Nawet Wojciech Czuchnowski, człowiek znany od lat głównie z fanatycznej nienawiści do PiSu wyrażanej kolportowania fejków tworzonych przez Sok z Buraka i inne tego typu hejterskie profile, może czasem zrobić coś sensownego. W dzisiejszym wydaniu „Wyborczej” pięknie (choć raczej nieświadomie) zdekonstruował kłamstwa nowego bohatera swojego środowiska – bankiera i byłego TW Leszka Czarneckiego. A wszystko to w materiale zapowiadanym z okładki gazety Michnika jako kolejny gwóźdź do trumny dobrej zmiany.
Artykuł pod tytułem „Czego się boi Grzegorz Bierecki” miał - jak zwykle zresztą - obarczyć senatora Prawa i Sprawiedliwości całym złem tego świata. A w szczególności: udowodnić, że Leszek Czarnecki nie kłamał, gdy w nagranej przez siebie rozmowie z Markiem Chrzanowskim opowiadał o „60 - 70 milionach złotych”, z jakimi Bierecki przyszedł do jego banku i jakie chciał zdeponować w Getinie. I których on, szlachetny i uczciwy bankier z zasadami, nie chciał przyjąć.
Przytoczmy odpowiedni fragment stenogramu z rozmowy Czarnecki-Chrzanowski (pisownia oryginalna):
„On [Grzegorz Bierecki] przyszedł do nas do banku z prośbą włożenia depozytu już w tej chwili nie pamiętam sześćdziesiąt siedemdziesiąt milionów złotych normalnie na początku powiedzieliśmy mu że to duży depozyt itd. nam nie potrzeba damy tam jeden procent oprocentowania – ok zgodził się – ostatnia rzecz jaką ja chciałem to przyjmować depozyt od Biereckiego” [pisownia oryginalna]
Czarnecki snuł dalej swoje fantazje, opowiadając o rzekomej rozmowie z Wojciechem Kwaśniakiem, ówczesnym wiceszefem KNF, w której miał mówić, że senator Bierecki „zgłosił się z depozytem” a on, Czarnecki, ma wątpliwości co do pochodzenia tych pieniędzy.
Tymczasem dzisiejszy tekst Czuchnowskiego (i Agnieszki Kublik) udowadnia, że było zupełnie inaczej. Grzegorz Bierecki nie chciał zdeponować żadnych pieniędzy w Getin Banku. Nigdy do tego banku nie przyszedł, nigdy nikt mu w banku nie powiedział „że to duży depozyt”, nikt nigdy nie zaproponował mu „jednego procenta” od ulokowanych środków.
Według „GW” o założenie rachunku technicznego w Getinie (a nie lokaty) miała zabiegać niewielka, działająca na południowym Podlasiu związana z Biereckim fundacja, organizująca w tym regionie wiele inicjatyw, które muszą podnosić ciśnienie dziennikarzom „Wyborczej”: patriotyczne murale, pikniki rodzinne czy honorowanie Żołnierzy Wyklętych. Czuchnowski i Kublik opisują przebieg wydarzeń zupełnie inaczej, niż Czarnecki w rozmowie z Chrzanowskim. Nie ma mowy o żadnych 60 czy 70 milionach złotych, nie ma mowy o prywatnym majątku Biereckiego, nie ma mowy o żadnych negocjacjach prowadzonych z bankiem. Z artykułu „Wyborczej” wynika tylko, że do założenia rachunku technicznego fundacji po prostu nie doszło. I tyle.
Jeśli miał być to „dowód”, to owszem, jest. Dowód na to, że Czarnecki opowiadał bajki a „Wyborcza” uwierzyła mu na słowo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/421562-wyborcza-ujawnia-klamstwa-czarneckiego