To nie jest ważny moment. Był po prostu wielki skandal i trzeba było coś z nim zrobić i zrobili to, co zrobili. Decyzja koncernu była taka, żeby to wyciszyć. (…) Nikt nie mógł się spodziewać, ze bezie inaczej, można było dokonać tego na niższym szczeblu
– tak odejście Roberta Felusia z funkcji redaktora naczelnego „Faktu” komentowała w „Salonie dziennikarskim” (TVP Info) Agnieszka Romaszewska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co oznacza odejście Łapińskiego? Semka w „Salonie dziennikarskim”: „To jest bardzo duży cios dla prestiżu prezydenta”
Gdyby nie dotyczyło to Leszka Millera, być może można było to przetrzymać. (…) Gdyby było to o Kaczyńskim, można było to przetrzymać, a tutaj nie dość, że w poprzek sporu, to skandaliczne z punktu widzenia czysto ludzkiego. Ta sprawa należała do rzeczy najbardziej skandalicznej
– powiedziała dziennikarka.
To dotknęło misterium śmierci. Wszyscy poczuliśmy się tym oburzeni
– stwierdził Marcin Wikło.
Publicysta tygodnika „Sieci” zauważył jednak, że być może granica przyzwolenia na skandaliczną publikację tabloidu byłaby przesunięta dalej, gdyby sprawa dotyczyła kogoś innego. Zaznaczył jednak, że bardzo współczuje Millerowi.
Miller jest w tej grupie, której do krwi dotykać nie wolno. Tak to też odczytuję
– powiedział dziennikarz „Sieci”.
Andrzej Potocki wskazał z kolei na relacje panujące w niemiecko-szwajcarskim koncernie medialnym.
Feluś był przedstawiany jako przedstawiciel jądra Ringier Axel Springer i usunięcie go z funkcji redaktora naczelnego mówi o sytuacji w tym wydawnictwie. Jednak decydujący głos mają Niemcy i to oni byli ostatnią instancją odwoławczą. (…) Taki tytuł nie powstaje zupełnie z niczego
– powiedział komentator portalu wPolityce.pl.
Kaczyński był krytykowany w obliczu śmierci brata i matki i nic z tego nie wynikało. (…) Impuls poszedł ze strony niemieckiej - tam jest centrala
– zauważył.
W podobnym tonie wypowiedziała się Agnieszka Romaszewska.
Na konferencji międzynarodowej słyszałam od wysokiego funkcjonariusza tegoż wydawnictwa, że „przyjaciel z Warszawy mówią, że ta gazeta jest jakąś smutna”. (…) Kilka miesięcy później ówczesny naczelny poległ. Był to bezpośredni związek. Nie można co do tego mieć złudzeń
– powiedziała szefowa telewizji Biełsat.
Ciekawe, jak szybko roztoczyła się fala: tak, doszło do błędu, Feluś za to zapłacił, ale to był najlepszy naczelny, jaki był. Potem jeden z dziennikarzy napisał: „nie złamiecie nas”. Wczoraj widziałem teksty o pożegnanie Felusia, w którym pisano, że stare chłopy płakały, bo odszedł za błąd, którego nie popełnił. (…) Jeśli nie Feluś popełnił błąd, to kto?
– zapytał Piotr Semka.
Ciekawą analogią posłużył się Marcin Wikło
Kiedy byłem 2,5 roku temu Smoleńsku były wielkie dziury w drogach. (…) Zdymisjonowano człowieka, ale dziury w drogach pozostały
– stwierdził dziennikarz tygodnika „Sieci”.
Ciekaw, jestem, czy będzie kult Felusia – poniósł karę, chociaż nie zawinił. To kto zawinił takim razie?
– powtórzył swoje pytanie Semka.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/411329-potocki-o-sytuacji-w-fakcie-decydujacy-glos-maja-niemcy