Felieton ukazał się w 34. (299.) numerze tygodnika „Sieci” (2018).
Pierwszą zasadą dziennikarskiego honoru jest: nie ucztować przy jednym stole z władzą. Władza oczywiście lubi otaczać się znanymi dziennikarzami, lubi coś tam szeptać im na ucho i do kieszeni też potrafi przemówić. Stara zasada nie zmienia się jednak ani o jotę, nie podlega kontekstom, uwarunkowaniom ani innym patologiom przed-stawiania prawdy, dla niepoznaki zwanymi dziś relatywnościami.
Czytając pierwsze zdanie, wielu luminarzy, „niepokorniaków” i „dobrozmianowców” w dzienni-karskim środowisku z pewnością aż podskoczyło z oburzenia. To co, my to nie dziennikarze?! Siedzimy pracowicie na wszystkich imprezkach władzy, pełno nas w ogrodach prezydenckich, z tym i owym jesteśmy na szu-szu i poufno. My tacy dziś ważni, my nie dziennikarze?!
Ano nie. Skoro się skundliliście z władzą, to żadne z was już brytany, tylko pieski ochłapkami karmione. To już lepiej pozatrudniajcie się w biurach prasowych, chapnijcie posady rzeczników i przestańcie udawać. Zasada bowiem jest słonecznie prosta: dziennikarstwo patrzy na ręce władzy! Koniec kropka. Cała reszta jest zbędnym farmazoństwem i dorabianiem ideologii do parszywie propagandowej roboty. Moi drodzy – nie bywa się, nie antyszambruje, nie znajomkuje.
Jaka to wielka sprawa walić dziś w zdurniałą i opętaną opozycję? Oczywiście są tacy, którzy mówią, że w dzisiejszej sytuacji „patriotycznym obowiązkiem” jest bro-nić, dawać odpór, bo przecież tamci to „straszne mendy” i kłamcy, a jest ich takie mrowie i jak parchy obleźli tę naszą Polskę. Fakt, ale z tego, że tamta hałastra – walcząc o życie – gotowa jest po-topić dzieci i wdowy, byle się dopchać do jakiejś ratunkowej szalupy, nie wynika przyzwolenie na łamanie dziennikarskiego honoru przez wolnych dziennikarzy.
Zgłupiałem? Z punktu widzenia kariery i kasy pewnie tak, ale staram się was – młodziankowie (sprytnie szczuci przez starych cwaniaków) – powiadomić o tym, że przyjdzie moment, kiedy i wy spojrzycie sobie obiektywnym okiem na ręce. Dziennikarstwo to trudna, czasami brudna i niewdzięczna robota. Nikt nikogo nie przymusza do jej wykonywania, ale skoro się już do niej nająłeś, to nie udawaj, że nie wiesz, o co w niej chodzi. Ciągle idzie o to samo: informuj, trop władzę, wal po brudnych paluchach, broń słabszych i nie najmuj się do gangów politycznych. Miej swoje poglądy, ale nie pudruj świństw, nie przeinaczaj prawdy przez sprytne przesuwanie akcentów. Porządny dziennikarz nie bywa, gdy nie musi, nie stara się o ordery ani o fuchy. Proste?!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/409439-sztuka-niebywania