsi. W filmie dominują sceny libacji i pijaństwa zrozpaczonych ludzi. Tytułowa „Arizona” to gatunek taniego wina. W jednym i drugim dokumencie pojawia się pytanie o odpowiedzialność i etykę autorów tych filmów. Myślę, że na gruncie prawa brytyjskiego nadawca TVN, emitując dokument o leśnych obrzędach ze swastyką w tle, miałby duże problemy.
Pojawiło się również zdjęcie, na którym operator Piotr Wacowski podnosi rękę w nazistowskim pozdrowieniu. Panią to zdjęcie oburza?
To jest sprawa, przyznam, bardzo niejasna. Z jednej strony – jeżeli naprawdę chciał się uwiarygodnić – to możliwe, że się czegoś obawiał. Ale czego? Zrealizował materiał, kamery miał ukryte. Jeżeli to było już po zakończeniu tzw. urodzin Hitlera, to w jakim celu zrobił to zdjęcie? Mógł je robić w trakcie. Podobnie zachowanie dziennikarki Anny Sobolewskiej. Ona również uczestniczyła w imprezie, piła piwo i też pozowała do zdjęć. Dla mnie te zachowania są bardzo niejednoznaczne. Mam wrażenie, że czegoś jeszcze w tej sprawie nie wiemy. Wszystko, co towarzyszy tym materiałom, ich powstaniu jest bardzo dwuznaczne i niepokojące. I w żaden sposób nie do przyjęcia.
Rozmawiał Rafał Stefaniuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/422220-karp-material-tvn-posluzyl-jako-ilustracja-klamliwej-tezy